Reklama

Po sześcioletniej przerwie od New York Fashion Week, powrót marki Calvin Klein - z pierwszą kobietą na stanowisku dyrektora kreatywnego w postaci Veroniki Leoni, ogłoszony w grudniu ubiegłego roku - spotkał się z ogromnym entuzjazmem. Niektórzy nawet przypisywali mu zasługę wywołania tak potrzebnego szumu wokół NYFW (choć już wcześniej było go sporo).

Reklama

Wybieg przyciągnął imponujący tłum. W pierwszym rzędzie zasiadły byłe gwiazdy Calvina Kleina, Kate Moss i Christy Turlington; FKA Twigs przybyła z chłopakiem Jordanem Hemingwayem. Tymczasem Madeline Argy, gwiazda serialu „Bridgertonowie” Simone Ashley, Greta Lee, Nara Smith i sam Calvin Klein pojawili się, by wspierać Leoni.

Doświadczenie Leoni, obejmujące The Row, Céline i Moncler, było widoczne w rzeźbiarskiej odzieży wierzchniej przypominającej muszle. Na wybiegu pojawiły się płaszcze, które przypominały egzoszkielety, a także luźne spodnie, dzianinowe koszulki henley, zwiewne sukienki i luźne krawiectwo.

Kolekcja była zgodna z obiecaną przez Leoni lojalnością wobec DNA Calvina Kleina. „Moim celem jest zdefiniowanie ostatecznego i definitywnego wyrazu monumentalnego minimalizmu i czystości poprzez kształt i rzemiosło, przenosząc oryginalną wizję i charakterystyczne podejście pana Kleina do współczesności”.

Trend office siren zyskuje nowe oblicze

Choć niektórzy krytycy narzekali na brak seksapilu marki z lat 90-tych, estetyka office siren – nigdy bardziej aktualna niż teraz za sprawą „Babygirl”, filmu definiującego ducha epoki, pełnego dopasowanych, sięgających ziemi płaszczy, miękkich szarości i pastelowych akcentów – przenika kolekcję Leoni. W obecnym momencie historycznym logiczne jest, że kobieta, zwłaszcza nowojorska profesjonalistka patrząca na perspektywę czteroletniej prezydenckiej kadencji nieprzychylnej jej potrzebom, może być bardziej powściągliwa w publicznym wyrażaniu swojej seksualności niż kobieta Calvina Kleina w czasach Clintona. Ale to nie znaczy, że ta seksualność znika. Dazed zwróciło uwagę na rosnącą fascynację korporacyjnym fetyszyzmem i erotyzmem nasyconym chłodnym światłem biurowych lamp, obecnym w „Babygirl”, „Rozdzieleniu i „Branży.

Przenikająca do mainstreamu estetyka to wyważona, dopięta na ostatni guzik zmysłowość – i trafne, wymowne przesłanie od pierwszej kobiety na czele marki.

Reklama

Artykuł oryginalnie ukazał się na ELLE Australia.

Reklama
Reklama
Reklama