Cointreau – historia

Bardzo interesującym faktem w przypadku Cointreau jest to, że jego historia zaczęła się od… wiśni. W 1849 roku bracia Edouard-Jean i Adolphe Cointreau założyli w mieście Angers we Francji destylarnie. Jej pierwszym sukcesem okazał się Guignolet, likier wytwarzany z dzikich wiśni. To oczywiście spowodowało, że bracia zaczęli szukać innych rozwiązań smaków, więc zalali rynek różnymi likierami. Z czasem jednak zauważyli, w tym Edouard, syn Edouarda-Jeana, że to likiery z takich owoców jak pomarańcze cieszą się szczególnym uznaniem wśród klientów. To dało im do myślenia.

W 1885 roku nastąpił przełom – po wielu latach doskonalenia receptury rodzina przewodzona przez Edouarda w końcu wypuściła na rynek likier pomarańczowy, który był bardziej wytrawny niż inne wówczas dostępne odmiany. Taki trunek zyskał nazwę triple sec, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza „potrójnie wytrawny”. Co ciekawe, nie oznacza to, że przeciętny Triple Sec jest 3 razy bardziej wytrawny niż np. zwykłe Curaçao. Fraza „triple” oznacza w tym wypadku, że alkohol bazowy, na podstawie którego stworzony jest likier, był destylowany trzy razy.

Oczywiście Cointreau z miejsca zaczął się cieszyć dużą popularnością, co szybko przełożyło się na to, że różni producenci zaczęli go kopiować. Sam Edouard został nagrodzony medalami za jakość swojego produktu na kilku wystawach światowych – w Paryżu i w Chicago. Po jego śmierci w 1923 roku firma pozostała w rękach rodziny – pieczę nad nią zaczęli sprawować jego synowie, Louis i Andre. Cointreau w 1990 roku połączyło się z Remy Martin i powstała firma Remy Cointreau.

Sam likier w pierwszej połowie XX wieku stał się jedną z części składowych sławnego drinku o nazwie Margarita. Cointreau to także składnik innego doskonale znanego koktajlu alkoholowego – Cosmpolitan. Można powiedzieć, że jest on jedną z tych rzeczy, które nigdy nie stracą na popularności – chociażby z powodu tego, że stanowi nieodłączny elementem powyższych drinków.

Cointreau – jak pić?

Przejdźmy teraz do sedna sprawy. Przy piciu Cointreau nie ma szczególnej filozofii – do wyboru trzy sposoby spożywania. Możemy go pić w formie czystej. W tej wersji jednak trzeba mieć się na baczności, bo jest to mocny alkohol. Jeśli ktoś jednak nie chce spożywać Cointreau w wersji bez dodatków, to może go rozcieńczyć. Najlepiej nadają się do tego owoce cytrusowe jak grejpfrut. Bardzo dobrze wypada też połączenie z napojami gazowanymi jak tonik. Rozcieńczyć też można samymi kostkami lodu – to akurat opcja dla osób, które nie chcą za bardzo mieszać smaków.

Zakłada się, że optymalna temperatura do picia tego likieru pomarańczowego wynosi 4-6 stopni. Taka temperatura sprawia, że alkohol ma najbogatszy aromat oraz miękki i przyjemny smak. Cointreau można podawać jako aperitif lub digestif. Nie oferujemy go jednak podczas obiadu. Najczęściej podaje się go w koniakówce.

Cointreau – drinki

Ostatnią opcją jest rzecz jasna picie Cointreau w formie koktajlu. Jest to doskonały sposób, aby zaproponować sobie coś więcej niż wódka z sokiem czy mojito. Opcji jest cała masa. Warto spróbować trunku o nazwie B-52. Potrzebujemy 20 ml likieru kawowego, 20 ml cointreau oraz 20 ml likieru kremowego (najlepiej Irish Cream). Likier kawowy wlewamy do kieliszka. Następnie delikatnie po łyżce wlewamy likier kremowy. Na kocu w ten sam sposób Cointreau. Co ciekawe, shota można podpalić i wypić w płonącej postaci – w zapalony drink wkładamy słomkę i od razu wypijamy, zanim zgaśnie.

Drugim, dużo prostszym drinkiem jest cointreau fizz. Wystarczy 50 ml Cointreau, ½ świeżej limonki lub soku limonkowego oraz 100 ml wody gazowanej. Do szklanki wlewamy likier, dodajemy limonkę, lekko ją ugniatając, lód i na końcu wlewamy wodę gazowaną. Orzeźwiająca sprawa.

Na koniec klasyk nad klasykami, czyli Margarita. Potrzebujemy 40 ml tequili, 20 ml soku z limonki oraz 20 ml Cointreau. Drink przygotowujemy w shakerze poprzez łącząc te wszystkie składniki z lodem. Brzeg kieliszka, w którym serwujemy Margaritę, należy zwilżyć kawałkiem cytryny i zanurzyć w soli, dociskając na tyle mocno, by brzeg pokrył się skorupką – czyli tzw. crustą. Smacznego.

ELLE MAN POLECA: Historia jednego drinka: Gin & tonic

ZOBACZ: Historia jednego drinka: Sex on the Beach

CZYTAJ: Historia jednego drinka: Krwawa Mary