Reklama

Żyjemy w czasach, kiedy osiągnięcia w pracy stały się miarą naszego sukcesu życiowego. Media społecznościowe kreują wizerunek tzw. self-made mana, człowieka, który wszystko zawdzięcza wyłącznie sobie, swoim zdolnościom i własnej pracowitości. Planującego i realizującego swoje zadania i cele. Stawiającego sobie coraz wyżej poprzeczkę oraz dźwigającego na barkach całe życie. Oczywiście wiele w tym prawdy, ale wymagania i napięcie rosną, bo nasze otoczenie również nie odpuszcza. Zaczynamy się więc wzajemnie nakręcać. Boimy się, że kiedy odpuścimy wyścig, zostaniemy w tyle. Planujemy więc, uczestniczymy w szkoleniach dotyczących efektywności osobistej oraz zarządzania sobą w czasie. Próbujemy pogodzić pasje, naukę języków, bycie jeszcze lepszym rodzicem, ojcem, matką i szefem. Gonimy. Znamy na pamięć amerykańskie podręczniki i cytaty motywacyjne. „Jeżeli myślisz, że dasz radę, lub jeżeli myślisz, że nie dasz, to w obydwu przypadkach masz rację”, „Jesteś jedyną osobą na świecie, która może wykorzystać twój potencjał”. Problem zaczyna się jednak wtedy, gdy na to wszystko nie starcza nam energii. Bohaterowie są zmęczeni, a im mniej energii mamy, tym więcej czasu zajmuje nam wykonywanie zadań i mamy go coraz mniej na relaks, i... koło się zamyka. Możemy jednak powiedzieć: „Stop!”, i zmienić sposób działania, dbając jednocześnie o cztery źródła naszej energii.

Reklama

ENERGIA FIZYCZNA
Nasz dzień można porównać do biegu długodystansowego. Każdy z nas biega trochę w innym terenie i na innych dystansach, ale najczęściej do ukończenia wyścigu potrzebujemy zaspokojenia tych samych podstawowych zasobów, takich jak np. posiłek, sen i relaks. Może dbanie o fizyczną energię wydaje się czymś oczywistym i myślisz: „przecież każdy”. Ale czasami traktujemy nasze ciało tak, jakby było tylko transporterem dla mózgu, a należy jasno zaznaczyć: bez naładowanych baterii zdziałamy niewiele. Zanim więc zaczniesz szukać kolejnych technik coachingowych, sprawdź, czy zadbałaś/eś o odpowiedni poziom energii fizycznej.

ENERGIA UMYSŁU
Często można mieć wrażenie, że przy ogromnym natężeniu zadań i wyzwań nie da się sprostać oczekiwaniom inaczej, niż wykonując wiele rzeczy jednocześnie. Niestety, jak pokazują badania, wielozadaniowość powoduje dużą stratę energii, a przełączając się z zadania na zadanie, niekiedy tracimy nawet jedną czwartą naszego czasu. Jak zatem zarządzać energią podczas pracy umysłowej? Przede wszystkim skup się na tym, co robisz, przeznacz na dane zadanie określony blok czasowy i nie przerywaj. Zamiast sprawdzać co chwila maila, zaplanuj podczas swojego dnia pracy czas na sprawdzanie poczty np. o 10.00 i o 15.00. Obawiasz się, że przegapisz coś ważnego? Spokojnie, jest jeszcze telefon – ktoś, kto potrzebuje czegoś na już, sam zadzwoni.
Popracuj też nad swoim monologiem wewnętrznym. Wiele osób traci energię na prowadzenie negatywnej rozmowy z samym sobą. Użalanie się, narzekanie, szukanie wymówek... tym odbieramy sobie chęć do działania. Sposób myślenia porównuję często do oprogramowania na komputerze. Nawet najlepszy komputer z najlepszym procesorem, płytą główną, kartą graficzną itp. na nic się zda, jeśli nasz system działa nieprawidłowo i jest zawirusowany. Nie wykorzystujemy wtedy w pełni jego możliwości. Tak samo jest z nami. To, jak myślimy, wpływa na to, jak się czujemy i jak działamy, a co się z tym wiąże, jaką mamy energię i czy osiągamy zamierzone cele. Swój monolog wewnętrzny warto zatem obserwować. Dowiedzieć się, w jakich sytuacjach się pojawia i co nam komunikuje. A co najważniejsze, przekształcać na wspierający dla siebie.

ENERGIA EMOCJONALNA
Czemu warto nauczyć się radzić sobie ze swoimi emocjami? To właśnie w dużej mierze nasze emocje wpływają na to, jaką mamy energię do działania. Jeżeli czujesz radość, podekscytowanie, ciekawość, to twoja chęć np. do nauki będzie o wiele większa, niż gdy jesteśmy znudzeni. Jeżeli w stresie czujesz pobudzenie i skupienie, masz dużo większą szansę na konstruktywne rozwiązanie problemu. Inaczej, gdy zalewają cię nieprzyjemne emocje, np. lęk, przerażenie czy bezsilność. Jak zatem skutecznie radzić sobie ze swoimi emocjami? Wszystko zaczyna się od samoświadomości. Trudno mieć kontrolę nad tym, czego nie znasz i nie rozumiesz. Niektórzy ludzie rozpoznają tylko niewielką część tego, co odczuwają. Najczęściej jest to smutek, złość, radość, ból, strach czy obrzydzenie. A przecież wachlarz emocji jest o wiele szerszy. Im lepiej będziesz diagnozować, co się z tobą dzieje, tym łatwiej będzie ci się przygotować na daną reakcję, a także nauczyć się rozładowywać napięcie. Zaakceptuj swoje emocje. Część z nas wymaga od siebie emocjonalnej perfekcji, tzn. ciągłego dobrego samopoczucia, zmotywowania i spokoju. Jeżeli masz takie oczekiwania, to utrudniasz sobie funkcjonowanie. Nie jesteśmy komputerami, które można zaprogramować na ciągły dobry nastrój. Nasze wahania samopoczucia są czymś normalnym i bez sensu jest np. stresować się tym, że się... stresujesz. Zaakceptuj to, że czasami będziesz odczuwać nieprzyjemne emocje. Wyrażaj to, co czujesz, naucz się o tym mówić. Rozmowa z kimś bliskim pozwala nam wyrazić uczucia i lepiej radzić sobie z nieprzyjemnym napięciem. Warto nauczyć się dawać upust nieprzyjemnym emocjom w sposób kontrolowany. Idealnie nadaje się do tego sport i wszelka aktywność fizyczna.

Reklama

ENERGIA DUCHOWA
Ludzie są w stanie znieść o wiele więcej trudności i przeciwności, jeżeli czują, że to, co robią, ma dla nich sens i sprawia im przyjemność. Zadania, które nie są z nami spójne, zazwyczaj mocno nas osłabiają. Nasze życie można porównać do metafory wielkiej i małej agendy. Wielka agenda to podążanie w zgodzie ze swoimi wartościami, w stronę tego, kim chcemy być i jak chcemy, żeby nasze życie wyglądało. Mała agenda to mniej lub bardziej długoterminowe cele i plany działania. Zarówno wielka, jak i mała agenda są w naszym życiu niezwykle istotne. Im bardziej bowiem mała agenda zgadza się z wielką, tym większą mamy szansę odczuwać sens w codziennym życiu. Im większy sens odczuwamy, tym szczęśliwsi jesteśmy. Doświadczamy głębokiej, wewnętrznej motywacji, lepiej radzimy sobie ze stresem i mamy więcej energii do wykonywania zaplanowanych czynności. Co może zatem pomóc w lepszym zarzadząniu energią duchową? Przede wszystkim samopoznanie, które daje nam szansę mądrych i świadomych wyborów. Dzięki większej samoświadomości częściej angażujemy się w zadania spójne z naszym systemem wartości i rezygnujemy z tych, które są z nami sprzeczne. Oszczędzamy tym samym energię i czas. Warto więc ustalić swoje priorytety i odpowiedzieć na ważne pytania, jak: Kim jestem i na czym mi tak na prawdę zależy? Jakie są moje wartości? Do czego chcę w życiu dążyć? Na co chcę przeznaczać swoją energię? Tony Schwartz, autor książki „Taka praca nie ma sensu”, postawił tezę, że prócz tradycyjnego zarządzania sobą w czasie powinniśmy inwestować w naszą energię, która w odróżnieniu od czasu jest dobrem odnawialnym. W każdym z obszarów energię można systematycznie zwiększać. Możemy też czasami zachować ją na bardziej priorytetowe czynności.

Reklama
Reklama
Reklama