ELLE testuje - samoopalacze
Przed generalną odsłoną ciała sprawdzamy, które z nowych samoopalaczy dają najszlachetniejszy odcień brązu bez smug.
OLGA PIONTEK, redaktor działu urody ELLE
KOSMETYCZNE CV: Nigdy się nie opalam, ale nie wyobrażam sobie lata bez opalonej skóry. Moim ratunkiem są samoopalacze. Warunek? Muszą dawać naturalny odcień i zostawiać zero smug na twarzy i ciele.
MARTA RUDOWICZ, szefowa działu urody ELLE
KOSMETYCZNE CV: Wiem, że samoopalacz to zdrowa alternatywa dla słońca, ale nakładając go, zwykle tracę zdrowie i nerwy. Dla mnie to kosmetyk z kategorii „zbędny”. Ilość pracy, jakiej wymaga, jest niewspółmierna do efektów i trwałości, jaką daje. Czego jednak nie robi się dla testu.
Ekspresowy
Olga: Tym samoopalaczem spryskujesz ciało jak airbrushem i nie musisz już wmasowywać go w skórę. Efekt? Szybka i równomierna opalenizna. I cała łazienka w smugach. Poza tym ciężko opalić nim twarz.
PLUS ZA: Kolor, który trzyma się tydzień.
Marta: Polubiłam go za dość trwały kolor brązu bez okropnego odcienia pomarańczu. Smugi... Szczerze? Przydałby się ktoś do pomocy, by ich uniknąć i równomiernie nałożyć kosmetyk na „tyłach”.
PLUS ZA: Zapach. Prawie niewyczuwalny.
Rozświetlający
Olga: Sposób na czekoladową skórę na jeden wieczór. To nie samoopalacz, ale lekki brązer do ciała z kroplą rozświetlacza. Idealnie wyrównuje kolor nóg, bezbłędnie kryje naczynka i rozjaśnia skórę.
PLUS ZA: Trwałość. Nie plami ubrań.
Marta: To mój hit. Idealne zastępstwo dla balsamu do ciała na wiosnę. Ociepla bladą skórę w minutę bez efektu przesady i rozświetla ja. Nie muszę się martwić o smugi na skórze ani plamy na ubraniach.
PLUS ZA: Delikatny efekt rozświetlenia.
Nawilżający
Olga: Nie lubię przezroczystych samoopalaczy, bo nigdy nie wiem, czy równo je nakładam. Ten trzeba dobrze rozsmarować, żeby nie zostawił smug. Ale muszę przyznać, że nadaje skórze piękny, złoty kolor.
PLUS ZA: Niezwykle naturalny odcień.
Marta: Wada? Transparentny kolor, który utrudnia równomierne rozprowadzanie. Efekt? Widać już po godzinie. I w moim przypadku to głównie smugi na łydkach, za to w odcieniu opalenizny z Helu.
PLUS ZA: Kolor konkurujący ze słońcem.
Złocisty
Olga: Uwielbiam za wszystko. Za formę czekoladowego musu, dzięki której dziecinnie łatwo sie go nakłada, za prawie niewyczuwalny zapach i za to, że jako jedyny nie zostawia smug między palcami i na stopach.
PLUS ZA: Nie wymaga wprawy w nakładaniu.
Marta: Nakładając go, pomyślałam sobie: „Samoopalacze nie są takie złe...”. Dopóki nie poszłam na pedikiur i wyszłam z „białymi” stopami. Mimo tej wpadki ma same plusy: łatwo się aplikuje i szybko schnie.
PLUS ZA: Opaleniznę bez żadnych smug.
Ultradelikatny
Olga: Zdecydowanie numer jeden na twarz. Bardzo łatwo opalić nią trudne miejsca, jak skrzydełka nosa. A kolor wychodzi złoty, a nie zółty. Niestety, w moim przypadku nie starcza już na ciało.
PLUS ZA: Brak smug i nierównosci.
Marta: Jeśli ta chusteczka ma wystarczyć na całe ciało, to chyba muszę sporo schudnąć. To idealna „dawka” koloru, ale na twarz. Opala tak delikatnie, że trudno o plamy. Nie ma ich nawet na dłoniach.
PLUS ZA: Wygodę i szybkość.