Ortopeda komentuje najmodniejsze buty na sezon wiosna-lato 2024. Niektóre z nich „powinny być zabronione” [WYWIAD]
Wszystkie doskonale wiemy, że szpilki nie są najlepsze dla zdrowia - ale co z balerinami, obcasikiem typu kitten heel albo butami typu slingback? Czy koturny są lepsze od szpilek? Postanowiłyśmy raz na zawsze rozstrzygnąć sprawę i zapytać o zdanie doktora Cezarego Michalaka, ortopedę specjalizującego się w chirurgii stopy.
W tym artykule:
Japonki
„Określam buty jako nasze narzędzia do chodzenia - a narzędzie musi spełniać swoją funkcję” – mówi dr Michalak. Jego zdaniem klapki nadają się tylko do „[przejścia] parę kroków na basenie”, bo klapki – zwłaszcza japonki – nie stabilizują w żaden sposób pięty ani przodu stopy: „Mówiąc krótko, narażają nas na uraz”.
Baleriny
„Stopę podzielimy anatomicznie na tyłostopie i przodostopie. Czy tyłostopie, czyli pięta, jest tutaj jakkolwiek ustabilizowana, ujęta w sposób taki, który by tę piętę chronił? Absolutnie nie. Jeżeli ktoś ma dolegliwości z zakresu pięty, to te buty mu ją tylko nasilą.” Co gorsza, do butów w typie balerin nie da się nawet wsunąć wkładek, które by to korygowały, bo są zbyt płytkie. „Traktowanie tego obuwia jako buty do codziennego użytkowania uważam je za skrajnie złe, szczególnie u dzieci”.
Mesh flats
„Buty, które nie są sznurowane albo zapinane np. na paski, nie mogą być dobre” – ocenia dr Michalak. Siateczkowa tkanina buta, wbrew temu, co mogłoby się wydawać, jest jednak mniejszym problemem niż cienka podeszwa, która nie zapewnia wystarczającej izolacji od podłoża.
Slingbacki
Slingbacki na szpilce typu kitten heel, do tego ze spiczastym noskiem, to połączenie wybuchowe. „Wszystko tu jest źle… Ciężko zrobić bardziej niestabilny obcas” – komentuje dr Michalak i dodaje, że ten kształt buta naśladuje model stopy, który nie istnieje: w warunkach prawidłowych to pierwszy albo drugi palec jest najdłuższy – nie trzeci. Nieprzypadkowo 9 na 10 osób z haluksami to kobiety. Ortopeda sugeruje, żeby nosić podobne buty tylko na specjalne okazje, na przykład do opery albo na kolację. „Czy te buty do czegokolwiek poza tym się nadają? Na pewno nie do dłuższego stania czy chodzenia”.
Buty żeglarskie
Zdawałoby się, że to jedne z rozsądniejszych butów na tej liście (a już na pewno w katalogu projektów Miuccii Prady). Ten rodzaj butów żeglarskich ma całkowicie płaską podeszwę, która poprawia przyczepność, żeby nie poślizgnąć się na jachcie – „Ale co ma żeglarstwo wspólnego z chodzeniem? Czy na okręcie więcej siedzimy, czy chodzimy?” – pyta retorycznie dr Michalak.
Okazuje się, że całkowicie płaskie buty też nie są najzdrowszym rozwiązaniem. „Uważam, że optymalny obcas butów do codziennego noszenia powinien mieć między 0,5 a 1 cm. Podczas chodu czy podczas biegu mamy fazę tak zwanego uderzenia piętowego - dlatego obcas powinien być taki, żeby pięta była chroniona, ale żebyśmy jeszcze nie odczuwali zmiany geometrii stopy". Co to oznacza? „Prawidłowa dystrybucja ciężaru naszego ciała to 50% na przód stopy i 50% na piętę. Jeżeli założymy obcas około 7,5 centymetra, to na przodostopie jest przekazywane około 87,5% obciążenia ciała – pięta prawie wisi w powietrzu.”
Koturny
„Działania designerów wołają o pomstę do nieba” - wzdycha dr Michalak. Chociaż mokasyny na koturnie nie są okiem ortopedy aż tak złe, jak sandałki na platformie („Ten typ obuwia jest najwyżej na mojej liście okropności”), dr Michalak nie miał wiele dobrego do powiedzenia na temat tych butów z wiosennej kolekcji Gucci. „Bardzo deformują chód, będziemy w nich źle stawiać stopę” - mówi i dodaje, że przypomina to „szuranie z filmu o zombie”. „To tak, jakbyśmy mieli dwie cegły przyczepione do podeszwy stopy. Widziałem bardzo nieprzyjemne urazy po takich koturnach. Obuwie musi naśladować prawidłowy kształt stopy; buty muszą się zginać przy chodzeniu”.
Crocsy
Dr Michalak z reguły nie poleca butów z gumy albo plastiku, ale przyznaje, że piankowa podeszwa crocsów zapewnia odpowiednią amortyzację, a one same są przynajmniej dostosowane do kształtu stopy. Dostają jednak minus za brak zapięcia, co dyskwalifikuje je do noszenia poza działką albo kamienistą plażą.
Sandałki na obcasie
„Mogą się przydać do ewentualnej samoobrony” – żartuje dr Michalak. Jego zdaniem nie da się w takich butach przejść więcej niż kilku kroków. „Pod względem zdrowotnym są przerażająco złe. Najgorszą wadą jest niestabilność dwupoziomowa” – czyli obcas, który może wygiąć się przy byle nierówności chodnika, i paseczki, które nie trzymają porządnie stopy.
„Kobiety lubią szpilki, dobrze się w nich czują psychicznie i będą je nosić niezależnie od tego, czy będziemy krzyczeć z naszych wyżyn drewniaków ortopedycznych (notabene również bardzo niezdrowego obuwia)” - przyznaje dr Michalak. Czy jest w takim razie jakiś kompromis, który nie szkodziłby ani naszym stopom, ani naszemu stylowi? Ortopeda sugeruje noszenie ładnych, ale niezdrowych butów tylko na krótkie dystanse: zasiadaną kolację, do pracy biurowej albo do teatru - najlepiej ubierając na drogę wygodne sneakersy albo mokasyny, przebierając się we właściwe czółenka dopiero przed wejściem.
Dr n.med. Cezary Michalak - ortopeda specjalizujący się w chirurgii stopy, protezoplastyce stawów oraz leczeniu zniekształceń reumatycznych, udziela konsultacji oraz wykonuje zabiegi w zakresie ortopedii. Absolwent Akademii Medycznej w Warszawie, zdobył doświadczenie zawodowe w placówkach medycznych między innymi w Austrii, Hiszpanii, Belgii i Niemczech. Jest autorem publikacji naukowych dotyczących postępowania chirurgicznego w leczeniu zniekształceń stopy i stawu skokowego u pacjentów reumatycznych.