Reklama

Styl paryski to postawa, stan umysłu. Między rockową nonszalancją a nieco nudną burżuazją paryżanka zawsze jest pierwsza, nigdy druga. Jej sekrety: żyje z duchem czasu, łapie chwile i dobrze je wykorzystuje – tłumaczy najbardziej paryska z wszystkich biblii: „Paryski szyk. Podręcznik stylu” autorstwa Inès de la Fressange i Sophie Gache. Rzeczywiście, paryżanka jest dość wyjątkowa, zwłaszcza jeśli chodzi o wygląd i rutynę pielęgnacyjną. Według stylisty fryzur Johna Nolleta jest elegancką kobietą, wokół której panuje nonszalancka atmosfera. Doskonale wie, jaki wybrać styl, i bierze pełną odpowiedzialność za swoje decyzje. Nic nie jest jej narzucane, lubi dyskrecję i za kulisami regularnie spotyka się z kosmetyczką, trenerem, fryzjerem. Jej makijaż i pielęgnacja zawsze są dopasowane nie tylko do potrzeb skóry, lecz także nastroju i okazji. Krótko mówiąc, prawdziwa paryżanka łączy filozofię „mniej znaczy więcej” ze sztuką przyjemności. I nigdy, przenigdy nie stara się za bardzo.

Reklama

Jej naturalny blask– wizyta u kosmetyczki

Jako nastolatka chodziła na oczyszczanie skóry i depilację woskiem. Teraz regularnie, co najmniej raz w miesiącu, oddaje się w ręce profesjonalistów w gabinecie. „Wiesz, że na twarzy znajduje się ponad 50 mięśni?” – pyta Marie Peloille, ulubiona kosmetyczka Jeanne Damas (ponad półtora miliona obserwujących na Instagramie). „Moja praca polega na wygładzaniu, relaksowaniu i dotlenianiu skóry przez użycie kombinacji różnych technik i gestów, także inspirowanych kobido. Oczywiście nie zapominam o szyi, dekolcie i delikatnym zabiegu udrażniającym węzły chłonne”. Najczęściej przed jakimkolwiek masażem olejkiem lub serum kosmetyczki serwują cerze podwójne oczyszczanie (olej + żel) i złuszczanie z formułami enzymatycznymi, które są łagodniejsze niż mechaniczne cząsteczki. Paryżanka lubi dobrze wyglądać po wyjściu z gabinetu – zabiegi powodujące podrażnienia są passé!

Codzienna pielęgnacja cery – pochwała francuskiej apteki

Paryżanka lubi kupować kosmetyki w aptekach. Są na każdym rogu ulicy i można w nich znaleźć doskonałe produkty pielęgnacyjne opracowane przez francuskie firmy farmaceutyczne i kosmetyczne laboratoria z tego kraju. Są to przetestowane, proste i skuteczne formuły idealne nawet do skóry wrażliwej, zatwierdzone przez dermatologów i dostępne w rozsądnej cenie. „Francuskie apteki oferują m.in. unikatową na skalę światową gamę dermokosmetyków” – mówi Chloé Arjona, dyrektor działu urody w firmie doradztwa strategicznego Nelly Rodi. Paryżanki szukają bardzo naturalnych efektów, stawiają na zdrowy blask skóry i włosów, czyli gwarancję świeżego, atrakcyjnego wyglądu.

Jej makijaż– z fantazją, ale bez przesady

Paryżanka nie nosi dużo makijażu, za to ma obsesję na punkcie naturalnego wyglądu. Lub prawie naturalnego – w każdych okolicznościach. Ale taki makijaż bez makijażu wbrew pozorom wymaga dużo wysiłku. Kiedy wychodzi z biura na przyjęcie koktajlowe, maluje usta jaskrawą czerwienią, może nakłada smoky eye lub kreskę eye-linerem jak Charlotte Gainsbourg lub Caroline de Maigret. Podobnie jak Violette Serrat, wizażystka i założycielka marki Violette_fr, czy Jeanne Damas młodsze kobiety uczyniły z jaskrawoczerwonej szminki swój znak rozpoznawczy, będący połączeniem vintage glamour i pewności siebie. Dla Toma Pêcheux, globalnego dyrektora urody YSL, paryski styl jest jak kalejdoskop, bardzo minimalistyczny i bardzo precyzyjny, a przy tym ma w sobie pewne szaleństwo. Według niego esencja „la Parisienne” jest nieco dziwaczną, trochę lekceważącą mieszczanką ubraną w przezroczystą bluzkę, spódnicę z dużym rozcięciem lub męski garnitur.

Świeżość i energia – minimalne procedury estetyczne

Na całym świecie ludzie cenią wyjątkowy sposób, w jaki francuscy chirurdzy plastyczni i lekarze medycyny estetycznej pozostają „wierni” naturze. To dlatego, że żadna paryżanka nie chce, żeby ktokolwiek zauważył, że coś poprawiała. Efekty operacji mają wyglądać naturalnie, „rosyjskie usta” budzą obrzydzenie, a zdeformowane kości policzkowe przerażają. Doktor Antoni Calmon, który pracuje też w Wielkiej Brytanii, potwierdza, że paryżanki wolą być pomarszczone niż przerobione. Zależy im na świeżości, dobrej kondycji skóry (jak np. po kilku sesjach mezoterapii) i redukcji cieni pod oczami lub zniwelowaniu głębokich zmarszczek (zastrzyki z toksyny botulinowej lub kwasu hialuronowego). Popularne są również sesje leczniczym światłem LED. Inne modne obecnie zabiegi to kuracja retinolem na noc (żeby wzmocnić włókna kolagenu i pobudzić produkcję elastyny) na zmianę z bogatym kremem (nawilżającym, ujędrniającym i kojącym). I jeszcze jedno – paryżanka wie, że musi chronić się przed słońcem przez cały rok.

Dłoń madame – zwykły lakier lśni najpiękniej

Paryżanka nie ma sztucznych paznokci, ale nie lubi też bardzo kolorowych manikiurów. Jej rutyna pielęgnacyjna polega na zastosowaniu przezroczystego, lekko różowego odcienia, zazwyczaj na krótkich płytkach. Ale jest jeden kolor, który zawsze zaakceptuje: rouge noir (Le Vernis, 160 zł chanel.com). Wprowadzony na rynek w 1995 roku przez Chanel, był inspirowany jedną z charakterystycznych barw Coco: odcieniem szlachetnych kamieni granatu. Wyścieła on wnętrze jej pikowanych torebek.

Marka Kure Bazaar, która specjalizuje się w ekologicznych lakierach do paznokci z formułami naturalnymi w 90 proc., właśnie wprowadziła na rynek linię La Kolor Parisienne z bordową czerwienią, która reprezentuje paryskiego ducha. Projektant marki Christian David mówi: „Nasi klienci w paryskich domach towarowych również są bardzo zainteresowani całymi rytuałami pielęgnacji dłoni i paznokci. Wiedzą doskonale, że wiek widać bardziej na dłoniach niż na twarzy. Superbogaty, nawilżający balsam z kwasem hialuronowym stał się tam już bestsellerem”.

Wreszcie, by wzmocnić swoje naturalne paznokcie, regularnie nawilżaj je i skórki wokół. Paryżanki uwielbiają mieć przy swoim łóżku ten uroczy, mały, biały słoiczek przypominający pudełko na pigułki. Stworzony w 1963 roku Crème Abricot Dior (159 zł dior.com) został wyprodukowany z ekstraktów z wodorostów i olejku morelowego.

Jej fryzura – idealnie niedokończona

Reklama

Według Johna Nolleta, stylisty fryzur i dyrektora artystycznego marki Carita, którego fankami są m.in. Monica Bellucci czy Vanessa Paradis, paryżanki świetnie sobie radzą z pielęgnacją włosów, dbają o ich kolor, kochają weneckie złote blondy, które są bliskie naturalnym, uwielbiają brązy lub fryzury z kilkoma refleksami, a ich uczesania są zawsze bardzo schludne, zaznaczone pewnymi liniami, jak rosnąca grzywka czy kosmyki delikatnie zakrywające kości policzkowe. Długie włosy lub krótkie chłopięce fryzury podkreślają ich młodzieńcze sylwetki. Efekt jest taki, jakby paryżanka właśnie wyskoczyła z łóżka! Ona nie lubi robić zbyt wiele ze swoją fryzurą. Jest iluzjonistką… z bardzo dobrym fryzjerem.

Reklama
Reklama
Reklama