Reklama

Stworzona w 1974 roku przez Diane von Fürstenberg, niemal z dnia na dzień stała się światowym fenomenem. Kosztowała 75 dolarów i w ciągu kilku lat od premiery sprzedała się w pięciu milionach egzemplarzy. Od tamtej pory powstało tysiące wariacji na jej temat, a łączy je unikatowy fason. To kombinacja japońskiego kimona, stąd tzw. kopertowe wiązanie, i fartucha. Praktyczny, uniwersalny i wygodny krój zrewolucjonizował modę. W ciągu dnia idealny do biura, wieczorem na imprezę. Był stworzony dla kobiet takich jak Diane, a ona była jego najlepszą ambasadorką.

Reklama
getty images

„Ile dla mnie znaczy? Cóż, kopertowa sukienka spłaciła moje długi, zapewniła edukację moim dzieciom, przyniosła mi sławę i dała prawo do zabierania głosu” – mówiła w jednym z wywiadów.

Kopertowa sukienka - historia

– Geniusz jej pomysłu polegał na połączeniu kopertowego fasonu i wygodnej dzianiny. Pochodziła z Belgii, więc w naturalny sposób do amerykańskiej potrzeby luzu dołożyła europejską elegancję. Dużo czasu spędziła we Włoszech, dopracowując krój. Udało się jej przekonać właściciela fabryki do uszycia z dżerseju pierwszej krótkiej partii kopertowej sukienki. Ten krój dawał swobodę i poczucie sprawczości.

To było bardzo potrzebne kobietom w latach 70. – mówi Antonina Samecka, współzałożycielka marki Risk Made in Warsaw. I oszalały na jej punkcie. Wygodna, bez zapięć i guzików, była świetną alternatywą dla projektów couture – wyrafinowanych kreacji Cristóbala Balenciagi, koktajlowych kostiumów Halstona czy eleganckich sukienek Huberta de Givenchy.

Diane von Fürstenberg i jej kopertowa sukienka / getty images

Znana redaktorka mody Carrie Donovan pisała wtedy w „The Wall Street Journal”: „Była nisza na rynku, a ona ją uzupełniła. W jej ubraniach nie ma nic rewolucyjnego ani odkrywczego, ale ta kombinacja dobrego kroju, wysokiej jakości tkanin i przystępnej ceny okazała się strzałem w dziesiątkę. Poza tym to kobieta pracująca jak prawie nikt w tym biznesie”.

Z kolei Karl Lagerfeld mówił: „Jej sukienki odpowiadają na potrzeby współczesnych, amerykańskich kobiet”. W różnym wieku i z różnych środowisk. Diane stworzyła dla nich dziesiątki wersji swojej sukienki: w kwiaty, romby, zebrę, kurzą stopkę, logo, wzory à la Jackson Pollock lub akwarele. Co tydzień 25 tysięcy sztuk trafiało do butików na świecie. Jej sukces był tak oszałamiający, że dwa lata po debiucie Diane pojawiła się na okładce amerykańskiego „Newsweeka”. Nieźle jak na kogoś, kto nie potrafi szyć i w tej dziedzinie się nie kształcił.

Diane von Fürstenberg - twórczyni kopertowej sukienki

Jej ojciec był rosyjskim emigrantem, matka pochodzącą z Grecji Żydówką, która podczas wojny spędziła prawie półtora roku
w niemieckich obozach koncentracyjnych.

„Gdy wyszła, ważyła 30 kg. To cud, że w ogóle przeżyła. Wychowywała mnie na silną, niezależną kobietę. Pokazała, że strach nie jest rozwiązaniem. Gdy bałam się ciemności, zamknęła mnie w szafie i trzymała do czasu, aż sama się zorientowałam, że przecież nie ma czego się bać. Nauczyła mnie, by nigdy nie stawiać się w roli ofiary” – opowiadała w wywiadzie udzielonym Oprah Winfrey.

Pół roku po opuszczeniu obozu jej rodzice przeprowadzili się do Brukseli, gdzie dzięki zadośćuczynieniu ze strony rządu niemieckiego zaczęli nowe życie. Rok później na świat przyszła Diane. Ponoć już w wieku 11 lat deklarowała, że chce być niezależna. I szybko ten plan zaczęła realizować. Jako nastolatka wyjechała do szkoły z internatem w Wielkiej Brytanii.

„Początkowo czułam się tam niepewnie. Ale z czasem odkryłam, co oznacza prawdziwa wolność… wolność do wyrażania poglądów, do rozwijania pasji, do tego, by ubierać się, jak chcesz” – wspominała.

Diane von Fürstenberg / getty images

Potem były studia w Madrycie i uniwersytet w Genewie, gdzie poznała swojego przyszłego męża, pochodzącego z Niemiec młodego księcia Egona von Fürstenberga. Gdy zaszła w ciążę, pobrali się. Wtedy Diane przysięgła sobie, że nigdy nie będzie od niego zależna. Podjęła pracę w jednej z włoskich manufaktur nad jeziorem Como, gdzie wyprodukowała swoje pierwsze ubrania: proste topy i spódnice. A kiedy pojechała z wizytą do swojego męża w Nowym Jorku, pokazała je Dianie Vreeland, najbardziej wpływowej wówczas redaktorce w świecie mody. Ta zaś po latach wspominała: „Nie przyszła do mnie z pomysłem, tylko z gotowym produktem”.

Determinacja opłaciła się, bo jej ubrania zaczęły nosić kobiety z nowojorskich wyższych sfer. Jeden z jej kompletów włożyła do programu telewizyjnego Julie Nixon Eisenhower, córka prezydenta Richarda Nixona. Właśnie wtedy narodził się pomysł legendarnej sukienki. „Miała na sobie kopertowy top i spódnicę. Pomyślałam: a gdyby tak połączyć z sobą te dwa elementy?”.

Ikony kochają kopertowe sukienki

Dobra passa nie trwała jednak wiecznie. Przyszły kolorowe, glamrockowe lata 80., które z uniwersalną modą nie miały nic wspólnego. I tak stylowe, praktyczne ubrania coraz częściej lądowały na dnie szafy. Diane postanowiła sprzedać firmę. Odkupiła ją dopiero w latach 90., gdy znowu zauważyła potencjał w swoim ikonicznym projekcie. Jej sukienki vintage nagle zaczęło nosić nowe pokolenie dziewczyn. Zestawiały je
z martensami albo sandałami od Manolo Blahnika. Do ponownego sukcesu kopertowej sukienki przyczyniły się też gwiazdy takie jak Gwyneth Paltrow czy Jennifer Aniston. A także serialowa Carrie Bradshaw i inne bohaterki „Seksu w wielkim mieście”.

Sarah Jessica Parker (serialowa Carrie Bradshaw) w kopertowej sukience / getty images
Sarah Jessica Parker (serialowa Carrie Bradshaw) w kopertowej sukience / getty images

W latach 90. nosili ją wszyscy, od Madonny, przez księżną Dianę, Oprah Winfrey, po Michelle Obamę czy Paris Hilton. Każda po swojemu. Ja jednak najbardziej lubię ją w kinie lat 70., kiedy patrzysz na nią i czujesz czasy, w których powstała. Gdy myślę „Diane von Fürstenberg”, zawsze mam przed oczami Cybill Shepherd w „Taksówkarzu” Scorsese. Kadr, kiedy idzie nowojorską ulicą z Robertem De Niro i ma na sobie kopertową sukienkę z typowym dla tego okresu kołnierzem, w czerwono-biały wzór, o długości do kolan – opowiada Samecka.

Na początku nowego milenium kolekcje Diane były sprzedawane w 650 butikach na całym świecie. Jeden z nich znajduje się w nowojorskiej dzielnicy Meatpacking. W pofabrycznym budynku z początku XX wieku należącym do projektantki. Na parterze mieści się flagowy sklep, na pierwszym i drugim piętrze atelier i studio projektowe, a na trzecim mieszkanie z tarasem na dachu. Całość bardzo eklektyczna – designerskie meble i zwierzęce wzory mieszają się tu z popartowymi dziełami sztuki, w tym portretami Diane autorstwa jej przyjaciela, Andy’ego Warhola.

Meryl Streep w kopertowej sukience na Festiwalu Filmowym w Cannes 2024 / getty images
Meryl Streep w kopertowej sukience na Festiwalu Filmowym w Cannes 2024 / getty images

W końcu niegdyś była ona, obok Lizy Minnelli, Marisy Berenson czy Bianki Jagger, stałą bywalczynią jego Factory i Studia 54, gdzie pojawiała się w futrze, sukience na ramiączka i sandałach na szpilce. Dziś już się tak nie ubiera, nie nosi nawet swojej kopertowej sukienki, bo – jak twierdzi – nie ma do niej talii. Z czym zupełnie nie zgadza się Samecka:

Reklama

Dobra kopertowa sukienka sprawia, że jesteś świetnie ubrana i w ogóle nie myślisz o tym, co masz na sobie. Ona zawsze się do ciebie dopasuje – ma talię dokładnie tam, gdzie ty. I to ty decydujesz o głębokości jej dekoltu. To właśnie geniusz tego kroju. Poza tym jest uniwersalna i nie ma wieku. Równie świetna do klapek, baletek, adidasów, jak do obcasów czy espadryli na koturnie. Lubi się z rockowymi botkami i biżuteryjnymi sandałami. Co sezon kupują je u nas setki kobiet, co chyba znaczy, że naprawdę ma się świetnie w swoje 50. urodziny.

Kopertowa sukienka Saint Laurent S24 / getty images
Kopertowa sukienka Saint Laurent S24 / getty images
Reklama
Reklama
Reklama