Reklama

OUT: klasyczna czerń, IN: brązowa mascara dla blondynek

Choć "in" i "out" może brzmieć kategorycznie, najważniejsze jest, by zawsze wybierać to, w czym czujesz się najlepiej. Więc jeśli odpowiada ci efekt, jaki daje czarny tusz do rzęs – super! Jeśli jednak masz wrażenie, że makijaż oczu wygląda inaczej, niż byś chciała – jest zbyt intensywny, mniej spójny z twoją wizją lub brakuje mu naturalnej lekkości – warto sięgnąć po delikatniejszą, brązową mascarę. Ten trik sprawdzi się szczególnie dobrze, jeśli jesteś blondynką.

Reklama

Brązowa mascara to świetna alternatywa dla klasycznej czerni, zwłaszcza jeśli zależy ci na subtelnym, naturalnym efekcie. Nadaje spojrzeniu miękkości, lepiej stapia się z jasną oprawą oczu i nie tworzy tak mocnego kontrastu jak czerń. Dzięki temu makijaż wygląda bardziej harmonijnie, a rzęsy pozostają podkreślone, ale nieprzytłaczające. To doskonały wybór nie tylko dla blondynek, ale także dla osób o jasnej cerze czy tych, które preferują delikatniejszy makijaż na co dzień.

brązowy tusz do rzes
Spotlight Launchmetrics

TOP 3 brązowe mascary według (blond) redaktorki beauty

Osobiście, chociaż coraz częściej zdarzają mi się dni bez mascary, jeśli jej używam stawiam na subtelny efekt, więc liczy się dla mnie nie tylko jej kolor, ale również formuła. Nie może sklejać rzęs, a raczej je podkreślać i odrobinę wydłużać. Oto moje TOP 3 brązowe mascary:

Na pierwszym miejscu znalazła się drogeryjna mascara, która sprawdza się zarówno na co dzień, jak i na większe wyjścia – Maybelline Sky High. Moja przygoda z tym kosmetykiem zaczęła się od klasycznej, czarnej wersji, ale na szczęście marka oferuje znacznie więcej odcieni, w tym True Brown, a także burgundowy, różowy, niebieski i intensyjną czerń. Sięgam po nią zarówno na co dzień, gdy chcę mocniej podkreślić oko, jak i na specjalne okazje, bo daje spektakularny efekt bez większego wysiłku.

Na drugim miejscu wcale nie znalazł się gorszy produkt – po prostu sięgam po niego w innych sytuacjach. Clinique Lash Power Mascara daje tak naturalny efekt, że stała się dla mnie nieodzownym elementem makijażu make-up „no make-up”. Jej smukła, ale gęsta szczoteczka precyzyjnie rozczesuje rzęsy i dociera nawet do kącików oczu. W porównaniu do mascary Maybelline jej odcień jest jaśniejszy, dlatego wybieram ją wtedy, gdy zależy mi na wyjątkowo subtelnym efekcie.

Reklama

Nie mogło zabraknąć również kultowej mascary Yves Saint Laurent Lash Clash Extreme Volume. Ten tusz zwiększa objętość rzęs nawet o 200%, pozwalając stopniowo budować intensywność spojrzenia. Jego formuła nie tylko podkreśla rzęsy, ale także je pielęgnuje i chroni dzięki ekstraktowi z irysa florenckiego. Dodatkowo innowacyjne składniki teksturyzujące oraz substancje zwiększające odporność na rozmazywanie sprawiają, że efekt pozostaje magnetycznie intensywny przez cały dzień. A jednak w brązowej wersji nawet tak intensywny efekt pozostaje maksymalnie naturalny!

Reklama
Reklama
Reklama
Loading...