Reklama

Joanna Kulig - "Recepta na ciszę"

Czytasz recenzje filmów, w których grasz? Jesteś ciekawa tego, co inni myślą o Twojej pracy?

Reklama

JOANNA KULIG: Ostatnio nie czytam. Kiedyś, gdy grałam w teatrze, ta krytyka była dla mnie bardzo ważna. Podobnie przy pierwszych filmach. Potem przestałam śledzić recenzje. Przeczytałam jedną dotyczącą „Zbrodni pamięci” (reż. Michael Keaton – przyp.red.), jedną „Kobiety z…” (Małgorzaty Szumowskiej – przyp.red.). Lubię za to, kiedy opowiadają mi o nich znajomi. Sama tego unikam. To chyba ze strachu.

Ale przed czym?

Nie wiem. Gdybym sama czytała recenzje, bardziej bym się nimi przejmowała. Za to gdy mi ktoś o nich opowiada, przejmuję się mniej.

A kino spełnia Twoje marzenia czy te marzenia budują się niezależnie?

Poznaję mnóstwo ludzi, inne kultury, mogę wnikać w obce osobowości. Od zawsze mnie to inspirowało, bo odnajduję tym samym inne odbicie świata. I tutaj film spełnia moje marzenia. Nigdy nie przypuszczałam, że będę w życiu tyle podróżować.

Ale gdyby kino nagle się skończyło i nie mogłabym grać, nie byłby to koniec świata. Poradziłabym sobie, bo najwięcej czerpię z życia. Lubię ludzi, sporty, wspólne śpiewy rytualne… Znalazłabym sposób na obcowanie z drugim człowiekiem.

Największą karą byłoby dla mnie odcięcie od świata i wymuszona samotność. Zabranie radości życia to wielkie cierpienie. Dlatego jeśli nie dostaję jakiejś roli, nie wali mi się świat. Nie podchodzę do tego zawodu na zasadzie ambicjonalnej, za wszelką cenę. Aktorstwo to dla mnie zawsze spotkanie. A ja chyba nie do końca gram, tylko przeżywam. Dlatego tak świetnie odnajduję się w kinie.

Cały wywiad szefowej działu kultury Mai Chitro z Joanną Kulig przeczytacie w najnowszym numerze ELLE Polska.

Nowe wydanie z czterema okładkami do wyboru jest już dostępne w salonach sprzedaży prasy i na kultowy.pl

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama