Reklama

W tym artykule:

  1. Jak w krzywym zwierciadle: czym jest hangxiety?
  2. Zabawa z wysokim rachunkiem: skąd bierze się hangxiety?
  3. Do (drugiego) dna: czy dzięki hangxiety, możemy dowiedzieć się czegoś o sobie?
  4. Jak walczyć z hangxiety?
Reklama

Po wyjściu do baru ze znajomymi na drugi dzień obudziłam się około 4 nad ranem, zlana zimnym potem. Miałam wrażenie, że serce wyskoczy mi z piersi. Czułam niewytłumaczalny strach, jakby coś miało się za chwilę stać, ale sama nie do końca wiedziałam co. Zwymiotuję, zemdleję, a może to zawał? Kręciło mi się w głowie, a myśli gnały jak szalone. Zdołałam zwlec się z łóżka pod chłodny prysznic, który pozwolił mi zasnąć. Niestety nie na długo. Już po kilku godzinach obudził mnie ścisk w żołądku i uczucie paniki. Dzień zmarnowany. Wpisałam do wyszukiwarki: kołatanie serca, poty, drżenie rąk, nieokreślony niepokój i to poczucie zażenowania (najczęściej sobą). Spokojnie, to hangxiety (hangover + anxiety), czyli niepokój jaki czujemy dzień po imprezie, której towarzyszyły „procenty”. Czy powinien nas ten stan martwić?

Jak w krzywym zwierciadle: czym jest hangxiety?

Hangxiety jest jak dobry nastrój na kredyt, krzywe zwierciadło, które zniekształca każdy nasz ruch i każde wypowiedziane przez nas słowo, szpila wsadzona nam przez kogoś, kto wie najlepiej, czego się boimy – nasz mózg. A ten zwykle nie jest dla nas łaskawy i chętnie podzieli się flashbackami z poprzedniego wieczoru.

- Po każdej takiej zakrapianej imprezie myślę, że już nigdy nie wyjdę z domu – mówi Zuzanna. Wraz z ilością wypitego alkoholu przechodzę kolejne etapy – od nieśmiałej introwertyczki po opowiadającej o swoich najbardziej prywatnych sprawach jakiejś obcej dziewczynie w damskiej toalecie. Jeszcze całe szczęście, gdy okaże się nieznajomą, której więcej nie zobaczę. Gorzej, gdy powtarza się to na np. imprezach firmowych. A moją ofiarą staje się pani z HR-ów, którą mijam potem codziennie na korytarzu.
Wspomnienia te są jednak przetrawione przez nas umysł, więc nie zawsze wydarzenia i zachowania zapamiętaliśmy tak, jak to możliwe. Automatycznie jednak budzą wyrzuty sumienia, z którymi każdy radzi sobie inaczej.

Kasia za to na tzw. kacu oprócz obietnic, że już nigdy nie tknie alkoholu, na drugi dzień „sprząta” wyrzuty sumienia – dosłownie. – Dzień po piciu dopada mnie jakieś poczucie własnej beznadziejności i słabości. Wstaję wtedy z zamiarem zmiany swojego życia – biorę prysznic, robię nadgorliwą pielęgnację, którą na co dzień bagatelizuję, sprzątam cały dom, idę na trening, planuję zapisać się na lekcje języka, tak jakbym chciała wymazać chaos poprzedniego dnia.

Michał też koncentruje się na porządkach – w sieci. Po alkoholu dopada go zwykle chęć odezwania się do niewidzianego kilka lat znajomego, nadmiernie emocjonalne wiadomości (także standardowo do swojego eks) i zbyt ekstatyczne relacje w social mediach, które chciałby „odwidzieć”. – Nie wiem skąd mi się to bierze, ale natychmiastowe przejrzenie telefonu po wstaniu to już tradycja. Może powinienem wyłączać telefon na czas takich wyjść – zastanawia się.

Zabawa z wysokim rachunkiem: skąd bierze się hangxiety?

Z badań wynika, że lęki po spożyciu alkoholu dotyczą około 12 proc. społeczeństwa. Wstyd, zażenowanie, odtwarzanie w głowie migawek z poprzedniego wieczoru, czy gorączkowe szukanie pocieszenia u innych uczestników spotkania - te typowe objawy hangxiety, nomen omen, podlane są całym zestawem objawów ze strony ciała, które dodatkowo potęgują ten nieprzyjemny stan. Ale skąd właściwie bierze się lęk po piciu alkoholu i czy można mu zapobiec? - Alkohol należy do grupy substancji nazywanych depresantami, spowalniających układ nerwowy. W efekcie m.in. co szczególnie istotne w temacie hangxiety, doświadczamy zniesienia potrzeby kontroli, czy analizy naszych działań. Kiedy my świetnie się bawimy, nasz organizm przeżywa prawdziwą rewolucję, za którą niestety musimy w pewien sposób zapłacić dnia następnego – tłumaczy Weronika Lewicka, psychoterapeutka, terapeutka uzależnień i seksuolożka z warszawskiego ośrodka Mental Spot. - Z perspektywy biologii, użycie substancji, która wpływa na nasz układ GABA-ergiczny (czyli hamujący neurony), poziom serotoniny czy dopaminy - jednym słowem całej biochemii układu nerwowego, powoduje nadmierny wyrzut neuroprzekaźników, które zapewniają nam pożądany „haj”. „To trochę tak, jakbyśmy wzięli ten lepszy nastrój na kredyt, który spłacić musimy biologicznym dołkiem. Możemy wtedy odczuwać fizjologiczne objawy stresu, takie jak drżenie rąk, szybsze bicie serca, czy spłycony oddech”. To również wynik zmodyfikowania codziennych zachowań: rytuałów dotyczących diety i snu. Niepokojący bodziec z ciała, który może być na przykład efektem wypłukania z organizmu elektrolitów, czy zwykłego zmęczenia. Dla części osób będzie to wystarczające do zapoczątkowania reakcji lękowej - dodaje Weronika Lewicka. - Zmieniony pod wpływem działania alkoholu, naturalny przepływ i balans neuroprzekaźników, będzie nasilał stres psychiczny, co połączone ze wstydem, gonitwą myśli na temat poprzedniego wieczoru, może skutkować nawet myślami o charakterze prześladowczym.

Do (drugiego) dna: czy dzięki hangxiety, możemy dowiedzieć się czegoś o sobie?

Hangxiety to według ekspertki mieszanka, która łączy to, co jest skutkiem wyczerpania organizmu z zaburzoną biochemią mózgu. - A na to wszystko nałożony jest jeszcze filtr naszej indywidualnej osobowości – tłumaczy psychoterapeutka. – Na tzw. strach dnia następnego szczególnie narażone są osoby, które na co dzień zmagają się z zaburzeniami lękowymi lub depresyjnymi. Nawet, jeśli nie do końca zdają sobie z tego sprawę.

- Zaczynam myśleć poważnie o całkowitej rezygnacji z alkoholu. Na co dzień jestem introwertyczną perfekcjonistką. Od jakiegoś czasu każde wyjście zakrapiane nawet minimalną ilością alkoholu urządza mi psychiczną gehennę następnego dnia, gdy przewijam taśmę pamięci, analizuję, każde słowo w poszukiwaniu czegoś, czym mogłam się zbłaźnić. Zaczynam unikać ludzi, z którymi tam rozmawiałam, albo żarliwie ich przepraszam, co tylko pogłębia mój spadek samooceny – opowiada Zuzanna. - W takim przypadku nie w samym alkoholu szukałabym źródła lęków, choć ten oczywiście je potęguje. Nadmierne hangxiety powinno skłonić do zastanowienia się nad poziomem samoakceptacji. Oczywiście, każdy z nas ma inaczej ustawione punkty kontroli - tłumaczy Weronika Lewicka. Weźmy na przykład „chlapnięcie” niestosownym żartem. Większość z nas szybko przejdzie nad tym do porządku dziennego. Dla osoby, która dużą część życia psychicznego poświęca na autoanalizę i sprawdzanie czy spełnia swoje standardy, sytuacja taka będzie o wiele trudniejsza do zniesienia. Im bardziej na co dzień jest niepewna, zdyscyplinowana, a wręcz surowa dla siebie, tym ciężej wybaczyć jej sobie chwilę słabości. Moim zdaniem, warto wtedy zasięgnąć pomocy psychologicznej – dodaje.

Jak walczyć z hangxiety?

Jeśli dopadło cię hangxiety, warto zadbać o organizm. Odpowiednie nawodnienie, sen, a także posiłek pełen wartościowych składników odżywczych to podstawa. Dla ukojenia nerwów warto przejść się na długi spacer i mieć z tyłu głowy, że to… niedługo minie. Ciało odpocznie i odzyska balans, a wraz z nim do normy wróci też nastrój. Następnym krokiem jest przyjrzenie się swoim nawykom. Najlepiej zrobić to, kiedy hangxiety odpuści, bo doskonale wiemy, ile znaczy „więcej już nie piję” wypowiedziane zaraz po doświadczeniu pierwszych objawów kaca. Tu warto zastanowić się, do czego służy nam alkohol - czy wypijany łapczywie podczas spotkania ma przełamać trudności w kontaktach z innymi, a może po prostu daje poczucie rozluźnienia, którego tak szukamy w tym zabieganym świecie?

Warto podkreślić, że nie ma bezpiecznej dla zdrowia ilości alkoholu, co jest oficjalnym stanowiskiem WHO. Najnowsze badania podważają też zasadność słynnej lampki czerwonego wina „na serce”. Rachunek zysków i strat jest w tym przypadku jednoznaczny. Czy więc nie lepiej po prostu przestać pić? Samo postanowienie najczęściej niestety nie wystarczy i nie ma to nic wspólnego ze słabą psychiką czy brakiem silnej woli. - Jeśli jednak ktoś, mimo tego, że zawsze źle się po alkoholu czuje, dalej po niego sięga, to moja optyka zmienia się bardziej w kierunku przyglądania się stylowi używania tej substancji. Jeśli doświadczamy stanów przytłaczających, ciężkich, które atakują obraz samego siebie i dobrostan, czyli szkody związane z piciem alkoholu ewidentnie przewyższają korzyści, a my mimo wszystko kontynuujemy to zachowanie, to nie jest nawet pomarańczowa, a już czerwona lampka. Powtarzanie czegoś, co nam ewidentnie szkodzi, co z resztą sami zauważamy, jest alarmujące. Widzę tu wskazanie do konsultacji z psychologiem, psychoterapeutą czy nawet psychiatrą - mówi ekspertka.

Reklama

Być może odczuwanie hangxiety to jest ten moment, kiedy organizm domaga się swoich potrzeb i dobitnie sugeruje w swoim języku, co mu nie służy. Warto więc nauczyć się go słuchać, by nie stał się dla nas językiem obcym.

Reklama
Reklama
Reklama