Poznajcie skandynawską markę, którą w Kopenhadze noszą wszystkie minimalistki

Herskind, czyli „quiet luxury” po skandynawsku

Prostota nie musi oznaczać nudy, ale co nowego można powiedzieć o nurcie, który na piedestale stawia czystość formy, szydzi z sezonowości, a zamiast jaśnieć wszelkimi kolorami tęczy, wybiera stonowaną paletę barw? Okazuje się, że sporo, co kolekcją jesień-zima 2025/2026 udowodniła duńska marka Herskind.

Motywacją Birgitte Herskind do założenia własnego brandu była potrzeba tworzenia. Chciała projektować ponadczasową i wszechstronną odzież, która niezależnie od sezonu będzie niczym mariaż trwałego wyrafinowania ze współczesnymi trendami. Dziś razem z córką Andreą pokazują, że czystość formy może być seksowna, eleganckie wyrafinowanie nie oznacza snobizmu, a już sam wybór tkaniny potrafi wpłynąć na historię całej kolekcji. Inspirując się duńskim dziedzictwem projektowym, stają się jego częścią, dołączając przy okazji do panteonu twórców skandynawskiej mody.

Jak zdaniem dyrektor kreatywnej i założycielki Herskind będzie wyglądać Duńska moda w 2025 roku? Po pokazie marki na sezon jesień-zima 2025/2026 spotkaliśmy się z Birgitte Herskind, aby ją o to zapytać.

Herskind jesień-zima 2025/2026

Julia Lubecka: Spotykamy się kilka dni po pokazie twojej kolekcji na sezon jesień-zima 2025/26. Jak się dzisiaj czujesz?

Birgitte Herskind: Czuję się dobrze, choć jestem zmęczona. To jednak dobre uczucie być jednocześnie zmęczonym i szczęśliwym.

W poprzedniej rozmowie z Elle Polska wspomniałaś, że praca nad kolekcją zaczyna się dla ciebie od wyboru tkaniny. Tak też było tym razem?

Moja inspiracja tak naprawdę pochodzi od tkanin. Dużo z nimi pracuję, co szczerze uwielbiam. W przyszłym tygodniu wybieram się do Mediolanu na textile fair, aby rozpocząć pracę nad kolejną, wiosenno-letnią kolekcją. Wszystko zaczyna się u mnie od tkanin, kolorów i struktury materiału.

Co przemówiło do ciebie tym razem?

Uwielbiam kontrast i zawsze dużo z nim pracuję. Bardzo podobało mi się miejsce, w którym zdecydowaliśmy zorganizować pokaz. Było to surowe, otwarte pomieszczenie z sufitami wysokimi na dziewięć metrów. Najnowsza kolekcja Herskind jest bardziej kobieca, odrobinę w stylu ladylike, co świetnie zagrało z przestrzenią. Jak możesz zauważyć, samo krawiectwo również stało się bardziej kobiece, dlatego do pracy wybrałam wiele „szorstkich” tkanin typowo używanych w męskiej odzieży.

Świetnie, że o tym wspominasz, ponieważ gra kontrastów, szczególnie między stereotypową odzieżą kobiecą a męską zawsze była dużą częścią DNA Herskind. W swojej ostatniej kolekcji na jesień-zimę bawiłaś się zestawieniem elegancji i buntowniczego wdzięku. Jak kontrast przejawił się dla ciebie w tym sezonie?

Tak jak wspomniałam, tym razem kolekcja czerpie sporo z estetyki ladylike, dlatego chciałam umieścić wybieg w bardzo surowym miejscu. Zdecydowaliśmy się także połączyć bardzo kobiece projekty z kolczykami i nausznicami, które zdobią praktycznie całe ucho. Podobnie zrobiliśmy ze zmysłowymi sukienkami, które podczas pokazu zestawiliśmy z ogromnymi futrzanymi płaszczami i kozakami do połowy uda.

Kiedy patrzę na kolekcję całościowo, przed oczami pojawia mi się pewną siebie bizneswoman, która wychodzi z biura, rozluźnia krawat i rusza na spotkanie ze znajomymi w pobliskim barze. Co lub kogo miałaś na myśli podczas przygotowywania kolekcji?

Kobieta Herskind jest dorosła. Jest bardzo selektywna - kiedy robi kawę w domu, wybiera odpowiednią kawę. To samo dotyczy gazety, którą czyta; jest bardzo selektywna i bardzo pewna siebie. Nie potrzebuje szerokiej gamy ubrań. Wszystko, czego potrzebuje, to jej dobry gust i osobowość, więc kiedy wchodzi do pokoju, to tak, jakby mówiła „jestem tutaj”.

Zależało nam, żeby w kolekcji pojawiło się również dużo bazowych propozycji. Oczywiście, kiedy przygotowujesz wybieg, chcesz odpowiednio wystylizować wszystkie elementy tak, aby robiły wrażenie. Kiedy jednak spojrzysz na pełną kolekcję, zobaczysz, że mamy wiele dobrych basiców, ponieważ kobieta Herskind zawsze wybierze sweter wykonany ze 100 proc. kaszmiru. Wszystko, czego potrzebuje, aby ubrać się rano, to dobra para dżinsów, idealnie dopasowany t-shirt i kaszmirowy sweter.

W jednym z wywiadów przeczytałam, że ulubionym ubraniem twojej córki nowej kolekcji jest sukienka bez ramiączek z frędzlami u dołu. Jestem bardzo ciekawa twojego wyboru.

To żółta bluzka z looku nr 3. Jest interesująca, a jednocześnie bardzo prosta. Uwielbiam, gdy rzeczy są dość minimalistyczne, ale drobne szczegóły pokazują dopracowanie i misterność designu, więc kiedy je nosisz, zwracasz uwagę. Ludzie zaczynają być zaciekawieni i zastanawiają się, co dokładnie się tam dzieje, co właściwie masz na sobie. Uwielbiam także futro z szerokimi ramionami, które zamykało pokaz.

Sedno Herskind leży w kreatywnej współpracy między tobą a twoją córką. Naturalnie to ty odpowiadasz za funkcję dyrektor kreatywnej marki, ale jestem ciekawa, czy osobisty styl Andrei wpływa na twoje estetyczne wybory?

Szczerze? Nie. Nie osobisty styl, ponieważ na co dzień w biurze wszyscy nosimy raczej jeansy, t-shirty i proste swetry. Bardzo inspiruje mnie natomiast jej sposób patrzenia na konkretne rzeczy i sposób, w jaki tworzy swoje moodboardy na kolejną sesję zdjęciową. Jest po prostu bardzo estetyczna. To dla mnie niezwykle interesujące gdy patrzę, jak Andrea pracuje z kolekcją, którą skończyłam i jak może przenieść ją w zupełnie inne miejsce.

Na koniec chciałbym zapytać cię o twoje „in and out’s” w modzie na 2025 rok.

Boję się do tego przyznać, ale naprawdę chcę zobaczyć więcej skinny jeansów. Nie mam jednak na myśli spodni z elastanem przylegających do ciała. Kiedy posiadają bardziej prostą nogawkę uważam, że wyglądają niezwykle cool. Tak to już właśnie jest z modą, że nigdy nie można powiedzieć nigdy. Gdybyś zapytał mnie dwa lata temu, czy miałabym w swojej kolekcji spodnie capri, odpowiedziałabym, że nie. To samo z jeansami skinny, dlatego nigdy nie mówię nigdy. A jeśli chodzi o „outs”, chcę widzieć mniej oversize’owych rzeczy. Widzieliśmy to już, idźmy dalej i pokażmy całe spektrum kobiecych ciał na wybiegu.