Marta Lech-Maciejewska o walce z nowotworem: "Przestałam kolekcjonować szczęście. Zaczęłam z niego korzystać." [ELLE Voices]
W kolejnym odcinku cyklu ELLE Voices redaktor naczelna Marta Tabiś-Szymanek rozmawia z Martą Lech-Maciejewską o budowaniu marki osobistej, o macierzyństwie i o partnerstwie. Bizneswoman opowiada o swoich początkach kariery oraz o tym, czego nauczyła ją walka z nowotworem.
Spis treści:
Bizneswoman, która zna swoją wartość
Właścicielka marki modowej Spadiora i autorka bloga SuperStyler w rozmowie z Martą Tabiś-Szymanek opowiada o początkach swojej kariery. Prowadzenie bloga było dla niej formą terapii. Chociaż pisanie i tworzenie treści w sieci uważa za ekshibicjonizm, to jednak chroniła ją bariera ekranu. Dzięki temu mogła być bardziej szczera w swoich historiach. Wyznała, że duży wpływ na jej życiowe (a także biznesowe) decyzje miało zajście w ciążę oraz urlop macierzyński. Jej dotychczasowe życie zmieniło się o 180 stopni, to właśnie wtedy postanowiła założyć własną markę. "Kiedy wróciłam po urlopie macierzyńskim, nikt na mnie nie czekał." - takimi słowami komentuje swoją decyzję Marta. Oddawała tej firmie bardzo wiele, koszt jaki ponosiła był ogromny, jednak czuła, że w pracy na etacie się wypala i nie jest to dla niej.
Jako główną motywację na początku swojej drogi w budowaniu wizerunku i marki osobistej wymienia dwa proste słowa: rób swoje. Wiara we własne możliwości i niezachwiane poczucie własnej wartości to dla niej przepis na sukces, zwłaszcza na początku drogi, kiedy otoczenie bywa nieprzychylne i podrzuca kłody drwiącymi komentarzami.
Lech-Maciejewska o diagnozie nowotworu
Blogerka i bizneswoman od lat nie waha się sięgać po swoje marzenia, żyje w długoletnim związku ze swoim mężem, jest matką dwójki chłopców. Podkreśla, że w związku najcenniejszy jest dla niej fundament przyjaźni oraz poczucie humoru. Przyjaźń łącząca związek toruje drogę dla szczerej komunikacji, rozmów o potrzebach i bolączkach. A tych w życiu Marty Lech-Maciejewskiej nie brakowało.
Kiedy dowiedziała się o diagnozie nowotworu - był to guz tarczycy, z początku próbowała uciec myślami od tej wiadomości. Jednak przyszedł moment, kiedy musiała skonfrontować się z tym i powiedzieć o chorobie swojej rodzinie.
Nigdy nie karmiłam mojej rodziny kłamstwami
Prawda pozwoliła jej na docenienie swoich najbliższych, wiedziała, że nie chce ukrywać przed nimi informacji o nowotworze. Chociaż była to trudna droga, pełna poczucia niesprawiedliwości i bólu, Marta wyznała, ze żadna z wypłakanych przez nią łez nie spadła na ziemię, wszystkie były wyłapywane przez najbliższych, którzy ją wspierali. Dzisiaj, po tym doświadczeniu wie, jak ważny jest moment zatrzymania w pędzie i cieszenie się szczęściem, które ma w życiu.