O związkach, także tych kontrowersyjnych powstała już masa filmów, ale w taką historię dawno się nikt nie zagłębiał. Reżyser Todd Haynes ("Carol", "Daleko od nieba") razem ze scenarzystką Samy Burch luźno inspirowali się skandalem Mary Kay Letourneau, nauczycielki, która w 1997 roku, mając 34 lata,  nawiązała romans z 12-letnim Vili Fualaau. Choć ten wątek szokuje, w "Obsesji" emocje są mocno wyważone, ale tylko do pewnego momentu. Na dodatek, to nie jest jedynie historia romansu, ale równie ważny jest wątek poświęcenia dla aktorstwa i słynnej szkoły grania w stylu "method acting".

Bohaterów "May December" (nazwa odnosi się do relacji młodszej osoby z dużo starszą) poznajemy po latach, gdy do Savannah przyjeżdża aktorka Elizabeth Berry (w tej roli Natalie Portman). Gwiazda kina chce spotkać się z Gracie Atherton-Yoo (Julianne Moore), która w 1992 roku, będąc zamężną 36-latką, wdała się w zakazany romans kolegą z klasy syna, wówczas 13-letnim Joe. Para poznała się w sklepie zoologicznym, w którym pracowała kobieta i mimo skandalu, rozprawy sądowej oraz więzienia, parze nie tylko udało się ocalić swój związek, ale również doczekać trójki dzieci, które właśnie stoją u progu dorosłości (starsza córka już poszła do college'u). Idealny związek? Idylliczne życie na Południu? Elizabeth chce wejść do ich życia i poznać wszystkie szczegóły z przeszłości i jak ich małżeństwo wygląda dziś. Na początku miła, dziękująca za każdą informację gwiazda szybko wchodzi w rolę detektywa i wypytuję o wszystko, także innych członków rodziny, czy świadków tego skandalu. Na jaw wychodzą tajemnice i niedopowiedzenia, a te po latach bulgoczą, jak mleko w garnku przed wykipieniem. Elizabeth rozmawia z Gracie i Joe o wydarzeniach, odwiedza wspomniany sklep czy spotyka się z byłym mężem dziś prawie 60-letniej kobiety. 

serwis prasowy

Wszyscy przyjmują aktorkę ze sporą dozą zaufania, a sama para, będąca przedmiotem analizy Elizabeth, z początku przyjmuje to ze spokojem. Ale odkrywanie kolejnych warstw tej historii tylko miesza i przypomina, że ta miłość była jednak zakazana, a zachowanie kobiety niemoralne. Gracie z początku wydaje się być naiwna, bo przecież chodziło o uczucie, ale to tylko zasłona dymna. Żyje w przeświadczeniu, że przecież wszystko skończyło się dobrze i każdy sobie jakoś ułożył swoją codzienność. Dziś ma dwie rodziny, i nic w tym złego, że jej drugi mąż jest w tym samym wieku co syn, Georgie. Nie widzi, a może nie chce widzieć, że swoimi decyzjami złamała życie wielu osobom

Mamy też postać Joe, dziś 36-letniego mężczyzny, którego dzieci za chwilę wyfruną z gniazda. To bohater skandalu, który... niewiele wie o realiach świata. Bo kiedy miał szaleć? Gdy osiągał pełnoletniość jego dzieci były już pewnie w przedszkolu. Postać grana przez Charlesa Meltona zachowuje się, jak o 30 lat starszy mężczyzna, wiecznie strofowany (jak dziecko!) przez swoją partnerkę. Cichy, zgarbiony, wiecznie oglądający remonty na kablówce - ożywia się najbardziej w temacie swojej minifarmy motyli, która wygląda jak projekt na biologię w podstawówce. W jednej ze scen Elizabeth mówi zaskoczona, że ona dopiero myśli o posiadaniu dziecka, a on już jest ojcem prawie trójki dorosłych osób. Mężczyzna trochę nie wie jak się do tego odnieść, jest trochę niemą częścią tej historii. A przecież mówi wprost, że nie jest tutaj "ofiarą". Czy na pewno?

Drugą ważną kwestią "Obsesji" jest warsztat aktorski, a dokładnie to, jak niektórzy przygotowują się do roli. Legendarne są już opowieści o tym, jak aktorzy każą na siebie mówić imieniem ich filmowego bohatera, zmieniają przyzwyczajenia, tembr głosu, styl ubierania czy sylwetkę. To godne pochwały, zwłaszcza w środowisku filmowym, ale prawie nikt nie patrzy, jak wpływa to na ich świat zewnętrzny, zwłaszcza najbliższych. Elizabeth nie ma czasu na ślub, bo jest zbyt "zajęta" graniem w filmach, urywa rozmowę z partnerem, bo przecież przygotowuje się do roli. Idzie nawet o krok dalej, a potem nagle wyłącza w sobie tę postać i wraca do swojego pierwotnego "ja". 

Wspomniany "method acting" wywodzi się z systemu Stanisławskiego, który w USA rozpropagował Lee Strasberg. Aktor angażuje się nie tylko psychologicznie, ale całościowo w swoją rolę. Wielkimi fanami The Method i kolejnych wersji tej szkoły byli m.in. Marlon Brando, James Dean, Marylin Monroe, a dziś Al Pacino, Robert De Niro, Daniel Day-Lewis, Jack Nicholson, Jane Fonda, czy Dustin Hoffman. Znamienny jest brak nazwisk najpopularniejszych aktorek. Sama Portman w rozmowie z The Wall Street Journal Magazine, przyznała, że to "luksus, na który kobiety nie mogą sobie pozwolić" i sama nigdy tego nie próbowała.

"Bardzo wchodzę w role, ale to luksus (...) Nie sądzę, żeby dzieci lub partnerzy byli wyrozumiali, gdyby mieli mnie nazywać 'Jackie Kennedy' przez cały ten czas"

Jak wiele można zrobić dla pracy czy miłości - nawet gdy jest zakazana? Czy warto się zatracać bez względu na wszystko?