Reklama

Przez ostatnie trzy dekady historia ELLE i Model Plus, założonej przez niego agencji, wciąż się przeplatały. Nic dziwnego. To on odkrył największe gwiazdy polskiego modelingu, znane też z naszych okładek: Małgosię Belę, Karolinę Malinowską, Magdalenę Frąckowiak, Ewę Witkowską.
Z Darkiem Kumosą, agentem top modelek, rozmawiamy o budowaniu ich spektakularnych karier i jego drodze do sukcesu.

Reklama

To będzie długa rozmowa. W końcu zaczynałeś karierę cztery dekady temu…

DAREK KUMOSA: Początek był prozaiczny. Po castingu w 1983 roku zostałem modelem w Modzie Polskiej. Wybrał mnie Jerzy Antkowiak, główny projektant i dyrektor artystyczny, cieszący się najwyższym autorytetem w Polsce. Okazało się, że ten z pozoru drobny epizod wpłynął na całe moje życie prywatne i zawodowe. Moda Polska prezentowała swoje kolekcje dwa razy w roku i określała trendy na nadchodzący sezon dla projektantów i dziennikarzy z całej Polski. Ponadto ten lokalny fashion week był wydarzeniem towarzyskim w Warszawie. Pokazy w imponujących wnętrzach Pałacu Kultury przyciągały publiczność, która zachwycała się też scenografią. Przez kilka sezonów, a nawet lat, na wybiegu pojawiały się te same osoby, więc nasze twarze stały się rozpoznawalne. Dzięki temu byliśmy też zatrudniani do różnych sesji zdjęciowych w ówczesnych magazynach, pokazów mody i wielu innych produkcji.

Potem pracowałeś jako model na rynku niemieckim.
Dwa razu w roku Moda Polska prezentowała swoje kolekcje na targach mody bloku wschodniego w Lipsku. Pokazy odbywały się w halach targowych. Różne państwa przedstawiały pomysły na to, w co będą ubierać się mieszkańcy demoludów. Jeździłem tam regularnie przez kilka lat i wsiąkłem w środowisko NRD-owskich modelek i modeli. Zacząłem podróżować z nimi po Niemczech Wschodnich, biorąc udział w pokazach, imprezach, a nawet widowiskach telewizyjnych. Jednocześnie studiowałem na AWF-ie, więc musiałem to wszystko godzić. Po 1989 roku, gdy upadł mur berliński i doszło do połączenia NRD z RFN, nie było już zapotrzebowania na tego typu imprezy. Wtedy mój przyjaciel zaproponował, żebym pomógł mu założyć agencję modelek o nazwie Berlin Models. Znałem już niemiecki i angielski, więc powierzono mi wyszukiwanie nowych twarzy i ich promocję za granicą. Początki były trudne, ale mieliśmy już Basię Milewicz.

Modelkę z okładki pierwszego polskiego numeru ELLE. Jak ją odkryłeś?
Spotkanie z Basią zbiegło się z moim angażem w Berlinie. Pod koniec 1989 roku pojechałem do Jelitkowa z Modą Polską na jeden z moich ostatnich pokazów, a Basię zauważyłem wśród zaproszonych gości. Byłem wtedy scoutem dla paryskiej agencji. Udało mi się namówić ją do podjęcia współpracy w charakterze modelki. Zadzwoniła do mnie po egzaminach maturalnych w lipcu 1990 roku. Wtedy pracowałem już w Berlin Models i natychmiast wysłałem jej oficjalne zaproszenie, z którym mogła przekroczyć granicę i przyjechać z siostrą na zdjęcia próbne do Berlina. Fotograf, który robił jej sesję, przedstawił nam też Nadję Auremann, późniejszą supermodelkę lat 90. Jednak ona dała się namówić naszemu nieuczciwemu partnerowi biznesowemu i trafiła do konkurencji w Paryżu.

Jak długo prowadziłeś agencję w Niemczech?
Ponad pięć lat, ale przez cały ten czas śledziłem dynamiczny rozwój prywatnej przedsiębiorczości w Polsce. Zacząłem nawiązywać tutaj kontakty z pierwszymi międzynarodowymi agencjami reklamowymi, jak Grey, Leo Burnett, McCann Erickson. W swobodnym poruszaniu się po rynku w Polsce pomogły mi organizowane od 1991 roku konkursy Twarz Roku (ich laureatką była m.in. Ewa Witkowska). Kiedy nadszedł odpowiedni moment, założenie takiej samej działalności w Warszawie było jedynie formalnością.

Skąd pomysł na nazwę?
Oprócz działalności czysto agencyjnej Model Plus miało zajmować się organizowaniem pokazów, sesji zdjęciowych i eventów. Przykładem było wyprodukowanie zdjęć reklamowych Margaret Astor czy też organizacja pokazu Junko Koshino na zlecenie ambasady Japonii. To były czasy, kiedy wąska specjalizacja była nieopłacalna i należało być przedsiębiorczym. Stąd ten „plus”. Głównie jednak zajmowaliśmy się wyszukiwaniem talentów i promocją modelek na rynkach zagranicznych. Miałem największe doświadczenie spośród istniejących lokalnie agencji. Z Berlin Models poznałem agencje w Nowym Jorku czy Los Angeles. W 1992 roku wybrałem się samochodem z Berlina do Paryża i dalej do Barcelony, żeby skończyć w roli jurora w konkursie New Models Today na wybrzeżu Amalfi. Zjechała się tam grupa bardzo wpływowych osób z całego świata. Zapraszali mnie potem do udziału w konkursach Elite Model Look czy Supermodel of the World. Była to wyjątkowa okazja do nawiązywania kontaktów z zagranicznymi agentami, fotografami i klientami, dzięki czemu budowałem swoją pozycję i zdobywałem doświadczenie. Poznałem Eileen Ford, Johna Casablancasa. Z wieloma agentami mam kontakt do dziś.

Która z Twoich modelek robiła wtedy największą karierę?
Kiedy kariera Basi Milewicz rozwijała się na dobre, w 1993 roku pojawiła się Ewa Witkowska – pierwsza Polka na okładce francuskiego „Vogue’a”. W 1997 roku na castingu do roli Zosi w „Panu Tadeuszu” Andrzeja Wajdy znaleźliśmy Karolinę Malinowską. Miała wtedy 14 lat, a pół roku później była już na pokazie Prady w Mediolanie, a następnie w kampanii Miu Miu. W międzyczasie zajmowaliśmy się bieżącymi kontraktami i zleceniami m.in. dla Magdy Mielcarz, Renaty Gabryjelskiej, Agnieszki Maciąg czy Kasi Smutniak. Kariera Kasi ma swój początek w naszym warszawskim biurze na Nowym Świecie. Zanim dostrzeżono jej talent aktorski we Włoszech, przez kilka lat pracowała z nami w charakterze modelki. Zagrała też w filmie „Haker” w reżyserii Janusza Zaorskiego.

Niedługo potem pojawiła się Małgosia Bela, nasza okładkowa gwiazda, która niedawno obchodziła 25-lecie kariery w modelingu.
Z Małgosią poznaliśmy się w 1998 roku na pokazie mody Krzysztofa Kolbergera w Teatrze Wielkim. Wielokrotnie wspominała o tym w swoich wywiadach. Miała wtedy 21 lat. Z perspektywy czasu ma to pozytywny wymiar, ale wtedy wydawało się, że to już ostatni moment na rozpo-
częcie kariery (dziś może to brzmieć irracjonalnie, ale wtedy optymalny wiek dla początkującej modelki to było 15–16 lat – przyp. red.). Dlatego działaliśmy szybko i niestandardowo. Zaraz po dwóch sesjach próbnych pokazałem zdjęcia Małgosi poznanym osobiście nowojorskim agentom i w trybie pilnym sfinalizowaliśmy podróż do USA, rezygnując z wcześniejszego wyjazdu do Paryża czy Londynu. Bardzo się cieszę, że Małgosia zaufała mi wtedy i po 25 latach nic się nie zmieniło. W 2000 roku podpisaliśmy kontrakt z Magdaleną Frąckowiak. Jej międzynarodowy debiut miał miejsce w Londynie na pokazie Arkadiusa, kilka dni po zamachu terrorystycznym z 11 września 2001 roku. Do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy londyński tydzień mody się odbędzie. W kolejnych latach nowego tysiąclecia podjęliśmy współpracę z kilkunastoletnimi wtedy: Marceliną Sową, Dagą Ziober czy Olą Rudnicką. Każda odnosiła sukcesy na wszystkich szerokościach geograficznych, pracując z najbardziej wpływowymi osobami w branży

i będąc twarzami takich marek, jak Chanel, Gucci, Prada, Givenchy. W międzyczasie, za sprawą internetu i cyfryzacji w fotografii, biznes zmienił się na tyle, że mogę ze spokojnym sumieniem stwierdzić, że sukcesu Model Plus i naszych podopiecznych nie przebije już nikt.

Ile wtedy zarabiały modelki?
Zdecydowanie więcej niż dzisiaj i zdecydowanie za dużo jak na możliwości racjonalnego oszacowania wartości pieniądza przez osoby w wieku 16–25 lat. Tempo, w którym się wzbogacały, mogło przyprawić o zawrót głowy. Honoraria niejednokrotnie osiągały wtedy wartość kilkudziesięciu tysięcy dolarów za jeden dzień pracy. Do dzisiaj powtarzam współpracującym z nami modelkom i modelom, choć zarobki są o wiele niższe, że pieniądze należy oszczędzać lub właściwie je lokować.

W przeszłości zdarzały się w branży nieetyczne zachowania wobec modelek. Jak jest teraz?

Z nieetycznymi zachowaniami wobec dziewczyn i chłopaków mamy do czynienia w sporcie, balecie, szkole i Kościele. Zdarza się to również w naszej branży. Jesteśmy wyczuleni na wszelkie sygnały od podopiecznych i uprzedzamy, żeby zgłaszać do nas najdrobniejszy przypadek nieodpowiedniego zachowania podczas pracy. Jakakolwiek próba zbliżenia się do modelki, modela w formie, która im nie odpowiada, spotyka się z natychmiastową reakcją z naszej strony, co może doprowadzić do wykluczenia takiej osoby z pracy w tym biznesie. Akcja #metoo też kompletnie zmieniła postrzeganie tego nadużycia. Bo oprócz opublikowania słynnej listy osób, których zachowania zostały napiętnowane przez setki modelek, redaktorów pism itd., wprowadzono też zmiany w regulaminie pracy i podwyższono najniższy wiek modelek do 18 lat.

Agencje wciąż prześcigają się w znajdowaniu nowych twarzy. Gdzie ich szukacie?
Na koncertach, deptakach, w centrach handlowych. Ale dziś bazujemy głównie na poszukiwaniach w internecie. Podstawowym narzędziem jest Instagram i zgłoszenia online. Przeglądając setki zdjęć, kieruję się przede wszystkim instynktem. Ważne, żeby umieć przewidzieć, w jakim kierunku podąży branża w nadchodzącym sezonie. Najlepiej udaje się to mojej żonie, Magdzie Łuniewskiej, dlatego od ponad 20 lat polegam też na jej intuicji. Nigdy się z nikim nie ścigaliśmy i odbieram to jako sukces. Mam przekonanie, że nasza wizja jest właściwa, i jej się trzymamy. Wybierając modelki do agencji, dyskutujemy w gronie wszystkich pracowników. Dotychczas dopisywało nam szczęście, ale nie osiągnęlibyśmy z Magdą niczego bez zaangażowania naszych współpracowników: Agnieszki, Ani, Pawła, Moniki, Ewy, Basi, Kariny i innych.

Dziś nastolatki są chyba bardziej świadome swojego potencjału do pracy w tym zawodzie?
Różnica między tymi sprzed 30 lat a dzisiejszymi jest ogromna. Niemal wszystkie zgłaszające się do nas osoby znają język angielski. Reforma systemu edukacji przyniosła dużo korzyści. Kolejną zmianą jest obycie w świecie. Dwudziestoletnia przynależność do Unii Euro-

pejskiej zrobiła swoje i wśród kandydatów raczej nie spotykamy osób, które nigdy nie leciały samolotem. Nastolatki śmielej wyrażają swoje potrzeby, ich sposób bycia i ubierania nie różni się od rówieśników w Amsterdamie czy Kopenhadze. Śledzą trendy i szybko je chłoną. Cieszy mnie, gdy zgłaszające się do nas dziewczyny potrafią podkreślić swoje własne ja.

Masz satysfakcję z obserwowania tych metamorfoz?
Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że większość modelek i modeli jest zadowolonych z wpływu, który wywarliśmy na kształt ich dorosłego życia. To, że zastępowaliśmy po trochu psychologów, dietetyków, instruktorów fitness, biuro podróży i doradców podatkowych, odcisnęło trwały ślad na drodze życia, którą wybrali. Mamy z Magdą troje dzieci i zdajemy sobie sprawę z tego, co muszą przeżywać rodzice, kiedy pojawia się niespodziewana sytuacja, na którą rodzina ma niewielki wpływ. Dlatego oprócz namawiania modelek i modeli do chwytania nadarzających się okazji wspieramy ich, by kończyli szkołę, zdawali maturę i szli na studia. Później z bagażem zebranych doświadczeń, wykształceniem i środkami finansowymi o wiele łatwiej jest podejmować zawodowe decyzje i realizować swoje marzenia.

1989 Basia Milewicz. Pierwsza odkryta modelka – zauważona wśród gości na pokazie Mody Polskiej w Jelitkowie.

1993 Ewa Witkowska. Pierwsza Polka robiąca karierę na światowych wybiegach.

1997 Karolina Malinowska. Z castingu do „Pana Tadeusza” trafiła na wybieg Prady.

1997 Kasia Smutniak Zanim została uznaną europejską aktorką, pracowała jako modelka.

1998 Małgosia Bela. Odkryta wśród gości na pokazie mody Krzysztofa Kolbergera.

2001 Magdalena Frąckowiak. Zadebiutowała na pokazie Arkadiusa w Londynie.

2004 Marcelina Sowa. O jej karierze w świecie mody zdecydowało zdjęcie, które jej tata wysłał na konkurs do pisma dla młodzieży.

2008 Daga Ziober W 2011 roku pojawiła się u Valentino. Rok później na okładce ELLE.

Reklama

2009 Ola Rudnicka. Zadebiutowała na pokazie Prady w 2013 roku. Od dekady twarz Chanel.

Reklama
Reklama
Reklama