Reklama

Urodziła się w Stalowej Woli. W wieku siedmiu lat wraz z mamą i bratem wyjechała do Paryża. Języka, kultury, a także obycia nauczyła się w szkole publicznej. Francja stała się jej domem,
a Polska wakacyjnym kierunkiem – raz w roku z nostalgią wracała odwiedzić dziadków (do dziś jej ukochanym wspomnieniem są ogniska urządzane nad rzeką San). Dorosła. Zaczęła studiować na Sorbonie. Po trzech latach zrezygnowała i wyjechała ze swoim chłopakiem w trasę koncertową po Australii i Stanach Zjednoczonych. Właśnie tamtego lata z pasji do mody i artyzmu powstał na Instagramie jej profil: Life of Boheme. I tak się wszystko zaczęło.

Reklama

Ten krótki biograficzny wstęp był tu niezwykle potrzebny, ponieważ Marta Cygan nie jest kolejną dziewczyną, która pokazuje, jak być paryżanką, ona nią po prostu jest. Gdy pytam, kim czuje się bardziej, jeśli chodzi o narodowość, odpowiada: – Jestem w stu procentach Francuzką i w stu procentach Polką, nie żadną połową. – Dorastanie w światowej stolicy mody i sztuki dało jej wyjątkową wrażliwość, która ukształtowała jej estetykę. Do świata Instagrama wniosła artyzm, świeżość i lekkość, pokazując, że moda to sztuka codzienności. Swoim stylem cyganerii artystycznej szybko zwróciła uwagę domów mody, które komunikują się tym samym językiem: Loewe, Chanel czy Jil Sander. Ale to nie Paryż, lecz Los Angeles wyniosło jej karierę na inny poziom. – Wyprowadzka zawsze była marzeniem moim i Pierre’a (partnera Marty – przyp. red.). Szybko się nudzę i potrzebuję zmian, dlatego gdy tylko dostaliśmy wizę, wyjechaliśmy z dwoma walizkami. Pokochałam LA za słońce, naturę, architekturę modernistyczną, a przede wszystkim za możliwości – nie rządzi tu jak w Europie hierarchia, każdy ma równe szanse – opowiada.

Do świata instagrama wniosła artyzm, świeżość i lekkość, pokazując, że moda to sztuka codzienności.

Sześć lat mieszkania w artystyczno-muzycznej, wschodniej części Los Angeles sprawiło, że jej styl stał się jeszcze odważniejszy. – Kiedy jestem w Paryżu, ubieram się bardziej klasycznie, wygodnie. Jest to zupełnie naturalne, bo wszędzie chodzisz pieszo. W Los Angeles nikt cię nie ocenia, a pogoda i atmosfera sprawiają, że przekraczasz granice i jesteś bardziej szalona – tłumaczy Marta. Za każdym razem, gdy poruszam temat stylu paryżanek, Marta dystansuje się od powszechnego stereotypu. – Bycie paryżanką jest cliché. Owszem, każda rodowita Francuzka ma to w swoim DNA, ale odkąd ten styl stał się towarem eksportowym powielanym przez miliony, mówią o nim niechętnie. Jeśli chodzi o mnie, powiedziałabym, że jestem brawurową paryżanką, która w swoim stylu miksuje inspiracje przywiezione z podróży – opowiada. W każdym mieście, które odwiedza, obsesyjnie szuka ubrań vintage. To jej największa pasja. W Los Angeles poleca Rose Bowl Flea Market i Replika Vintage, w Paryżu Les Puces de Vanves, a w Nicei poniedziałkowy pchli targ, na którym upolowała wiązany na szyi top z naszytymi muszelkami. – To dzieło sztuki, dojrzałam go i poprosiłam chłopaka, by natychmiast poszedł do bankomatu. Gdy odchodziłam od stoiska, słyszałam, jak podbiega dziewczyna z gotówką w ręku i krzyczy: „O matko, nie ma go!” – śmieje się Marta.

Eklektyzm najlepiej opisuje jej styl. Z jednej strony jej szafa jest pochwałą klasyki, z drugiej królestwem awangardy. Znajdziesz tu szpilki Loewe z obcasem w kształcie róży, transparentne spódnice Miu Miu, skórzane kozaki Celine à la rzymianki, torebkę z bambusową rączką Jil Sander czy wysadzane cekinami supermodne baleriny Alaïa. Marta z lekkością stylizuje ubrania z wybiegów, co jest nie lada sztuką, bo często propozycje projektantów nijak mają się do codziennego życia. Kiedy przygotowywała stylizacje do naszej sesji, miałam wrażenie, że nie było takiego połączenia, które by jej nie odpowiadało. Wie, jak prostym rzeczom nadać oryginalność – do jednego ze zdjęć wkłada szare body Saint Laurent, na które narzuca transparentną spódnicę Khaite i skórzany płaszcz Magdy Butrym. Efektu „wow!” dodają szpilki tej samej polskiej projektantki z perłą na czubku i różą na pięcie. Na instagramowym koncie Marty ubrania Magdy Butrym pojawiają się bardzo często. Same podczas sesji podziwiamy najnowszą torebkę marki Brigitte o najmodniejszym prostokątnym kształcie z charakterystycznym motywem róży. – Doceniam to, że Magda potrafi uchwycić w swoich projektach romantyzm i melancholię. Sama patrzę na swój rodzinny kraj z dużą dozą nostalgii. Może wrócę tu na starość – opowiada Marta.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama