Kirsten Dunst to jedna z tych aktorek, która na hollywoodzkim radarze znalazła się w bardzo młodym wieku, za sprawą filmu "Wywiad z wampirem", w którym zagrała u boku Brada Pitta i Antonio Banderasa. Chociaż nie był to jej debiut, właśnie ten projekt przyniósł jej rozgłos oraz nominację do Złotych Globów w kategorii "Najlepsza aktorka drugoplanowa". Trzydzieści lat później Dunst wciąż cieszy się sławą i uwielbieniem, a dzięki temu wystąpieniu na czerwonym dywanie na zawsze ma miejsce w naszych sercach.

Kirsten Dunst teraz. 41-letnia aktorka powróciła na czerwony dywan

Kirsten Dunst przeszła po czerwonym dywanie na premierze filmu "Civil War" w Londynie i wniosek jest jeden – jej autentyczność jest powiewem świeżości w Hollywood. 41-letnia aktorka stroni od blichtru i przepychu, a udowodniła to tym skromnym (ale pięknym) lookiem z połyskującą sukienką w miętowym kolorze i z czarną wstążką przewiązaną w talii w roli głównej. Kołnierzyk i guziki dodały kreacji eleganckiego charakteru. 

Naturalna Kirsten DunstSamir Hussein/Getty Images

Makijaż godny czerwonego dywanu? Kirsten Dunst udowadnia, że coś tam 

O powiewie świeżości, który naszym zdaniem Dunst wniosła na czerwony dywan pisaliśmy jednak w kontekście makijażu i fryzury. Proste upięcie z grzywką na bok miało niemal codzienny charakter. Warto zwrócić uwagę na to, że włosy nie są wystylizowane – nie dodano im objętości, ani nie ułożono w misterne fale. Zostały po prostu upięte.

Kolejną kwestią zawsze poruszaną podczas wystąpień na czerwonym dywanie jest makijaż. Rozwodzimy się nad trendem w duchu którego są zrobiony, co podkreśla i co czyni go wyjątkowym. W tym przypadku odpowiedź brzmi: nie nawiązuje do żadnego trendu, nie jest skupiony na podkreśleniu konkretnego atutu i nie jest wyjątkowy. I to jego największa zaleta. To po prostu zwykły, starannie wykonany makijaż dojrzałej kobiety.

To wszystko sprawiło, że aktorka z promocji swojego filmu nie zrobiła show, co faktycznie zachęca, żeby zapoznać się z jej najnowszą rolą.

"Civil War" – zapowiada się hit?

Film akcji, który swoją premierę ma już 12 kwietnia zapowiada się naprawdę obiecująco. "Civil War" to opowieść o grupie dziennikarzy, która przedziera się przez pogrążone w wojnie domowej Stany Zjednoczone. Fotografka wojenna (Kirsten Dunst) wraz z grupą dziennikarzy próbuje dostać się do Wasztyngtonu, aby przeprowadzić ostatni wywiad z prezydentem. 

Sam opis fabuły jest zachęcający, ale tym co nas przekonało do zobaczenia go w kinie są opinie krytyków. Na portalu filmweb.pl możemy przeczytać między innymi: 

"The Last of Us" spotyka "Czas apokalipsy"; podróż w głąb piekła podróżą w głąb człowieczeństwa. Nie da się oderwać oczu od ekranu, serio. (Jacek Sobczyński, newonce.net)