W tych uroczo dziwacznych butach ze spiczastym noskiem przechodzę całą wiosnę 2025. To moja ulubiona zdobycz tegorocznych wyprzedaży
Trochę Dorotka, trochę Zła Czarownica. Polowałam na nie od jakiegoś czasu i wreszcie mogę się tym podzielić: te mary-janes o retro-futurystycznym klimacie staną częścią mojego uniformu na wiosnę 2025.
Dlaczego mam na ich punkcie taką obsesję? Są eleganckie, ale nie tak śmiertelnie poważne jak zwykłe czółenka; dziewczęce, ale jednocześnie dojrzałe. Znalezienie takiej równwagi jest trudne, ale temu modelowi się udało - a to zasługuje na oklaski od fanek trendu coquette, które przekroczyły już 25 rok życia. Co jeszcze? Są prawdziwą wisienką na torcie każdego udanego stroju, dodając poloru nawet najbardziej swobodnym stylizacjom. I tak się składa, że pasują do wszystkiego - od garniturowych spodni i dżinsów po spódnice mini, midi i maxi lub sukienki.
Nie będę już dłużej trzymać was w napięciu: chodzi mi o czerwone mary-janes ze spiczastym noskiem, model Vivian od marki Vagabond.
Buty mary jane ze spiczastym noskiem to znak rozpoznawczy modowych insiderów
Niesłabnący urok tej sylwetki narodził się w 1994 roku, kiedy to Manolo Blahnik wprowadził na rynek swoje kultowe już Campari Mary Jane. „Przeszedłem przez nieco barokowy okres i chciałem czegoś, co by to przełamało, więc postawiłem na minimalizm” - wyjaśnił Blahnik. Campari, wyróżniające się spiczastym noskiem i pojedynczym paskiem w poprzek stopy, szybko zrobiły furorę - już w sierpniu 1994 roku pojawiły się na stopach Shalom Harlow w edytorialu Vogue autorstwa Ansela Elgorta. Możecie nawet pamiętać jeden z odcinków „Seksu w Wielkim Mieście”, w którym Carrie zachwyca się nad nimi, nazywając je „miejskim mitem obuwniczym”.
Od tego czasu mary jane ze spiczastym noskiem utrzymały na tyle silną pozycję w historii mody, że doczekały się własnych interpretacji od marek takich jak Bally i Prada. Nic dziwnego, bo jakimś cudem są jednocześnie ponadczasowe i na czasie. I choć co i rusz mówi się o kształcie noska, który ma je zdetronizować, wiosną 2025 roku drapieżny szpic ma się świetnie: pojawił się w kolekcjach marek od Coach po Carolina Herrera.
A skoro już o trendach mowa - moje nowiutkie vagabondy wpisują się w jeszcze jeden: wzrost popularności dramatycznych, architektonicznych kształtów obcasów. Od subtelnych krzywizn Tory Burch po maksymalistyczne interpretacje Bottega Veneta, obcas przestaje być tylko podparciem dla pięty i sam w sobie staje się ozdobnym elementem. Jako posiadaczka wrażliwych stóp doceniam też fakt, że jest na tyle wysoki, by wysmuklać łydki, ale na tyle niski i stabilny, że można przechodzić cały dzień bez szwanku.
Jak je stylizować?
Nie żartowałam, kiedy mówiłam, że zamierzam nosić je do absolutnie wszystkiego, ale jeśli mam zasugerować kilka konkretów: do biura połącz je z szerokimi spodniami i koszulą. Na randkę w jazz clubie - załóż je do mini sukienki i koronkowych rajstop. Niedzielny brunch? Będą idealne ze spódnicą midi i oversizowym swetrem. Ogranicza cię tylko fantazja (i to, co już masz w szafie).