Francuzki całkowicie rezygnują z tego kosmetyku do makijażu. Zimą będzie już passé
Choć wiele z nas nie wyobraża sobie wyjść z domu bez nałożenia tego kosmetyku na twarz, Francuzki konsekwentnie go bojkotują. Dla nich jest symbolem, że malując się, starasz się „za bardzo”.
- Aleksandra Michalik
W tym artykule:
- Naturalny makijaż to znak rozpoznawczy Francuzek
- "Bare eyes make-up" podbija wybiegi mody
- Czym zastąpić korektor pod oczy, aby uzyskać naturalny efekt?
Francuzki słyną z wyjątkowego wyczucia stylu i naturalnego podejścia do urody. Warto zwrócić uwagę kiedy jakiś trend zmienia się w ich kosmetyczkach, bo często wyznaczają kierunek, którym później podąża reszta świata. Tym razem rezygnują z kosmetyku, który przez lata był dla wielu kobiet nieodzowną częścią porannego makijażu – korektora pod oczy.
Naturalny makijaż to znak rozpoznawczy Francuzek
Francuzki od lat promują ideę „less is more”, skupiając się bardziej na świadomej pielęgnacji niż na warstwach makijażu. Korektor, którego zadaniem jest ukrywanie cieni pod oczami i niedoskonałości, staje się zbędnym krokiem w ich rutynie makijażowej. Wiele Francuzek decyduje się odpuścić go całkowicie, wybierając naturalność ponad dążenie do perfekcji. Skóra z delikatnymi cieniami pod oczami czy kilkoma piegami to symbol autentyczności i indywidualności – cech, które współcześnie są bardzo cenione. Taki look, choć daleki od doskonałości, emanuje świeżością i wdziękiem.
"Bare eyes make-up" podbija wybiegi mody
Brak korektora i bardzo subtelny makijaż królują nie tylko w urodowych trendach Francuzek, ale także na wybiegach. Podczas tegorocznego paryskiego tygodnia mody modelki Chloé prezentowały naturalną urodę i cerę w wersji sauté – zero cieni, eyelinera, kredki, tuszu i ani grama korektora.
Podobną tendencję można było zauważyć na pokazie Elie Saab, na którym pozbawiona makeupu cera modelek kontrastowała ze spektakularnymi sukniami haute couture. Modelki kroczące po wybiegu Hermès, czy Tory Burch także łączył świeży, minimalistyczny makijaż, który nawet nie próbował zakrywać widocznych pod oczami cieni i obrzęków. Ich sama obecność nie jest dziwna, w końcu tempo pracy podczas fashion weeków jest zawrotne, a sytuacji nie poprawia mała ilość snu i jet lag – w takich warunkach nawet nieskazitelna twarz modelki może zdradzać objawy zmęczenia. Liczy się jednak fakt, że makijażyści postanowili ich nie kamuflować i pokazać skórę taką, jaką jest naprawdę.
„Nakładanie za dużej ilości korektora zmienia kształt twarzy – zatraca ona swoje rysy” – zwraca uwagę Hannah Murray, wizażystka pracująca za kulisami pokazu Chloé. I uważa, że właśnie minimalny makeup jest cool . „Jestem w pełni za podejściem Francuzek do makijażu, myślę, że to bardzo seksowne” – przekonuje Murray. Nas nie musi. Nie ma nic bardziej zmysłowego niż niestaranny, niedokończony makeup, który robiłaś w biegu wychodząc nad ranem od swojego chłopaka. I cienie, które zdradzają, że dobrze bawiłaś się zeszłej nocy. Dlatego Francuzki zupełnie nie przejmują się, czy ich cienie pod oczami są widoczne, czy nie. Traktują to jak dowód na to, że czerpią z życia i nie przejmują się, co inni o nich myślą.
Dla wielu z nas tak nonszalanckie podejście do codziennego makijażu może być zbyt dużą rewolucją. Hannah Murray jednak uspokaja:
Są sposoby na to, aby nadać skórze pod oczami świeżość i dodać jej energii poprzez odpowiednie produkty do pielęgnacji – bez konieczności zakrywania cieni.
Czym zastąpić korektor pod oczy, aby uzyskać naturalny efekt?
Na backstage'u pokazu Chloé modelki najpierw poddały się pielęgnacyjnym zabiegom – masaż i nawilżenie miały podkreślić naturalny blask skóry, zmniejszyć opuchliznę i zapewnić cerze odpowiednie nawodnienie. Taki szybki rytuał to świetny sposób na poranne ożywienie twarzy, by wyglądała na bardziej wypoczętą. Gdy czas nagli, możesz położyć hydrożelowe płatki pod oczy na 10-15 minut – w międzyczasie weź prysznic lub wypij poranną kawę.
Trend na naturalny wygląd napędza rozwój rynku kosmetycznego, gdzie pojawia się coraz więcej kremów pod oczy mogących zastąpić korektor. To doskonała alternatywa dla ciężkich, kryjących fluidów, często wyglądają nienaturalnie i z czasem „ciastkują się” na skórze. Kremy te zawierają drobinki odbijające światło, które rozjaśniają okolice oczu i maskują cienie, a przy okazji zapewniają intensywną pielęgnację. Przykładem jest krem pod oczy Dr Ireny Eris Lumissima, który od razu po nałożeniu rozświetla skórę, niwelując oznaki zmęczenia.
Podobne właściwości będzie miał kultowy Banana Bright Eye Crème od Olego Henriksena. To marka doceniana przez największe światowe gwiazdy – a krem Bright Eye jest jej światowym bestsellerem. Formuła ma jasnożółty kolor neutralizujący fioletowe zasinienia, a ponadto zawiera rozświetlający puder bananowy oraz witaminę C, która przyczynia się do redukcji zmarszczek. Dzięki dodatkowi kolagenu krem optycznie „wypełnia” linie mimiczne i zabezpiecza delikatną skórę przed odwodnieniem.
Ciekawą propozycję ma też marka Samarité. Jej koncentrat przeciwzmarszczkowo-wypełniający pod oczy (i nie tylko) - Divine Anti-Wrinkle Booster - to nowość, która zapowiada się jako kolejny hit brandu. "Ósmym cud" zawiera aż 61 składników aktywnych, które wypełniają zmarszczki od zewnątrz, wyrównując strukturę skóry, przez co realnie zmniejszają ich głębokość i widoczność.
A jeśli mimo wszystko chcesz lekko ukryć cienie, ale nie za pomocą korektora – sięgnij po krem CC pod oczy marki Erborian. To koreańskie cudo łączy w sobie pielęnację anti-aging z delikatnym, naturalnie wyglądającym kamuflażem. Daje przy tym efekt promiennego, świetlistego spojrzenia.