"Nie umiemy przyjmować komplementów, ale z wiekiem coraz bardziej lubimy swoje ciało" - jak zmienia się samoakceptacja Polek?
– Wiele dziewczyn znajduje się w miejscu, w którym nie wiadomo, czy żyją dla siebie, czy dla kogoś innego – zwraca uwagę seksuolożka i założycielka Instytutu Pozytywnej Seksualności, Agata Loewe-Kurilla. Jakie dla siebie jesteśmy? Co lubimy w sobie? I dlaczego jesteśmy dla siebie tak wymagające? Wyniki tego badania nas zaskoczyły.
W tym artykule:
- Jakie dla siebie jesteśmy?
- „Zaczynam dostrzegać więcej piękna w sobie, umiem akceptować to, czego nie zmienię”
- Co lubimy w swoim ciele najbardziej?
- Piękne, dobre i silne – dla siebie
Najmilszy komplement, jaki usłyszałaś? To jedno z wielu pytań, które zadałyśmy użytkowniczkom ELLE.pl na temat samoakceptacji. Z okazji naszych 30. urodzin razem z marką Triumph zorganizowaliśmy akcję #rozmowywprzymierzalni. – By dowiedzieć się, co dziś kobiety lubią w sobie najbardziej, stworzyliśmy specjalną ankietę we współpracy z Agatą Loewe-Kurillą, seksuolożką i założycielką Instytutu Pozytywnej Seksualności – mówi Marta Tabiś-Szymanek, redaktorka naczelna ELLE. Marka Triumph projektuje bieliznę dla kobiet od prawie 140 lat. Ma świadomość ich potrzeb, ale i kompleksów. Wie to właśnie z… przymierzalni, gdzie klientki zwierzają się brafitterkom. Te czułe rozmowy między nimi były punktem wyjścia do naszych pytań. Bo mamy wspólny cel: wzmacnianie pewności siebie.
Jakie dla siebie jesteśmy?
Ponad połowa kobiet odpowiedziała, że wygląd ma bardzo duży wpływ na ich pewność siebie. To akurat łączy nas bez względu na wiek czy miejsce zamieszkania (ankietowane – urodzone w latach 1946–2012, z dużych i małych miast oraz wsi). Z 500 kobiet tylko 14 proc. potwierdziło, że w pełni akceptuje swoje ciało. Skąd tak niska samoocena? Choć najczęściej pojawiała się odpowiedź „z własnych przekonań”, to ponad 40 proc. kobiet uznało, że wpływa na to ich aktywność w świecie wirtualnym. – Wiele dziewczyn znajduje się w miejscu, w którym nie wiadomo, czy żyją dla siebie, czy dla kogoś innego – zwraca uwagę Agata Loewe-Kurilla. Według niej kluczem do odnalezienia harmonii jest choćby uważniejsze konsumowanie treści. – W mediach społecznościowych jest dużo osób, które promują ruch body positive, ciałoneutralność, prowadzą profile z edukacją seksualną. Internet rozpowszechnił też świadomość, że mamy prawo powiedzieć „nie” w każdej niewygodnej dla nas sytuacji – nie tylko w domu czy w pracy, lecz także w sypialni – dodaje psychoterapeutka.
„Zaczynam dostrzegać więcej piękna w sobie, umiem akceptować to, czego nie zmienię”
Co zaskoczyło ją najbardziej w ankiecie? – To, ile jest kobiet, które nigdy nie otrzymały komplementu albo nie potrafią powiedzieć, co mogłoby nim być – mówi seksuolożka. Tylko jedna trzecia przyznała, że często słyszy miłe komentarze na temat swojego ciała od innych kobiet. Nie potrafimy mówić komplementów ani ich przyjmować. Za to częściej stajemy się krytyczkami, chętnie wytykającymi sobie nawzajem rozmaite niedoskonałości. „Jestem w ciąży. Ciągle słyszę od koleżanek, że przytyłam. Jak mam się cieszyć w tej sytuacji…” – tłumaczy jedna z ankietowanych, dlaczego nie czuje się dobrze w swoim ciele. Często jesteśmy dla siebie zbyt surowe, a wystarczyłoby trochę czułości. „Najpiękniejszą radą, jaką kiedykolwiek dostałam, było to, żebym spojrzała w lustro i zobaczyła siebie naprawdę, a nie przez pryzmat własnych kompleksów” – zdradziła inna kobieta biorąca udział w naszej akcji. Według Agaty Loewe-Kurilly optymizmem napawa fakt, że z wiekiem nabieramy do siebie dystansu, zmienia się nasza relacja z ciałem – patrzymy na nie z większą wyrozumiałością i wdzięcznością za to, jak nam służy. – Im jesteśmy starsze, tym mamy więcej zaufania do siebie. Jesteśmy mniej krytyczne. Dojrzewamy do tego, że nie ma czegoś takiego jak ciało idealne, każdy może wyglądać inaczej i czuć się dobrze – mówi. „Zaczynam dostrzegać więcej piękna w sobie, umiem akceptować to, czego nie zmienię, zaczynam bardziej się kochać” – tak odpowiadały kobiety w ankiecie.
Co lubimy w swoim ciele najbardziej?
„Dołeczki w policzkach, piegi, małe piersi i krzywe zęby, delikatny nadmiar ciałka”, „To, że mimo różnych blizn i niedoskonałości wciąż sprawnie działa”, „Nie jest idealne, ale czuję się dla siebie wyjątkowa” – dominują cechy fizyczne, ale sporo kobiet wśród mocnych stron wymieniło zdrowie i siłę swojego ciała. Doceniają, że pozwala im na spełnianie sportowych marzeń czy rozwijanie takich pasji jak chodzenie po górach. Jedna z dziewczyn podkreśliła, że najbardziej lubi w swoim ciele to, że „jest moje, własne, co daje mi poczucie bezpieczeństwa”. Z kolei najczulsza chyba definicja dobrej relacji z samą sobą brzmi: „Lubimy się z moim ciałem, a ponieważ jest nam dane spędzić z sobą całe życie, podchodzimy do siebie z szacunkiem”. Widać też, że droga do samoakceptacji bywa trudna: „Nareszcie lubię swoją twarz, bo po długiej walce z trądzikiem w końcu moja cera wygląda niesamowicie” – przyznaje jedna z kobiet. By wreszcie móc powiedzieć „lubię siebie”, czasem trzeba wylać hektolitry potu, a czasem totalnie odpuścić. Ważne, by docenić swoją drogę do samoakceptacji i poczuć dumę z siebie samej. Dziś na pewno potrafimy już o siebie zadbać – ponad 75 proc. ankietowanych kobiet stwierdziło, że najlepszym sposobem na to jest dla nich pielęgnacja. Kolejne miejsca na podium zajęły regularne badania i noszenie wygodnej bielizny.
Piękne, dobre i silne – dla siebie
Doktor Renee Engeln w swojej bestsellerowej książce „Obsesja piękna” przywołuje wyniki badań naukowców z Uniwersytetu Yale, którzy odkryli, że kobiety poświęcające znaczną część uwagi na kontrolowanie swojego wyglądu mają niższy poziom samoskuteczności. „Jeżeli młode kobiety mają zmienić świat, niezbędny jest ich wpływ na otaczającą je rzeczywistość” – pisze. Za jej radą nie marnujmy więc swojego potencjału i energii. – Naszą akcją chcemy zachęcić wszystkie kobiety, żeby spojrzały w lustro i patrząc na swoje ciało, były z niego dumne. Dbajmy o siebie, ale pozwalajmy też sobie na nicnierobienie, kiedy tego potrzebujemy – mówi redaktorka naczelna ELLE. Bądźmy piękne, dobre i silne – dla siebie.