Strefa ZEN
Kolekcjonerka perfum, blogerka, szefowa działu urody ELLE. Kobiety, które o kosmetykach wiedzą wszystko. I zrobią dla nich wiele. Przed nami otwierają drzwi swoich łazienek. Zajrzyj.
MARTA RUDOWICZ
35 lat, szefowa działu urody ELLE
MISTRZYNI DEMAKIJAŻU
Moja łazienka to… Świątynia spokoju. Miejsce, w którym po całym dniu oczyszczam ciało i duszę. Wierzę, że wieczorny prysznic i mycie włosów zmywają wszystkie problemy z głowy.
Ile masz kosmetyków? Dużo za dużo! W piątki przynoszę je do testowania. W poniedziałki z powrotem zanoszę do redakcji. Sceneria mojej łazienki zmienia się bez przerwy. Piętrzą się w niej jedynie kosmetyki do demakijażu. Dla mnie to podstawa pięknej skóry. Wyznaję zasadę, że jeśli robisz makijaż dziesięć minut, demakijaż powinien trwać 20. Zawsze dwa razy dłużej.
Kosmetyczne uzależnienia? Woda termalna do skóry naczyniowej Avène, którą kiedyś poleciła mi dr Ewa Chlebus. Krem La Mer. Oddam za niego wszystko. Od kiedy go używam, nie znam pojęcia suchej skóry. Szampon i odżywka Caviar Alterna. Nie jest do kręconych włosów, ale nawilża je najlepiej.
Gdzie kupujesz kosmetyki? Uwielbiam warszawską perfumerię Douglas w CH Arkadia, paryskie apteki, kosmetyki do makijażu ze sklepu & Other Stories. Sklepy internetowe: Embryolisse i Colette. A o perfumach od lat czytam na www.nstperfume.com.
AGATA HERBUT
28 lat, blogerka, www.agatamanosa.blogspot.com
FANKA LAKIERÓW
Moja łazienka to… Miejsce, w którym rodzą się pomysły, mieszają barwy i zapachy. Miejsce, w którym nocami zanurzam się w wannie pełnej piany i odpoczywam.
Ile masz kosmetyków? Niezliczone ilości. Od zapachów, przez kremy, po lakiery do paznokci. To moim zdaniem jedyny kosmetyk, którego kobiety nie krępują się używać. I nowy, obowiązkowy element stylizacji. Kolor zamknięty w małej buteleczce pozwala wyrażać swój nastrój i humor.
Jak często zmieniasz kolor paznokci? Potrafię dwa, trzy razy w tygodniu. Ale zdarza się, że przez tygodnie moje paznokcie są sauté.
Ile zajmuje ci twój poranny makijaż? Czasami pięć minut, czasami ani jednej. Są dni, gdy czuję się tak dobrze z sobą, że nie potrzebuję niczego oprócz kremu do twarzy i pod oczy.
Twoje nowe odkrycia kosmetyczne? Żel pod oczy Eisenberg, krem CC Clinique, złoty cień w żelu Estée Lauder, kolorowe mascary Chanel, neonowe lakiery Essie i Maybelline oraz srebrny lakier Layla z Włoch, imitujący folię na paznokciach.
Kosmetyczny fetysz? Rozświetlacz. Najchętniej używałabym go na całą twarz, ale skromność nakazuje mi wymieszać go z podkładem i nałożyć w okolicach kości policzkowych i brwi. Daje efekt wypoczętej, młodej skóry.
Twoje ulubione adresy urodowe? Strona www.ELLE.pl, internetowy magazyn „Hunger Magazine” i wrocławska Sephora w DH Renoma, w której pracuje cudowna pani Marta. Ona o kosmetykach wie wszystko!
MARIA JODŁOWSKA
33 lata, creative director
KRÓLOWA SZMINEK
Moja łazienka to… Mój azyl.
Ile masz kosmetyków? Zabawne, ale im jestem starsza, tym coraz mniej. Dorosłam do tego, że wolę mieć ich zdecydowanie mniej, za to naprawdę dobrej jakości.
Twój urodowy fetysz? Czerwona szminka marki Nars w kolorze Heat Waves.
Skąd ta miłość? Czerwone usta podkreślają mój charakter. Są kontrastem do mojej jasnej karnacji i włosów. To mój znak rozpoznawczy.
Co sprawia, że kosmetyk cię zniewala? Przede wszystkim musi działać. Szminka Nars, od której jestem ewidentnie uzależniona, ma niesamowicie intensywny kolor i rzadko spotykany odcień czerwieni. Jest matowa, trwała i świetnie wygląda na ustach. Od lat próbuję różnych szminek. Kiedyś zakochana byłam długo w szmince Chanel Allure.
Na razie jednak nic nie wygrywa z Narsem. Kiedy znajduję kosmetyk, który absolutnie spełnia moje oczekiwania, staję się jego wierną fanką. Podobnie jest u mnie z dżinsami. Jeden model w kilku kolorach.
Co sprawia, że twój kolor na ustach jest tak intensywny i idealny przez cały dzień? Najpierw matuję usta fluidem, potem nakładam pierwszą warstwę koloru. Kiedy zastygnie, odciskam usta w chusteczkę, po czym nakładam raz jeszcze kolor. Odkryłam ten trik na blogu brytyjskiej makijażystki Lisy Eldridge (www.lisaeldridge.com). Zaglądam tu zawsze, kiedy mam jakieś wątpliwości co do makijażu lub po prostu szukam fajnych inspiracji. Jej rady zawsze działają.
Twoje ulubione adresy urodowe? Butik Nars i Aésop w Paryżu, perfumerie GaliLu i Horn & More w Warszawie. W sieci? Blog www.garancedore.fr i oczywiście biblia nie tylko urody – www.vogue.co.uk.
MARTA RAWSKA
44 lata, tłumaczka francuskiego, współwłaścicielka tenisowo-narciarskiego Klubu Miedzeszyn
KOLEKCJONERKA ZAPACHÓW
Moja łazienka to… Miejsce, w którym niestety nie trzymam swoich perfum. Za dużo światła, za dużo ciepła...
Ile zapachów liczy twoja kolekcja? Około 50 flakonów. To moja największa fascynacja, nie tylko kosmetyczna. Miło jest mieć dobry krem marki Dior albo Clarins. Jednak nie za wszelką cenę. Dla perfum jestem w stanie naprawdę wiele poświęcić.
Czym są zapachy w twoim życiu? To wspomnienia, jak pisał Proust w „W poszukiwaniu straconego czasu”. Zapach przenosi cię w czasy dzieciństwa, przypomina zdarzenia, chwile, osobę, miejsce. To trochę jak podróż w czasie.
Ukochany zapach? L’Heure Bleue Guerlain z 1912 roku. Lekko zmodyfikowany, ale wciąż piękny. Santal 33 Le Labo, 31 Rue Cambon z butikowej kolekcji Chanel. Bardzo cenię też zapachy Frédéric Malle. Ta marka jako jedyna umieszcza na flakonie nazwisko twórcy i zaprasza do współpracy samych najlepszych. I faktycznie wszystkie kompozycje z jej kolekcji są absolutnie genialnie.
Największe marzenie? Zapach Vol de Nuit Guerlain z 1933 roku, zainspirowany powieścią Antoine’a de Saint-Exupéry o takim samym tytule. Są sprzedawane wyłącznie w postaci perfum i cena jest astronomiczna.
Jak kupujesz perfumy? Zakochujesz się od razu czy długo zastanawiasz? Wydaje mi się, że najlepiej kupować je po kilku testach na sobie. Na skórze, pod wpływem ciepła, zaczynają zupełnie inaczej żyć niż na papierze. Zapachom trzeba dać trochę czasu.
TEKST Marta Rudowicz
1 z 3
Strefa ZEN, fot. Michał Radwański
2 z 3
Strefa Zen: Maria Jodłowska, fot. Michał Radwański
3 z 3
Strefa ZEN, got. Michał Radwański