Reklama

Rok rocznie, magazyn Forbes publikuje listę 100 najbardziej wpływowych kobiet na świecie. Pierwsze miejsce od zawsze okupuje Pierwsza Dama Stanów Zjednoczonych. Co roku niekończące się peany wznoszone są na cześć jej dobrotliwości, manier i wyczucia stylu. Następne w kolejności są piosenkarki, aktorki, panie od polityki i – obowiązkowo – królowe mody. Mówi się, że świat zdominowali mężczyźni – także pod względem mody. Wschodzące gwiazdy jak Alexander Wang (faworyt Anny Wintour) i starzy wyjadacze - Karl Lagerfeld, Tom Ford, Marc Jacobs, Alber Elbaz – nawet nie warto wyobrażać sobie, jak bez nich wyglądałby moda. Jednak w przemyśle modowym, tak jak w życiu, jeżeli mężczyzna jest głową, to kobieta szyją, która tą głową kręci.
Kto jest kim w świecie mody? Kto się tak naprawdę liczy, a komu należy przypiąć
etykietę ‘passé’? Można przedyskutować dzień i noc całą i nie dojść do żadnych wniosków. Im bardziej ktoś stroszy piórka i się szarogęsi, to najczęściej robi to na wyrost. Świat mody pełen jest szarych eminencji. Spośród ludzi zajmujących się modą w pełnym tego słowa znaczeniu, 7 kobiet nadaje wszystkiemu ton.
ANNA WINTOUR
Nie bez kozery redaktor naczelna amerykańskiej edycji Vogue’a przoduje w każdym
rankingu najbardziej liczących się osób w świecie mody. Zajmuje 56. pozycję na liście Forbesa. Na czele Vogue’a stoi od 24 lat. Przez niemal ćwierć dekady uczyniła z magazynu „Biblię Mody”, a powieść i ekranizacja „The Devil Wears Prada” zrobiła z niej chodzącą legendę. Jej gust i subiektywne zdanie kształtuje gusta milionów na całym świecie zaś obecność na pokazie podnosi jego status po stokroć. Dla każdego projektanta jej aprobata to klucz do sukcesu i otwarcie bram do powszechnego splendoru. Jej skinienie głową albo cień uśmiechu to dla projektanta znak: „only sky is the limit”. Co to musi być za odpowiedzialność! Nie dziw, że Wintour uchodzi za tyrana, potwora, określa się ją różnego typu inwektywami. Ale czy nie jest tak, że bez problemu można ją sobie wyobrazić w bogato zdobionej kreacji rokokowej z krynoliną, gorsetem i berłem w dłoni? Naczelna amerykańskiego Vogue’a to niewątpliwie prototyp królowej współczesnej mody.

ANNA DELLO RUSSO

Reklama

Dla wielu – kobieta-zagadka. Widzimy ją na rozkładówkach modowych magazynów, jej
zdjęcia często publikuje The Sartorialist na swoim blogu, ale mało kto wie, kim ta kobieta jest dla świata mody i ile tak naprawdę ma lat.
Obecnie zajmuje prominentną pozycję w japońskim Vogue’u. Po pierwsze – znowu Vogue. Po drugie, Dello Russo bynajmniej nie wygląda na Azjatkę, nawet nie stara się jej imitować. Sama o sobie mówi, że jest fashion icon, nigdy fashion victim. I ma do tego tytułu pełne prawo. Sam Helmut Newton określił ją mianem „maniaczki mody”. 18 lat pracowała w Vogue Italia, a jej styl w stu procentach odzwierciedla włoski sznyt. Znana jest z perfekcyjnego wyczucia aktualnych tendencji, eksponowania nienagannych nóg i przenoszenia kreacji z wybiegu prosto na ulicę. Jesienią 2012 w H&M zobaczyliśmy kolekcję akcesoriów zaprojektowana przez Dello Russo. Było neonowo, złoto i bogato.

CATHY HORYN

Widząc Dello Russo, nawet pierwszy raz, nietrudno zgadnąć, że zajmuje się modą. A Cathy Horyn? Taka ni to w pięć, ni w dziewięć. Przysadzista, bez fryzury, bez makijażu, bez kreacji. Dlaczego? Nawet bez wyglądu za milion dolarów, Cathy Horyn, krytyk mody z New York Times, to naprawdę gruba ryba. Wydawane przez nią opinie – bezkompromisowe, bezpośrednie i bezlitosne – skłaniają opinię publiczną do dyskusji, a projektantów niejednokrotnie doprowadzają do rozpaczy. Serca czytelników Horyn podbiła ciętym językiem, dlatego jej blog o przewrotnym tytule „On The Runway” (nikt przecież nie zaproponowałby Cathy spaceru po wybiegu) bije rekordy popularności.
Swego czasu Armani zakazał jej wstępu na swój pokaz, jako odpowiedź na negatywną recenzję sprzed sezonu. W 2012 roku, o Horyn zrobiło się głośno. Po tym jak ostro skrytykowała Oscara de la Rentę i Hedi Slimane'a z Saint Laurent Paris, projektanci nie pozostali dłużni. Dodatkowo wsparła ich Lady Gaga w jednej ze swoich piosenek rapując: „Cathy Horyn your style ain't dick”.

CARINE ROITFELD

Annę Wintour i Carine Roitfeld, poza zajmowanym stanowiskiem łączyła (lub dzieliła)
wzajemna niechęć. Redaktorka naczelna francuskiego Vogue’a zawsze stała w opozycji do konserwatywnego stylu Wintour – niemal definiowała jej przeciwieństwo. Ich relacje do dziś pozostały podobne z tą różnicą, że po 10 latach, Carine ustąpiła ze stanowiska redaktor naczelnej Vogue Paris. Spośród wszystkich „koleżanek po fachu” Carine uchodziła za najbardziej oryginalną, nawet kontrowersyjną. Jej sesje nierzadko poruszały opinię publiczną (małe dziewczynki w dorosłych stylizacjach, dużo nagości; nikt nie pozostawał na nie obojętny. Uchodzi za jedną z najlepiej ubranych
kobiet, chociaż powtarza, że przecież zawsze ubiera się tak samo: czarny płaszcz, kaszmirowy sweter, prosta spódnica do kolan. Dodatki robią resztę – najczęściej niebotyczne szpilki. Carine wzbudza autorytet, ale nie ma autorytatywnych skłonności. Nawet bez wizerunku żelaznej damy udało jej się stworzyć markę i niepowtarzalny styl. No i wciąż jest o niej głośno, a Francuzki niezmiennie hołdują jej niewymuszonej elegancji. W 2012 roku, Carine stanęła na czele CR Fashion Book, magazynu o stylu i inspiracjach, który cieszy się popularnością i uznaniem.

RACHEL ZOE

Trochę zbyt chuda i zbyt opalona filigranowa blondynka, która bywa nazywana (mocno na wyrost) „Królową Śmierci”. Kontrowersje wokół Zoe nie mają końca. To ona narzuciła kanon rozmiaru 0, jako jedynego słusznego. Nicole Richie oskarża ją o swoje problemy z anoreksją, a lekarze płaczą nad manią Zoe do nadmiernej opalenizny. „Dla swoich klientek chcę być wzorem; być jak starsza siostra” - mówi. Zakupy z nią to wydatek rzędu $6,000, gwarancja sukcesu i jednocześnie pochwał w modowych rubrykach. Czy to na czerwonym dywanie, czy na kawie w Starbucksie – klientki Zoe
prezentują się swobodnie i naturalnie, ale wciąż przyciągają wzrok gapiów i obiektywy paparazzich. W czym tkwi fenomen? Internet niemal pęka w szwach, jeżeli chodzi o Zoe: tysiące poradników jak ją naśladować, klucze do jej dress-code’u, tajemnice, których nikomu wcześniej nie wyjawiła. Ponadto – czego się tylko dotknie, obraca się w złoto. Prowadzi kilka projektów, ma własne reality show i, jak prawdziwa znakomitość show-biznesu, napisała klika książek. Kilka, więc więcej, niż przeciętna gwiazda. W 2011, na rynku pojawiła się kolekcja ubrań projektu Zoe inspirowanych stylem vintage.
Sama o sobie mówi, że w świecie mody jest bardziej wpływowa niż sama Wintour… Czyżby? Pomyśl raz jeszcze.

MIUCCIA PRADA

Gdy myślę „Miuccia Prada”, widzę charakterysyczną fotografię wybiegu: pokaz właśnie dobiegł końca, a zza kulis wychyla się nieśmiało projektantka, zawstydzona owacjami na stojąco. Przez to, że na większości zdjęć jej sylwetka jest w oddali, kiedy pierwszy raz usłyszałam jej głos, byłam mocno zszokowana. Miuccia zredefiniowała pojęcie luksusu, atrakcyjności i subtelności w modzie. Ponadto posiada tą niezwykłą umiejętność, która pozwala jej perfekcyjnie wyczuć klimat momentu – doskonale odnajduje się we współczesnym świecie i w kulturze, a jej projekty znajdują odbicie w tym, co dzieje się tu i teraz. Marka Prada to deklaracja – określa swój status posiadania, pozycję społeczną i poczucie smaku. Bądź co bądź, nie bez powodu sam diabeł wybiera kreacje sygnowane jej nazwiskiem. Kto by pomyślał, że absolwentka politologii Uniwersytetu w Mediolanie i niegdyś członkini partii komunistycznej, zbuduje modowe imperium. Chociaż mówi się, że na barykadach nosiła stroje od Yves Saint Laurent.

PHOEBE PHILO

Reklama

„Inspirują mnie wschody i zachody słońca, przebywanie wśród koni i miłość”. Brzmi trochę naiwnie (i infantylnie) jak na świeżo upieczoną możną świata mody. Philo jest odpowiedzialna za powrót marki Chloé na piedestał. Sukienki w stylu baby-doll, koturny, spodnie z wysokim stanem i – przede wszystkim – torby, torby, torby, stały się przedmiotem pożądania milionów młodych kobiet i nastolatek. Lekkość formy i dziewczęcość podkręcona przez elementy vintage okazały się cechami charakterystycznymi dla stylu Chloé. Nic zobowiązującego, nic kontrowersyjnego. Perfekcyjny casual. Ostatecznie, urocza projektantka pożegnała się jednak z marką Chloé(ku rozpaczy zagorzałych fanów) i zniknęła na dwa lata po to, żeby w 2008 powrócić jako dyrektorka kreatywna domu mody Céline. Od podstaw zbudowała wizerunek marki i po raz kolejny udowodniła, że ma zdolności króla Midasa. Teraz wszyscy czekają, jaki będzie następny krok Phoebe Philo, bo każdy wróży jej sukces i drogę do gwiazd.
Tekst: Iga Budzikowska

Reklama
Reklama
Reklama