Reklama

W tym artykule:

  1. Czego zakazał mi dermatolog — gruboziarniste peelingi
  2. Czego zakazał mi dermatolog — roller do mikronakłuć
  3. Czego zakazał mi dermatolog — maseczki w płachcie
Reklama

Internet chciałby wam wmówić, że potrzebujecie miliona rzeczy, żeby czuć się i wyglądać dobrze. Ale ja przed czterdziestką postanowiłam oddać się w ręce dermatologa, który skutecznie wybił mi z głowy dokupowanie kolejnych kremów za miliony. Wskazał za to rzeczy, których muszę się natychmiast pozbyć, jeśli chcę, żeby moja skóra była zdrowa i miała piękny glow.

Czego zakazał mi dermatolog — gruboziarniste peelingi

Mam grubą, tłustą skórę i uwielbiałam efekt, jaki dawały gruboziarniste peelingi. Dzięki nim moja cera wyglądała na gładką, wypolerowaną. Okazuje się jednak, że to działanie na krótką metę — w dłuższej perspektywie prowadziło do uszkodzenia bariery hydro-lipidowej naskórka, a w konsekwencji do zwiększonej utraty wody ze skóry (przesuszenie). Teraz staram się używać delikatnych peelingów enzymatycznych i kwasowych.

A zimą chętnie oddaję się w ręce specjalisty i robię złuszczanie w gabinecie. Myślicie, że to droga impreza? To nic w porównaniu z tym, ile wydawałam na szkodliwe produkty do domowej pielęgnacji.

Czego zakazał mi dermatolog — roller do mikronakłuć

Gdy dobiegałam czterdziestki, szukałam w desperacji metod na spowolnienie starzenia (bo oczywiście wcześniej wydawało mi się, że mnie to nie dotyczy). Uznałam, że roller do mikronakłuć to świetny pomysł, zwłaszcza że w swojej ofercie miały go nawet renomowane marki. Obietnic było dużo: spłycenie zmarszczek, pobudzenie produkcji kolagenu, poprawa owalu twarzy. I co? Nic z tego.

Wywoływanie mikrouszkodzeń to zadanie dla doświadczonego kosmetologa, w domu co najwyżej możecie nabawić się zakażenia.

Czego zakazał mi dermatolog — maseczki w płachcie

Tak, te niewinne w kształcie pand i zajączków, te brokatowe i całkiem czarne — wcale nie pomagają twojej skórze (co najwyżej poprawiają humor). Tak naprawdę wiele z nich zawiera szkodliwe składniki: alkohol, parabeny, środki konserwujące, przy czym mają mało składników aktywnych i działają tylko powierzchniowo.

Do tego mają katastrofalny wpływ na środowisko naturalne: już całe ich tony zaśmiecają morza i oceany.

Reklama

Kiedyś moim rytuałem było wieczorne nałożenie takiej maseczki, dzisiaj stawiam na bogate, odżywcze maski od lokalnych producentów i zamieniam koreańską pielęgnację na tę słowiańską, lepiej dostosowaną do mojej skóry. No i jest jeszcze jeden plus: pozornie tanie maseczki drenują portfel, bo rok w rok kupujemy ich coraz więcej, nabierając się na ich cudowne właściwości.

Balsam pod oczy z opatentowaną formą retinolu
Spotlight Launchmetrics
Reklama
Reklama
Reklama