Lanvin wiosna-lato 2017

To z czym kojarzymy teraz Lanvin, czyli dekadencką elegancją (cekinowymi minisukienkami, tiulowymi aplikacjami, męskimi marynarkami zarzuconymi na wieczorowe kreacje) to zasługa przede wszystkim Albera Elbaza. Po czternastu latach rozstał się z francuskim domem mody (raczej w mało przyjaznej atmosferze). Później mieliśmy okazję obejrzeć kolekcję, które stworzył zespół francuskiego domu mody bez dyrektora kreatywnego nad sobą, a wczoraj w paryskim Hôtel de Ville odbył się pokaz pod 'kierownictwem" Bouchry Jarrar.
Bouchra Jarrar to specjalistka od wysokiego krawiectwa - była dyrektorem Lacroix Haute Couture, a jej autorska marka od 2013 roku może posługiwać się statusem Haute Couture. Wcześniej zdobywała doświadczenie między innymi pracując dla Jean Paul Gaultiera i Nicolasa Ghesquièra (więcej o projektantce przeczytacie tutaj>>). Jarrar by skupić się na pracy w Lanvin, zamknęła swój dom mody.
Widać, że kolekcja Lanvin wiosna-lato 2017 wyszła spod ręki kobiety. Mało, kto tak jak Jarrar potrafi sprawić, by sylwetki wyglądały ultraelegancko, ale jednocześnie były wygodne i nadawały się "do noszenia". Projektantka uwielbia tiulowe wykończenia, czego dała dowód prezentując na wybiegu transparentne suknie i bluzki. W kolekcji nie zabrakło także jej ulubionych skórzanych kurtek. Bouchra Jarrar sprawnie miksuje elementy wyjęte z męskiej garderoby, takie jak kamizele i garniturowe spodnie w pasy ze zwiewnymi koronkami. Sylwetki oparte na kontraście pomiędzy tym, co delikatne i kobiece a tym, co bardzo wyraziste, wręcz męskie to jej specjalność. Kluczowa na pokazie okazała się także biżuteria (Jarrar ma doświadczenie w jej projektowaniu - w domu mody Jean Paul Gaultiera odpowiadała właśnie za segment biżuterii). Projektantka ozdobiła szyje modelek złotym naszyjnikiem przywodzącym na myśl krawat. To ukłon w stronę samej Jeanne Lanvin, która podobny wisior zaprojektowała w 1925 roku.