Jennifer Lopez rozbiła bank swoimi stylizacjami w stylu "Mob Wife"
Może w sercu nadal jest "Jenny from the Block", ale oceniając po jej ostatnich ultra-glam stylizacjach z futrem w roli głównej - Jennifer Lopez zdecydowanie wkroczyła w swoją "Mob Wife era".
JLo wystąpiła wczoraj w odcinku programu "Saturday Night Live" jako gość muzyczny i po raz pierwszy wykonała na żywo swój nowy singiel "Can't Get Enough". Utwór jest częścią nadchodzącego dziewiątego albumu studyjnego J.Lo "This Is Me...Now", który jest kontynuacją jej płyty z 2002 roku "This Is Me...Then" i zostanie wydany 16 lutego.
W trakcie programu pojawiła się w oczekiwanie olśniewających lookach, jak na królową estrady i zodiakalną lwicę przystało - ale nas najbardziej zaintrygowało to, co założyła na siebie po zakończeniu programu. Piosenkarka była widziana na ulicach Nowego Jorku w oszałamiająco puszystym białym futrze, które założyła na białą sukienkę z kryształkowymi detalami na dekolcie i iskrzącymi się srebrzyście kryształkowymi kozakami.
Jej włosy były spięte w gładki kok, a makijaż składał się z brązowego smokey eye, różanych policzków i subtelnej różowej szminki. Trochę kobieta mafii, trochę królowa śniegu - jesteśmy 100% na tak!
Królowa najmodniejszej estetyki TikToka była też widziana dzień wcześniej w tej samej metropolii, wyglądając jakby zeszła właśnie z planu "Rodziny Soprano" i, jak przystało na główną bohaterkę, miała na sobie niesamowicie długi futrzany płaszcz w intensywnym odcieniu czekolady z przebijającymi się tonami jaśniejszego karmelowego brązu. Założyła go na biały top i luźne, jasne dżinsy, spod których wystawały jedynie czubki szpilek z brązowej skóry. Całość uzupełniła dużymi kwadratowymi okularami przeciwsłonecznymi i małą biało-brązową torebką ze skóry węża ze złotymi okuciami.
Premiera jej nowej płyty dopiero za dwa tygodnie, więc międzyczasie jeszcze nie raz uraczy nas podobnymi lookami (mamy nadzieję).