Zalewają nas sztuczne futra. Są fatalne dla środowiska. Ich ceny zaczynają się od… 52 zł
Jutro będzie futro? Naturalne, sztuczne, vintage. To pierwsze budzi grozę i pożądanie. Jednocześnie. Sztuczne futro też ma sporo za uszami. A to ostatnie? Czy któreś z nich jest mniejszym złem?

Świetna dziennikarka powiedziała mi kiedyś, czytając moje pierwsze teksty, że za dużo w nich znaków zapytania: „Musisz dawać czytelnikom więcej odpowiedzi, mniej pytań”. Problem w tym, że w temacie futer one mnożą się same, a jednoznacznej odpowiedzi nie ma. Są te naturalne, sztuczne i vintage (prawdziwe, ale z odzysku). W parze z nimi idą problemy etyczne i ekologiczne. Jak stawić im czoła i wybrać mądrze, skoro jasne stało się po pokazach na jesień–zimę 2024/2025, że futro to nowa czerń?
Gwarantuję ci, że tej zimy będziesz chciała je nosić. Będą cię kusić pokazy Saint Laurent, gdzie modelki okrywają futrem swoje transparentne stylizacje, Miu Miu, które proponuje łączenie go w stylu grandma chic, lub romantyczne, pastelowe wydania Michaela Korsa. Wśród 20 najważniejszych kolekcji na ten sezon osiem procent looków miało futro, jak podaje portal Tagwalk. To naturalnie kontynuacja fascynacji estetyką mob wife, czyli żony mafiosa, którą widzieliśmy wiosną. Popularyzacja tego trendu na TikToku przyszła wraz z odwilżą, stąd rynek nie zdążył się jeszcze nasycić modą na stylizacje rodem z szafy Adriany La Cervy z „Rodziny Soprano” czy Elviry Hancock z „Człowieka z blizną”. Co się odwlecze, to nie uciecze, dlatego czas stanąć przed moralnym dylematem: po pierwsze – czy kupić futro, po drugie – jakie?
Naga prawda
Liczba naturalnych futer na wybiegach stanowiła kroplę w morzu w stosunku do ich sztucznych odpowiedników – nawet obrońcy praw zwierząt nie obawiają się ich powrotu. „Produkcja naturalnych futer jest najmniejsza, jaka kiedykolwiek była” – powiedział portalowi Vogue Business, PJ Smith, dyrektor ds. polityki modowej w Humane Society, organizacji non profit, której celem jest ochrona zwierząt. Podobne zdanie ma PETA. To właśnie jej słynnym kampaniom „I’d rather go naked than wear fur” (Wolałabym być naga niż nosić futro) zawdzięczamy fakt, że naturalne futra wyszły z mody. Prawie 35 lat temu do pierwszych kontrowersyjnych kampanii rozbierały się największe gwiazdy, od Christy Turlington, Pameli Anderson, Pink po Joannę Krupę. – Prawie każdy czołowy projektant zrezygnował z futer, Kalifornia zakazała ich sprzedaży, królowa Elżbieta II wyrzekła się ich noszenia, Macy’s zamknęło swoje salony futrzarskie, a największy dom aukcyjny futer w Ameryce Północnej ogłosił bankructwo – mówi Dan Mathews, wiceprezes PETA i autor słynnej kampanii nagości. Do listy można dodać jeszcze więcej. Od 2022 roku wszystkie marki z portfolio holdingu Kering, a więc Gucci, Saint Laurent czy Bottega Veneta, są „fur free” (tego samego nie można powiedzieć o ich rywalu, koncernie LVMH), zabronione jest pokazywanie naturalnych futer na kopenhaskim i londyńskim tygodniu mody, w domach handlowych jak Selfridges czy sprzedawanie ich w Sydney. PETA uratowała miliony zwierząt i pozytywnie oddziałała na planetę. Jak donosi raport o wpływie produkcji futra na środowisko, opublikowany przez Humane Society na 2023 rok: „Ślad węglowy jednego kilograma futra z norek jest 31 razy większy niż w przypadku bawełny, a futra z norek, lisów i szopów łącznie średnio 100 razy bardziej zanieczyszczają wodę niż bawełna”. Organizacja nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w kwestii kampanii futer, ale jest to obszar, który z sukcesem uważa za zamknięty, by skupić się na tych, „w których zwierzęta wciąż potrzebują pomocy, takich jak przemysł skórzany, wełniany oraz handel egzotycznymi skórami”.
Sztuczny weganizm
Powrotu do naturalnych futer nie będzie – to prawda, ale właśnie zalewa nas fala tych wegańskich, sztucznych, wykonanych z poliestru lub tworzywa PET. Są fatalne dla środowiska, a jeszcze gorsze dla zdrowia pracowników, którzy je tworzą. Ceny takich modeli w sieciówkach jak Shein zaczynają się od… 52 zł. O ile kupujesz je w wersji klasycznej z zamiarem noszenia przez lata, możesz prosić o wybaczenie, ale gdy kierujesz się sezonową modą, czy w ogóle warto, by posłać je w marcu na śmietnik? Zapytałam Ewelinę Antonowicz, prezeskę Fashion Revolution Polska, o to, jak wygląda z ekologicznego punktu widzenia produkcja sztucznych futer. – Ma mało wspólnego ze zrównoważonym rozwojem. Syntetyczne futra są zwykle tworzone z pochodnych ropy naftowej, takich jak poliester. Ich produkcja wiąże się z wieloetapowym procesem, który generuje wysokie emisje gazów cieplarnianych i inne problemy – od wydobycia surowców po produkcję włókien, farbowanie, czesanie, nabłyszczanie, używanie wielu toksycznych powłok ochronnych. Dodatkowo uwalnia się z nich szkodliwy mikroplastik – tłumaczy. Widzi jednak światełko w tunelu. – Od niedawna na rynku są dostępne innowacyjne produkty, jak ubrania przypominające naturalne futro, ale wyprodukowane z takich włókien jak celuloza. A także te z materiałów z grzybni, które imitują teksturę futra, czy z biopolimerów. To obiecująca alternatywa wobec tradycyjnych materiałów zwierzęcych i petrochemicznych. Wyróżniają się mniejszym śladem węglowym i nie opierają się na eksploatacji zwierząt ani na wykorzystaniu surowców kopalnych – tłumaczy.
Pierwszą kampanię przeciwko noszeniu futer Peta pokazała w 1990 roku. Znane celebrytki, jak Pamela Anderson czy Tyra Banks, zrzucały ubranie na znak protestu. Organizacja osiągnęła sukces – pokazywanie naturalnych futer na wybiegach zmniejszyło się radykalnie.
Z takich tkanin korzysta w swoich kolekcjach Stella McCartney. Projektantka wydaje się jedyną, która w całym procesie myśli jednocześnie o etyce i ekologii. W kolekcji na jesień–zimę 2024/2025 proponuje futra wykonane z recyklingu plastikowych butelek i etycznie pozyskiwanej wełny. Jej walka o prawa zwierząt w tym sezonie jest jeszcze bardziej dosadna, ponieważ motto najnowszej kampanii brzmi: „It’s about fucking time” („Najwyższy czas, k***”). Manifest widzimy nie tylko na zdjęciach. Na pokazie na jesień–zimę 2024/2025 został wyrecytowany przez Olivię Colman i Helen Mirren, a podczas prezentacji kolekcji na wiosnę–lato 2025 pojawił się również na czapkach z daszkiem, które otrzymał każdy z gości. Hasło towarzyszy Stelli od dawna. Widniało na jej koszulce z 1999 roku, którą miała na sobie, kiedy jej ojciec, Paul McCartney, został uhonorowany w Rock & Roll Hall of Fame, a teraz służy jej jako ekologiczny przekaz: najwyższy czas przestać krzywdzić zwierzęta i naszą planetę.
Vintage? Naturalnie!
Może jest jeszcze jedna opcja rozsądniejszego podejścia do sprawy, która nie wymaga tworzenia nowych ubrań, a wykorzystuje to, co już jest – futra vintage (pojawiły się w tym sezonie na pokazie Puppets and Puppets). W Paryżu w 3. dzielnicy zaraz przy pl. Republiki odwiedziłam sklep vintage sprzedający tylko i wyłącznie futra sprzed lat, piętrzyły się po sufit, a ich ceny zaczynały się od 100 euro. Po opinię na ten temat idę do mojej ulubionej spowiedniczki, Eweliny Antonowicz. – Futro naturalne używane kolejny raz może być mniej szkodliwe niż to nowe, sztuczne. Jest to produkt, który już istnieje, a ponowne użycie przedłuża cykl jego życia, zmniejszając popyt na nowe zasoby, energię, surowce. Zgodnie z zasadą „reduce, reuse, re-
cycle” wykorzystywanie istniejących ubrań pomaga ograniczać produkcję nowych materiałów i związane z tym emisje. Z kolei tutaj nie da się mówić o samym wpływie na środowisko, bo kluczowy może być wątek etyczny. Dla części konsumentów jest on ważny nawet wtedy, gdy mowa o futrze z drugiej ręki. Warto zastanowić się nad osobistymi preferencjami, ale przedłużanie życia istniejących rzeczy powinno być lepszym wyborem niż marnowanie surowców, pamiętając o możliwym downcyclingu innych produktów – tłumaczy.
W ubiegłym roku na branżowych imprezach widziałam w takich modelach wielu znajomych. Jedną z tych osób była projektantka Ania Kuczyńska, która miała na sobie klasyczne czarne futro odziedziczone po mamie, a wcześniej należące do jej babci. – Dostałam je kilka lat temu. Zostało uszyte i wielokrotnie przerobione w słynnym (nieistniejącym już) zakładzie Urszuli Koper przy ul. Mokotowskiej w Warszawie. Pod podszewką znajduje się karteczka z datami przeróbek, swego rodzaju historia ubrania. Jest ciepłe, wygodne i długowieczne, mam do niego osobisty stosunek. Dziś nie zdecydowałabym się na kupno naturalnego futra, tym bardziej sztucznego. Ekologia bez hipokryzji jest dla mnie zawodowo i osobiście bardzo ważna – zdradza.W szafie mojej babci też wisi futro, które dla mnie zostawiła. Czyści je dwa razy w roku, przechowuje nienagannie, nosiła je całe życie, głównie wtedy, kiedy zimą w Polsce nie było dwóch stopni Celsjusza, a śnieg pojawiał się już w październiku. Odwlekam moment jego włożenia od lat, ponieważ nigdy nie chciałam, by ktoś na mnie patrzył z ukosa, ale coraz bardziej zaczynam się do niego przekonywać. Dla mnie też ważna jest ekologia bez hipokryzji. Ten artykuł jest jedynie drogowskazem. Ostateczny wybór należy do ciebie.