Reklama

Twój pokaz na wiosnę/ lato 2025 zrobił furorę. Skąd pomysł na ten show?

Reklama

Inspiracją był motyw żeglarski, do którego zresztą sięgamy od wielu lat, jednak za każdym razem w trochę inny sposób. Zawsze jest preppy, zawsze jest uniwersytecko, ale też zawsze staramy się inaczej spojrzeć na ten nasz – można by to nazwać „kod marki”. W tym sezonie pokazaliśmy kolekcję zarówno męską jak i damską na promie JFK Staten Island i zaprosiliśmy do występu grupę hip-hopową Wu-Tang Clan. Podczas pokazu grał DJ Questlove, ale pod koniec parę numerów wyszli zagrać Wu-Tang Clan. To jest to co nazywam „fashiontainment” bo to naprawdę było połączenie mody i rozrywki.

Pokazy Tommy Hilfiger słyną z spektakularnych lokacji.

Tym razem zależało nam na tym, żeby pokaz odbył się na wodzie lub blisko wody. Padło na prom należący do znanych z Saturday Night Live komików – Pete’a Davidsona i Colina Josta. Kupili go z zamiarem przekształcenia w przestrzeń eventową lub łódź imprezową. Ale wcześniej jeszcze nie używali, więc zrobiliśmy tam mały makeover, wysprzątaliśmy, podłączyliśmy światła, głośniki i zorganizowaliśmy bardzo pamiętne show. Z pierwszego rzędu oglądało je ponad 200 influencerów i gwiazd.

Jakie są twoje ulubione elementy z kolekcji?

Bardzo lubię kratkę w stylu windowpane. Podobały mi się szerokie spodnie z wysokim stanem zestawione z crop topami, odniesienia do tenisa i nawiązania marynistyczne. Dla kobiet mamy propozycję spodni crop cargo, które myślę, że trafią na wszystkie wishlisty. Trencze pokochali wszyscy, zarówno damskie jak i męskie. Facetów ubraliśmy w styl preppy, ale nowocześnie, trochę studencko, z ukłonem w stronę żeglarstwa. Wydaje mi się, że to podobieństwo między kolekcją damską i męską działa bardzo dobrze.

Z pokazami latasz po całym świecie. Ostatnio jednak wróciłeś do kalendarza nowojorskiego tygodnia mody.

Jesteśmy globalnym biznesem więc ważne jest, aby podróżować z kolekcjami po świecie. Ale już w poprzednim sezonie zdecydowaliśmy się na powrót do domu bo to w końcu w Nowym Jorku założyliśmy nasza markę 40 lat temu. Pomyśleliśmy, że to właśnie ta stolica mody potrzebuje trochę ekscytacji, trochę pobudzenia. Myślę, że pokazujemy innym projektantom, że w Nowym Jorku można robić ekscytujące rzeczy i że nie trzeba robić to za pomocą tradycyjnego pokazu. Jeśli spojrzysz co robią inne marki na arenie międzynarodowej – wyjeżdżają w przeróżne miejsca, budują ogromne sceny. My chcemy kontynuować robienie czegoś co jest zgodne z naszym DNA, ale przy tym rewolucyjne, fajne, ekscytujące i godne zapamiętania.

W przyszłym roku Twój brand obchodzi 40 urodziny.

Tak, ale w modzie robiłem już na 10 lat przed założeniem marki. Miałem własny sklep People’s Place.

Czy projektowanie daje Ci dziś taką samą radość jak wtedy gdy zaczynałeś?

To trochę inny rodzaj radości. Gdy zaczynałem marzyłem o tym czym nasza marka jest teraz. Miałem odległe marzenia o stworzeniu globalnego brandu. I tak się stało. Mamy około 2 tysięcy sklepów i jesteśmy jedną z najbardziej znanych amerykańskich marek odzieżowych na świecie. To już całkowicie inny sposób projektowania, tworzymy nie tylko ubrania, ale i styl życia, image.

Czy mając ten bagaż doświadczeń, które zdobyłeś przez pół wieku pracy w branży, zdecydowałbyś się na taką karierę?

Tak, nie żałuję niczego. Zacząłem biznes mając 18 lat i 150 dolarów w kieszeni. Nie zamieniłbym tego na nic innego. Uczyłem się, zdobywałem doświadczenie, miałem wzloty i upadki i jestem bardzo, bardzo szczęśliwy z tego czym dzisiaj jest marka Tommy Hilfiger. Jestem też niesamowicie pewny jej przyszłości. Może chciałbym mieć linię couture albo otworzyć wcześniej sklepy w Europie, ale droga, którą wybrałem była tą, na którą zawiodła mnie intuicja.

Pamiętasz te szczególnie ciężkie momenty?

Zawsze mieliśmy wzloty i upadki. Na początku niewystarczająca ilość pieniędzy by prowadzić biznes, potem problemy z dostawami. Krążyło o mnie mnóstwo plotek, załamywała się gospodarka, ale byliśmy w stanie pokonać wszystkie te przeszkody. Dzięki temu teraz, kiedy pojawiają się trudności patrzę na nie jak na wyzwanie, albo okazję.

Na pewno jednak zdarza ci się odpoczywać od pracy. Jak to robisz?

Gram w tenisa, jeżdżę na nartach, pływam na jachcie, podróżuję po świecie. Mam dużą rodzinę więc spędzam czas z moimi dziećmi w Kalifornii. Latem spędzam dużo czasu w Europie, nad Morzem Śródziemnym. Tu chodzi o balans. Jeśli potrafisz wyważyć życie zawodowe i prywatne, wszystko staje się prostsze.

To a propos twojego życia prywatnego. Jaka jest twoja poranna rutyna?

Zaczynam dzień czarną kawą. Jeśli jestem w domu zawożę swojego 15 – letniego syna do szkoły. Potem przychodzi mój trener i ćwiczę w domowej siłowni. Następnie łączę się z moim zespołem – przez zoom albo przez telefon i omawiamy plan działania na dany dzień. Mieszkam w Palm Beach na Florydzie – mam tu kilkoro przyjaciół więc wychodzimy na kolacje, odwiedzam ich, oni odwiedzają mnie. Często latam między Nowym Jorkiem, Los Angeles i Miami. Prowadzę dość aktywne życie.

Zawsze, nawet dziś rano podczas wywiadu, wyglądasz bardzo szykownie. Jakie jest ABC twojego stylu?

Cóż, w domu noszę zwykłe T-shirty, dresy albo szorty. Jeśli wychodzę gdzieś wieczorem np. na kolację, zakładam kurtkę i koszulę, czasem garnitur. W przeciwnym razie – w ciągu dnia stawiam przeważnie na spodnie chinosy i koszulę.

A jest rzecz, której nigdy byś nie założył?

Nie przepadam za skórzanymi kurtkami i spodniami. Lubię patrzeć na skórę, ale nie lubię jej nosić.

Podziwiasz innych projektantów?

Karl Lagerfeld był jednym z moich ulubionych. Poznałem go w latach 90. kiedy w ramach inwestycji kupiliśmy markę Karl Lagerfeld. Bardzo się wtedy zaprzyjaźniliśmy. Zdecydowanie jeden z najlepszych w historii mody. Myślę, że Tom Ford też robił świetną robotę. To mój przyjaciel a przy tym mój sąsiad w Palm Beach. Giorgio Armani i Ralph Lauren to też ikony. Chłopcy z Dolce & Gabbana też siedzą w tym biznesie od dawna i robią świetną robotę. Koleguję się ze Stefano więc wiem jak ciężko pracują i jaką mają do tego pasję. Wiem jak to jest być w tym biznesie taki szmat czasu. Szanuję każdego kto podchodzi do tego poważnie i przykłada się do pracy.

Z nowej gwardii?

Jacquemus, Kim Jones, Pharrell. Wszyscy bardzo utalentowani.

A ikony, na które lubisz patrzeć? Kogo styl cię inspiruje?

Jeśli chodzi o mężczyzn bardzo podoba mi się jak ubiera się George Clooney. Lubię też styl Brada Pitta. Wśród kobiet na pewno wymieniłbym Naomi Campbell i Margot Robbie. Wschodzącymi ikonami mody nazwałbym naszego ambasadora Damsona Idrisa i Sofię Richie, z którą stworzyliśmy wspólną kolekcję. Jej premiera już wkrótce.

Reklama

Dziękuję za rozmowę.

Reklama
Reklama
Reklama