Reklama

Dziś jedyne, nad czym można tu zapłakać, podziwiając na wysmakowanych witrynach piękne ubrania, torebki i buty, to zawartość własnego portfela. Tu też 64 lata temu pod numerem 30 Christian Dior otworzył swój pierwszy butik. Kilkupiętrowa kamienica, którą Monsieur (tak o projektancie mówią cały czas pracownicy domu mody) zaaranżował na swoje słynne atelier, stoi u zbiegu ulic, a fasadą spogląda w kierunku ulicy de Marignan. Tam mieszczą się biura prasowe, gdzie właśnie zmierzam. Przyjechałam zobaczyć pilnie strzeżone archiwa marki, do których wstęp mają wybrani. To tu jest przechowywane dziedzictwo domu mody Dior, choć tylko częściowo. Pozostałe zbiory znajdują się za miastem. W Paryżu są te najcenniejsze okazy, które powstały w latach 1947–1957, i wszystkie są autorstwa samego Diora. Schodząc do podziemia budynku archiwów, mam wrażenie, jakbym wkraczała do laboratorium, i w pewnym sensie tak jest – bardzo surowy, minimalistyczny wystrój, nie ma żadnych dekoracji ani ubrań. Dowiaduję się, że są przechowywane w sejfach. Nie ma też prawie ludzi, a pracownicy to zaledwie kilkanaście osób, głównie konserwatorów. Na ich czele stoi Soizic Pfaff, która zbiorami zajmuje się od ponad 40 lat. Jest niesamowicie charyzmatyczna i zakochana w historii domu mody. W dużej mierze to ona skatalogowała jej świadectwa i ją spisała. Są tu wszystkie publikacje na temat Christiana Diora i wszystkich jego następców. A celem tego miejsca jest nie tylko pozyskiwanie modeli vintage i konserwacja ubrań, lecz także badania nad historią marki.

Reklama

– Na pewno spodoba ci się ta okładka – mówi Soizic, wyjmując archiwalne wydanie francuskiego ELLE. – To numer z lat 40. Na okładce suknia z pierwszej kolekcji Diora. Nazwał ją na cześć waszego magazynu – kontynuuje. Pierwszy pokaz projektanta odbył się 12 lutego 1947 roku, w dniu, kiedy francuska prasa ogłosiła strajk. Dior, by zwrócić uwagę magazynów mody, zaprosił na pokaz najważniejszych redaktorów i kolejne suknie nazwał na cześć francuskich pism, w tym ELLE. Pomysł założenia archiwów marki pojawił się dopiero w 1987 roku. Bernard Arnault, ówczesny prezes koncernu LVMH, zrzeszającego m.in. markę Dior, z okazji jej 40-lecia zaproponował zorganizowanie pierwszej retrospektywnej wystawy projektanta w Muzeum Sztuki Dekoracyjnej w Paryżu – „Hommage to Christian Dior”. – Nie mieliśmy wtedy żadnych legendarnych projektów Diora – opowiada Soizic. – Kiedy zapadła decyzja o wystawie, rozpoczęliśmy poszukiwania, zaczęły odzywać się do nas klientki Monsieur, które wciąż miały jego kreacje i często w ramach darowizny przekazywały nam swoje stroje. Może się to wydawać dziwne, ale w wielu największych domach mody do dziś nie archiwizuje się projektów, dlatego możemy poszczycić się chyba jednymi z największych tego typu zbiorów na świecie – dodaje. W swoich archiwach marka ma obecnie 9840 sztuk nie tylko ubrań, lecz także akcesoriów, zdjęć, perfum, dokumentów i szkiców, które okazały się najbardziej przydatne przy odtwarzaniu historii kolekcji. Dior miał obsesję na punkcie szkicowania – zanim został projektantem, pracował jako ilustrator dla francuskiego „Le Figaro”. – Chodź, czas zobaczyć ubrania – mówi Soizic. Idąc do pomieszczeń, w których są przechowywane kolekcje, mijamy zamontowane na korytarzu witryny z kopiami najważniejszych ubrań. Pierwsza w oczy rzuca się garsonka Bar, czyli najsłynniejszy projekt Diora. Zaprojektował ją z myślą o kobietach spędzających popołudnia w barze na sączeniu drinków z przyjaciółkami. Miała marynarkę z zaokrąglonymi ramionami, wcięcie w talii i długą, plisowaną spódnicę. Projektant, który z zawodu był architektem, zadbał o to, by Bar wyróżniała się konstrukcją, w tym przypadku słynnym kształtem klepsydry, którym zrewolucjonizował powojenną modę.

Chciałem, aby moje ubrania były jak architektura - Christian Dior

Znalezione obrazy dla zapytania elle 1947 dior

Najstarsze kolekcje domu mody są trzymane w sejfach, a każde ubranie jest schowane w pudle zrobionym na wymiar. Zaczynamy od pokoju z akcesoriami. Soizic otwiera jedno z pudeł i pokazuje mi klasyczny model butów na niewielkim obcasie z lat 50. autorstwa Rogera Viviera, który projektował dla Diora przez 10 lat. Przypomina trochę współczesne modele Marii Grazii Chiuri. – Projektantka bardzo często szuka inspiracji w archiwach. Uwielbia wzory, które tworzył Christian Dior. Często odtwarza je na butach czy torebkach – opowiada Soizic. Te inspiracje były szczególnie widoczne w ostatniej, jesiennej kolekcji. Chiuri postawiła wówczas na patchworki z archiwalnych projektów mistrza, a nawet slogany. – Pamiętasz modelkę, która otwierała pokaz w swetrze z napisem „C’est no no no”? To stary pomysł z apaszki Diora. Przechodząc do kolejnych sal, rozmawiamy o Marii Grazii Chiuri. Włoszka, wcześniej pracująca dla Valentino, jest pierwszą kobietą na stanowisku dyrektora kreatywnego w tym francuskim domu mody. Projektantka odświeżyła wizerunek Diora, tworząc kolekcję z myślą o młodszym pokoleniu. Stworzyła w modzie nowy ruch feministyczny, projektując m.in. T-shirty z logo „We should all be feminists”. Z kolei scenografia jej jesiennego pokazu została oklejona zdjęciami z demonstracji kobiet w 1964 roku. – W estetyce Monsieur najbardziej przypadły jej do gustu suknie w stylu baleriny stworzone w latach 40. – komentuje Soizic, wyjmując z pudła tiulową spódnicę mistrza. Właśnie tiul stał się motywem przewodnim pierwszych kolekcji Marii Grazii dla Diora.

Kiedy pytam Soizic, którego projektanta domu mody lubi najbardziej, bez zastanowienia odpowiada, że mistrz był tylko jeden. – Dzieła Monsieur są dla mnie fascynujące, ale też to, jak przez lata każdy jego następca przyglądał się oryginalnym kolekcjom i potrafił stworzyć nową jakość, zupełnie inną od poprzednika – odpowiada. W ponadsiedemdziesięcioletniej historii domu mody było ich siedmiu. Christiana Diora, który odszedł w 1957 roku, zastąpił jego 21-letni asystent. Yves Saint Laurent, nazywany przez mistrza młodym innowatorem, okazał się mieć jednak zbyt radykalną wizję. Nowy trapezowy model sukni, ciemne barwy i tkaniny, jak skóra węża, które zaczął wprowadzać (to one stały się później motywami charakterystycznymi jego domu mody) nie były tym, czego oczekiwali inwestorzy. Kiedy po dwóch latach dostał wezwanie do wojska, zarząd odetchnął z ulgą i nowym dyrektorem kreatywnym uczynił przyjaciela Diora, Marca Bohana. Projektant swoją kadencją w domu mody przebił samego założyciela – pracował w nim przez 30 lat. Mimo że wciąż pozostaje tym najmniej znanym, to on w głównej mierze ukształtował estetykę lat 60. w modzie. W pierwszej kolekcji zaproponował tzw. Slim Look, czyli wydłużone sylwetki bez wyraźnie zaznaczonej talii i ramion, rezygnując z typowych dla mistrza zaokrąglonych kształtów. W 1989 roku jeszcze inną interpretację spuścizny Diora przedstawił Gianfranco Ferré. Jak na Włocha przystało, do francuskiej elegancji dodał odrobinę pikanterii: seksowne wycięcia, błysk i złoto. Ale to było niczym spektakularnym w porównaniu z tym, co osiem lat później pokazał na wybiegu John Galliano. Projektant był znany nie tylko z efektownej estetyki, lecz także z tego, że ufał głównie swojej intuicji, a nie projektom pozostawionym w spadku przez mistrza. Z pokazów Galliano uczynił teatralne show, w których występowały wielkie suknie z tafty, szalone kapelusze Stephena Jonesa i dworskie gorsety. To on uczynił Diora najbardziej wyczekiwanym wybiegiem paryskiego tygodnia mody. Pokazy Galliano przeszły do historii, jednak sam projektant odszedł w niesławie. Gdy po ekscentrycznych czasach Brytyjczyka zarząd domu mody dyrektorem kreatywnym mianował belgijskiego minimalistę Rafa Simonsa, zaczął się nowy rozdział w historii marki.

Reklama

Epoka Simonsa stała się czasem zwrotu w stronę prostoty po ekscesach poprzednika. Awangardowy projektant skupił się na formie ubrań, tworzył sukienki z baskinkami i odkrytymi ramionami. Gdy wspominam Belga, Soizic kieruje mnie w stronę sejfów, w których przechowywane są kolekcje z lat 50. Ich otwarcie zajmuje trochę czasu. Soizic każdą czynność wykonuje z niezwykłą precyzją – mamy do czynienia ze swoistymi dziełami sztuki. Powoli rozpakowujemy z pudła burgundową suknię ze zdobieniami z 1952 roku. – Simons odtworzył ją w kolekcji haute couture w 2012 roku. Uwielbiał ten okres twórczości Diora, lata 50. były dla niego najciekawsze – opowiada. Podczas mojej wizyty w archiwach trwają przygotowania do największej wystawy w 2019 roku, czyli „Christian Dior: Designers of Dreams” w Muzeum Wiktorii i Alberta w Londynie, która skupi się na powiązaniach Diora z Wielką Brytanią, w tym przede wszystkim współpracy z brytyjskimi manufakturami i rodziną królewską. Na końcu korytarza, którym idziemy, znajduje się oszklony pokój konserwacji. W nim naprawia się i przygotowuje wszystkie ubrania, które wkrótce zostaną wysłane do muzeum. Na stole leży akurat owinięta częściowo w papier suknia projektu Bohana, której zdobienie jedna z krawcowych reperuje ręcznie. – Na wystawie pokażemy 200 kreacji haute couture, choć najbardziej wyczekiwaną jest ta zaprojektowana przez mistrza na 21. urodziny księżnej Małgorzaty – opowiada kurator Oriole Cullen. To doskonała okazja, aby twórczość wszystkich kreatorów domu mody Dior zobaczyć razem. Ta wystawa na pewno przejdzie do historii domu mody...

Reklama
Reklama
Reklama