Olga Kwiecińska z Fundacji Cześć Ciało: "Rodzic powinien potrafić przepraszać dziecko" [WYWIAD]
Dojrzewanie to dla nastolatków trudny czas, ale nie jest na pewno łatwiejszy dla rodziców. Jak poradzić sobie z fazą dorastania dzieci? Jak rozmawiać z nastolatkiem, by znaleźć porozumienie? Na te pytanie szukamy odpowiedzi z Olgą Kwiecińską, pomysłodawczynią i założycielką Fundacji Cześć Ciało, przestrzeni w sieci stworzonej specjalnie po to, by rozmawiać o dojrzewaniu, dla której misją jest wspieranie nastolatków poprzez edukację i promowanie pozytywnego podejścia do siebie, swojego ciała i własnych emocji.
„Dojrzewanie to musi być hard core… dla rodziców”, pomyślałam po letnim weekendzie nad morzem ze znajomymi, którzy przyjechali z nastoletnimi dziećmi. Wieczorem opadali na campingowych krzesłach i oddychali z ulgą z myślą o chwili spokoju, żartobliwie utyskując nad dojrzewającymi nastolatkami: ich zmiennymi nastrojami, obrażaniem się, trzaskaniem drzwiami, zapachem w pokoju, włoskami pod nosem. Przed chwilą ich pociecha pachniała skondensowanym mleczkiem i chętnie się przytulała – teraz każdy tekst matki czy ojca jest dla nich żenującym powodem do wstydu. Zaczęłam się zastanawiać czy etap dorastania dziecka nie jest też przełomowym momentem w życiu rodzica. Niektórzy reflektują się, że coś się nieodwołalnie kończy – nie tylko etap dzieciństwa ich potomstwa, ale też ich „młodość” (nie zawsze ta w głowie, oczywiście). Inni reflektują się, że nie nadążają za nowym pokoleniem, może frustrować ich to, że zostają w tyle, a w line-upie ich ulubionego festiwalu nie znajdują już nic dla siebie. O to jak poradzić sobie z tym stanem zapytałam Olgę Kwiecińską - mamę czworga dzieci i założycielkę Fundacji Cześć Ciało.
Czy podzielasz podobne rodzicielskie doświadczenia?
Olga Kwiecińska: Przyznam, że to nie mój przypadek, ale wynikać to może z dwóch powodów. Po pierwsze ogólnie mam bardzo mocne, niezmienne poczucie wewnętrznej młodości. To jest recepta na to, by dotrzymywać kroku naszym dzieciom – ale zdecydowanie „nie na siłę”. Bo dzieci są wyczulone na każdy fałsz. Po drugie, mam czwórkę dzieci w różnym wieku. Nawet jeśli jedne wchodziły w okres dorastania, ja z powrotem byłam też na bieżąco z nowinkami dotyczącymi wychowywania maluchów. U mnie wszystkie tematy rodzicielskie są cały czas aktualne, dlatego nigdy nie czułam się w tyle. To, co mogę poradzić rodzicom dojrzewających dzieci, to starać się od nich uczyć, a nie tylko stawiać siebie w pozycji mentora.
Masz czwórkę dzieci, w tym dwójkę na przełomie okresu dojrzewania - nie boisz się trochę tej epoki buntu i gniewu?
O. K.: Mam teraz dwie dziewczynki, które powoli będą wkraczać w ten okres. I tak, boję się. Ogólnie dla obecnego pokolenia ważna jest rozmowa o uczuciach, co może wynikać z tego, że od małego młodzi nauczani są nazywania emocji. To dla mnie fascynujące, ale też się trochę martwię, bo muszę się jeszcze wiele nauczyć, nadrobić to, czego sama nie miałam. Widzę teraz na przykład, że wcześniej byłam mniej świadoma, jak ważną rolę w wychowaniu odgrywa rozmowa. Wydaje mi się, że do chłopców mniej mówiłam i staram się to teraz nadrabiać. Szczególnie, gdy widzę, że córki mają tak bardzo podkręconą emocjonalność.
To jak rozmawiać z nastolatkiem, żeby się dogadać?
O.K.: Na pewno nie robić z siebie wyroczni – nie dawać z góry narzuconego najlepszego rozwiązania na każdy problem z pozycji autorytetu. Jeśli sytuacja tego wymaga, potrafić przepraszać. Zawsze znaleźć czas na słuchanie ze zrozumieniem, bez nakładania filtrów z domysłami. Dawać jednocześnie poczucie, że się ich wysłuchało, co można zrobić poprzez zatrzymanie się, odłożenie na później wykonywanych akurat czynności, złapanie kontaktu wzrokowego. Z mojego doświadczenia wiem, że to jest kluczowe, i tak, wiem też, że nie zawsze jest to łatwe. Pomocne wydaje mi się też szczere dzielenie się swoimi doświadczeniami.
Czy dostrzegasz jakieś różnice pokoleniowe lub wspólne punkty w tym jak dojrzewamy?
O.K.: Cały aspekt przemian fizycznych był i jest taki sam. Niezmiennie też jest on dużym wyzwaniem dla młodego człowieka. Zmieniło się natomiast wiele elementów w obrębie tego, co się dzieje w głowie. My jesteśmy pokoleniem spędzającym godziny na psychoterapiach, co moim zdaniem jest skutkiem tego, że z nami się nie rozmawiało.
Teraz dzieci wiedzą dużo więcej o emocjach, potrafią je nazywać, aktywnie szukają pretekstów do rozmowy. I częściej niż my napotykają na swojej drodze dorosłych, którzy na tę rozmowę są otwarci.
Mimo tego tempa, liczby obowiązków, bodźców, aktywności, wzrostu cen życia, rat kredytu?
O.K.: Tak, na pewno rodzice są bardziej na to otwarci niż kiedyś. Mówi się nam, że powinniśmy z dziećmi otwarcie rozmawiać. Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że ta zmiana wymaga czasu. Czym innym jest uświadomienie sobie tej potrzeby a czym innym zastosowanie w praktyce.
A jak wygląda dziś́ poziom edukacji na temat dojrzewania w polskich szkołach? Czy ich rolę przejął internet?
O. K.: Mówiąc wprost, poziom edukacji na temat dojrzewania w polskich szkołach wygląda często nijak. Niby wszystko w porządku, bo jest WDŻ. Problem polega jednak na tym, że brakuje wykwalifikowanego personelu, dopasowania treści do realnych potrzeb osób w okresie dojrzewania oraz ciekawej i angażującej formy przekazu. Wychowawcy nie są dobrze szkoleni, a psychologów po prostu brakuje – w wielu polskich gminach nie ma ani jednego psychologa szkolnego, w innych jeden jest zatrudniony np. w pięciu szkołach, więc w każdej z nich drzwi swojego gabinetu otwiera przed uczniami np. tylko raz w tygodniu. To tylko kilka przykładów. Pomyślałoby się, że w takim razie to rodzice przejęli odpowiedzialność za edukowanie młodych. I tu błąd – wielu z nich też tego nie robi, bo myślą, że to jednak szkoła zapewnia wystarczającą edukację w tym zakresie, bo się wstydzą i wolą zamieść temat pod dywan z myślą: „Ja sobie jakoś poradziłem to i oni sobie poradzą”.
Tylko dojrzewanie to nie jest „jakiś” temat, tylko wyjątkowo ważny moment, często najtrudniejszy, w życiu każdego z nas. W efekcie młodzi zostawieni są z tym sami sobie.
Szukają wiedzy u kolegów, w internecie, często w nienajlepszych dla ich wieku miejscach. Ja uważam, że edukacja powinna się odbywać dwutorowo – z jednej strony w domu, ale jednak także na lepszym poziomie w szkole. Młodzi powinni w niej dostawać więcej rzetelnej wiedzy o dojrzewaniu, o zmianach, jakie zachodzą w aspekcie fizycznym, psychicznym i społecznym. To kluczowe dla późniejszego życia człowieka.
I dlatego założyłaś Fundację Cześć Ciało?
O.K.: Pomysł na powstanie fundacji zrodził się z potrzeby osobistej, a następnie z obserwacji osamotnienia ludzi młodych w okresie największych przemian. Sama mam czwórkę dzieci w pełnym przekroju wiekowym, od przedszkola do 23 lat i widziałam, z jakimi wyzwaniami się zmagają. Fundacja Cześć Ciało powstała po to, by zapewnić wszystkim w okresie dojrzewania powszechny dostęp do rzetelnej, dobrze podanej wiedzy – tak, by mogli kształtować jedną z kluczowych umiejętności XXI wieku – samoświadomość. Po to, aby lepiej rozumieć siebie, swoje potrzeby i otaczający ich świat. Zbudowaliśmy wielką bazę wiedzy i digitalową platformę, która jest kompleksowym i przyjaznym przewodnikiem po dojrzewaniu. Posługującym się językiem, który jest zrozumiały i odczarowuje, zamiast zawstydzać. Nasze treści dostępne są na platformach społecznościowych takich jak Tik Tok, Instagram czy Facebook. To, co od początku było dla mnie ważne, to eksperckość. Cześć Ciało tworzy m.in. kilkunastu lekarzy i specjalistów – pediatrów, dermatologów, ginekologów, urologów, dietetyków czy psychologów, którzy dzielą się swoją wiedzą z młodymi.
Jakie pytania najczęściej się powtarzają?
O. K.: Zdecydowanie najwięcej dostajemy pytań dotyczących emocji i samotności. Kolejno na drugim i trzecim miejscu znajdują się te, dotyczące zaburzeń odżywiania i z zakresu dermatologii, głównie o cerę. Najbardziej zaskoczyło nas to, że młodzi zajmują się tematami, których jeszcze byśmy się nie spodziewali w tej grupie wiekowej. To świadczy o głodzie wiedzy i ich oczytaniu, ale też o tym, że pewne treści trafiają do nich wcześniej, niż miało to miejsce w starszych pokoleniach. Dojrzewające dziewczyny pytają nas na przykład o to, ile kalorii powinny jeść, by być chude. Mam też wrażenie, że chłopcy jako grupa są osamotnieni. Dostajemy od nich na przykład liczne pytania o to, co powinni zrobić by mieć znajomych. Często zastanawiają się czy coś jest z nimi nie tak, czy są brzydcy, bo mają wrażenie, że nikt ich nie lubi. Jesteśmy przekonani, że za tymi z pozoru prostymi, ale i zaskakującymi pytaniami kryje się coś więcej. Staramy się takie rozmowy pogłębiać, by dojść do sedna sprawy, pomóc.
Kto ma dziś trudniejsze warunki dorastania – dziewczynki czy chłopcy? Czy w ogóle jest to kategoria podlegająca porównaniu?
O.K.: Odpowiem jako mama, a nie ekspert. Dla mnie, jako rodzicowi, potwornie ważne było, by fundacja była przestrzenią dla osób dojrzewających bez względu na płeć. Tworząc Cześć Ciało nie chciałam w ogóle dzielić przygotowywanych treści na płeć. Mam jednak wrażenie, że jest coraz więcej edukacyjnych przestrzeni dla dziewczynek. Obserwując moje córki zauważam, że dziewczynki mają też naturalnie więcej pretekstów do wymiany informacji, na przykład z przyjaciółkami. Jednocześnie nie ma ich tak dużo dla chłopców, którzy raczej są skoncentrowani na wspólnym działaniu niż na rozmowach. Dlatego mam wrażenie, że chłopcy są osamotnieni, zagubieni w temacie dojrzewania bardziej niż dziewczynki.
Jakbyś oceniła pokolenie, które wchodzi teraz w okres dojrzewania? Czego młodzi ludzie się dziś najbardziej boją? Przed czym się buntują? Jak chcą żyć? O czym marzą?
O.K.: Szufladkowanie i tworzenie nowych pojęć zostawię ekspertom. Z pytań, które otrzymujemy od nastolatków wiemy, że młodzi zdecydowanie boją się samotności. To taki temat wysuwający się zdecydowanie na pierwszy plan. Widzimy też, że nie ma u nich zgody na brak rozmowy. To jest coś, o co młodzi zabiegają, czego się wręcz domagają. I tu mamy wyzwanie, bo w rozmowach zauważamy, że ta gotowość jest większa po stronie młodych niż rodziców. Z obserwacji własnych dzieci widzę, że młodzi pragną żyć w lepszej przyszłości, ważny jest dla nich klimat. Dążą też do niezależności, nie wiem na ile to coś nowego w porównaniu do poprzednich pokoleń, jednocześnie widzę, że walka o nią pochłania ich bez pamięci.