ELLE testuje: eye-linery
Wierzymy, że eye-liner w kosmetyczce jest jak mała czarna w szafie. To podstawa! Dlatego wciąż szukamy ideałów.
OLGA PIONTEK, redaktor działu urody E L L E
Kosmetyczna CV: kiedyś całkowicie zbędny w mojej kosmetyczce. Odkąd pożegnałam przedłużane rzęsy, stał się niezbędny. To jedyny kosmetyk, który potrafi przywrócić wyrazistość spojrzeniu. Zwłaszcza supertrwały, który umie rysować ekstremalnie cienkie kreski.
MARTA RUDOWICZ, szefowa działu urody ELLE
Kosmetyczne CV: Kiedyś pewien makijażysta poradził mi: „Czasami zamiast malować usta, podkreśl oczy. Odkryjesz na nowo swoją twarz”. Robię więc czasami detoks od szminki i maluję, szkicuję i podkreślam oczy. Zawsze eye-linerem, nigdy cieniami.
1. Precyzyjny
Olga: Prawie ideał. Szkicuje perfekcyjną kreskę i pozwala na drobne potknięcia, bo nie zastyga od razu jak większość eye-linerów. Mały minus za trwałość. Odbija się na powiekach.
PLUS ZA: Końcówkę. Jedyną, którą da się namalować kreskę w samej linii rzęs.
Marta: Żelowy eye-liner w pisaku. Genialny wynalazek, jeśli lubisz cienkie
kreski tuż przy linii rzęs. Końcówka dawkuje idealną porcję koloru i łatwo dociera do nasady rzęs niezależnie od kąta, pod jakim malujesz.
PLUS ZA: Trwałość.
2. W kredce
Olga: Eye-liner w kredce to nie moja bajka. Lubię cienkie i graficzne kreski, których kredka nigdy nie wyczaruje. Ale świetnie się sprawdza jako „baza” pod smoky eye. Rysuję, rozcieram i poprawiam cieniem.
PLUS ZA: Łatwość nakładania.
Marta: Mój ukochany, bo... jest w kredce. Dziecinnie łatwo rysuje każdy rodzaj kreski. Od supercienkiej po grubą.
A kiedy symetria „ucieka” mi spod palców, szybko mogę rozetrzeć kreskę i oko jest podkreślone na luzie.
PLUS ZA: Kolor głębokiej czerni.
3. We flamastrze
Olga: Świetnie się sprawdza do grubych kresek w stylu Katy Perry. Narysowanie cienkich nawet samą końcówką to nie lada wyczyn. Ma idealny czarny kolor, ale to raczej liner typowy na wieczór.
PLUS ZA: Trwałość. Trzyma się dzień i noc.
Marta: Mam wrażenie, że to flamaster, a nie eye-liner. Jak dla mnie ma
zbyt grubą końcówkę, która niestety się mechaci po kilku użyciach.
To powoduje, że trudno naszkicować nią idealnie równą kreskę.
PLUS ZA: Nieścieralność.
4. Wygodny
Olga: Mój numer jeden. Ze sztywną końcówką, którą niezwykle łatwo namalować równą kreskę. Cienką, grubą, jaką tylko zechcesz. A przed pomalowaniem nie muszę pudrować powiek, bo w ogóle się nie ściera.
PLUS ZA: Moc czerni i połysk w jednym.
Marta: Zrobisz nim kreski i następnego poranka obudzisz się z idealnymi, tak jest trwały. Rewelacyjna końcówka. Jednym ruchem, bez odrywania ręki możesz narysować pogrubioną na końcach kreskę od kącika do kącika.
PLUS ZA: Kolor, który nie traci czarnej mocy.
4. W pędzelku
Olga: To świetny eye-liner, jeśli nauczysz się go używać. Stopniowo dozuje kolor, dlatego używam go odwrotnie niż innych. Zaczynam od zewnętrznego kącika i rozcieram w stronę wewnętrznego.
PLUS ZA: Pędzelek, najlepszy do poprawek.
Marta: Klasyka wśród eye-linerów. Miękki pędzelek pięknie przylega do powie- ki podczas malowania kresek, dlatego nawet niewprawną ręką łatwo się je szkicuje. A kolor choć nie zastyga natychmiast, to się nie rozmazuje.
PLUS ZA: Za brak odbitej kreski na powiece.