Reklama

Małgosia Bela - "Wszystko ma swój czas"

W jakich kontekstach mogłabyś nazwać sztuką modę?

Reklama

MAŁGOSIA BELA: Ci, którzy ją tworzą, są artystami, jak Alexander McQueen, Yohji Yamamoto, Rei Kawakubo. W pracy zetknęłam się z ludźmi, których talent i kreatywność zwaliły mnie z nóg. Mimo że moda to świat komercji – trzeba coś sprzedać, kupić, coraz bardziej i szybciej – zdarzają się miłe niespodzianki, jak utalentowani fotograficy, projektanci, styliści, dyrektorzy artystyczni. To trzyma mnie w modzie od tylu lat. Bo w pewnym momencie przestaje już chodzić wyłącznie o zarabianie pieniędzy.

Spotkania z takimi artystami bywają onieśmielające?

Teraz już nie, ale zdarzały się, np. te pierwsze z Richardem Avedonem czy Irvingiem Pennem. W większości to inni nakręcali nerwową atmosferę, niepotrzebnie. Dziś dorosłam już do tego, by mieć ciekawość drugiego człowieka, nie dać się zwariować – wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Coraz częściej spotykam młodych o wielkiej wrażliwości, z wizją. Fajnie.

I wtedy Ty onieśmielasz.

Niestety. Może chodzi o mój charakter? Nie wydaję się superprzyjazna. To dlatego, że jestem „zimową dziewczyną”. Zdarza się, że onieśmielam też ze względu na wiek – nie lubię tego i staram się ten impas przełamywać. Bo kiedy przychodzę do pracy i fotograf mógłby być moim synem, a stylistka córką, słyszę często: „Świetnie, super”. A nie wszystko z mojej strony jest wspaniałe. Każdemu można zrobić złe zdjęcia.

Onieśmielasz, bo jesteś ikoną.

No tak, oczywiście, ale trudno mi o sobie w ten sposób myśleć. Na pewno nie na co dzień, po wyjściu z łóżka.

Cały wywiad szefowej działu kultury Mai Chitro z Małgosią Belą przeczytacie w najnowszym numerze ELLE Polska.

Reklama

Nowe wydanie z czterema okładkami do wyboru jest już dostępne w salonach sprzedaży prasy i na kultowy.pl

Reklama
Reklama
Reklama