Młodzi polscy projektanci: z ziemi włoskiej...
Wiedzę zdobywali w najbardziej prestiżowych europejskich szkołach mody. Teraz ją wykorzystują, tworząc ubrania w Polsce. Oto absolwenci.
Michael Hekmat
Studiował w Istituto Marangoni. Dziś projektuje pod swoim nazwiskiem i współtworzy markę Blessus.
Dlaczego wybrałes akurat tę szkołę?
Mediolan to kolebka włoskiej mody, którą podziwiam od zawsze. Istituto Marangoni ukończyli Franco Moschino i Stefano Gabbana. Wybór był oczywisty.
Czego nauczyły Cię studia?
Myślenia o modzie jak o zjawisku, projektowania użytkowego, a także wierności swojej estetyce. Umiejętności organizacji przymiarek, ilustrowania pomysłów w dosłownie 10 sekund i otwartości na pomysły innych.
Czy szkoła ułatwiła start w karierze?
Tak. W trakcie studiów pracowałem u Vivienne Westwood i Narciso Rodrigueza. Pózniej dzięki biuru karier w Marangoni dostałem swoją pierwszą pracę u Proenza Schouler w Nowym Jorku. Gdyby nie wsparcie szkoły, byłoby mi trudniej.
Martyna Gos i Martyna Sobczak
Ukończyły London College of Fashion. Teraz razem tworzą markę Lapidarium
Co studiowałyscie w Londynie?
Projektowanie na trzyletnich studiach na kierunku fashion design technology menswear.
Jaka jest róznica między studiowaniem mody w Polsce i za granicą?
Głównie podejściem do studenta. Tam jako student czujesz się ważna jednostka w życiu szkoły i nauczyciele są dla ciebie, a nie na odwrót. Ponadto za granicą modę traktuje się poważnie, jako sporą część bogatego i wpływowego przemysłu, dającego miejsca pracy, a nie infantylną błahostkę.
Czego się tam nauczyłyście?
Wykroju i podstaw szycia. Nauczyłyśmy się, jak ważne jest popełnianie błędów i uczenie się na nich. W LCF najważniejszy nie był finalny odbiór kolekcji, ale proces jej tworzenia.
Agata Ula Rzepniewska
Absolwentka włoskiej Polimody. Obecnie projektantka Marlu.
Jak wspominasz czas studiów w Polimodzie?
Okres, który spedziłam we Florencji, był nie tylko inspirujacy, lecz także był prawdziwą szkołą życia. Nauczyłam się samodzielnie tworzyć kolekcje od początku do końca. Teraz je projektuję, a także tworzę konstrukcje.
Skąd u Ciebie pasja do mody?
Wszczepiono mi ją już od dziecka. Moi rodzice są w tym biznesie od ponad 30 lat. Można powiedzieć, że moim placem zabaw była szwalnia. Stworzenie rodzinnej marki było naturalnym wyborem.
Co dominuje w Twoich projektach?
Skupiam się przede wszystkim na konstrukcji. Chcę tworzyć dobrze skrojone i ponadczasowe garnitury, które można łączyć ze zwykłym T-shirtem, szortami i trampkami.