Reklama

De Saint Sernin, ósmy gościnny projektant zaproszony do pokierowania linią couture Gaultiera, odkąd ten przeszedł na emeryturę w 2020 roku, zatytułował swoją kolekcję „Le Naufrage” (po francusku „wrak statku”). Modelki wypłynęły na wybieg jak seksowni rozbitkowie tuż po wynurzeniu się z morza; ich skóra lśniła w świetle reflektorów.

Reklama

Jean Paul Gaultier haute couture wiosna 2025: Ludovic de Saint Sernin przejął stery i rozbił statek (w najlepszy możliwy sposób)

Strukturalne gorsety ciasno zasznurowane na drapowanych sukniach ze strategicznymi wycięciami przywoływały obrazy żeglarzy zniewolonych pożądaniem; tiulowa halka mieniła się blaskiem ponad 50 000 mosiężnych pereł. Suknia, która naśladowała mokry piasek przylegający do nagiej skóry, uzupełniona była etolą wykonaną z grubych lin, które owijały się wokół ramion niczym syrenie sidła i przywodziły na myśl BDSM. Pojawił się też wyjątkowo seksowny garnitur z drapowaniami, które przylegały jak nasiąknięta wodą tkanina. Jedna z najciekawszych stylizacji, ozdobiona miniaturą statku noszoną na głowie modelki, była wyraźnym ukłonem w stronę kultowego paciorkowego kapelusza Jeana Paula Gaultiera z jego kolekcji couture na sezon wiosna 1998.

„Ruchy szyfonowej tkaniny... to wszystko jest plisowane - jak fale zderzające się ze sobą” - powiedział de Saint Sernin portalowi W Magazine. Jego fascynacja teksturą przełożyła się też na lateks, który we współpracy ze specjalistą został wytłaczany we wzory skóry krokodyla. Wykorzystał też nowe techniki couture: powlekane pióra symulowały efekt przemoczenia; wełniany tartan pokryto lśniącymi kryształami.

Reklama

Było to na wskroś DNA Gaultiera - przekraczające granice, genderowo płynne i bezwstydnie seksowne - ale uzupełnione o własną wizję de Saint Sernina. „Chciałem naśladować to, co uważam za jedną z najważniejszych cech Jeana Paula, czyli bycie narratorem” - wyjaśnił de Saint Sernin. I cóż to była za opowieść.

Reklama
Reklama
Reklama