Jak zmiana otoczenia wpływa na nasz styl? Zuzia Lewandowska: "U Francuzek podpatrzyłam apaszki noszone na sto sposobów"
Przeprowadzka, urodzenie dziecka, zmiana pracy - to tylko niektóre wydarzenia, które wywracają życie do góry nogami. A wraz z nim zawartość szafy.

- Gabriela Czerkiewicz
Warszawa - Montpellier
Zuzi Lewandowskiej, stylistce i mamie dwóch córek: Mii i Inès decyzja o przeniesieniu się na stałe do Francji przyszła naturalnie.
– Wcześniej dobrze poznaliśmy Montpellier – opowiada Zuzia. – Tata mojego męża Michała zamieszkał tam na emeryturze. Spędzaliśmy u niego wakacje, przenieśliśmy się na dłużej podczas pandemii, aż w końcu postanowiliśmy, że zostajemy.
Do walizki spakowała marynarkę Yves Saint Laurent, ukochaną torebkę Chloé, skórzaną kurtkę All Saints i trochę klasyków: dżinsy, T-shirty, kilka wełnianych swetrów. Resztę garderoby skompletowała na miejscu. Wyjątkowych ubrań szukała u małych, lokalnych projektantów i firm. Śródziemnomorski klimat sprawił, że Zuzia otworzyła się na kolor.
– Do tej pory w mojej szafie przeważały bezpieczne czerń, biel, szarości. Teraz z przyjemnością noszę czerwienie, zielenie, odcienie błękitu i żółci – wylicza. To zasługa nie tylko ciepłego klimatu, lecz także wielokulturowego otoczenia. W Montpellier czuje się wpływy niedalekiej Hiszpanii, a także Maroka czy Tunezji. W tym roku jednym z ulubionych elementów garderoby stylistki okazała się haftowana sukienka z Meksyku. W jej szafie pojawiło się też sporo wzorów charakterystycznych dla południowego rejonu Francji.
Zuzia jest stałą bywalczynią miejscowych targów staroci – brocante. Jej pierwszym zakupem była bordowa torebka-worek Cartiera. Dziś na specjalne zamówienie rodziny i znajomych wyszukuje perełki vintage, których nie brakuje na tutejszych wyprzedażach garażowych.
Od zeszłego roku w warszawskim komisie Crush pojawiają się znalezione przez nią we Francji kolczyki vintage, m.in. YSL i Christiana Diora. W nowym domu część szafy dzieli z mężem.
– Gdy zmieniliśmy otoczenie, zaczęliśmy więcej czasu spędzać razem i miało to wpływ na nasz styl, który okazał się podobny. Wymieniamy się bluzami, kurtkami, a nawet spodniami – opowiada. Marynarki, które w Polsce nosiła głównie do pracy, w Montpellier stały się okryciem całorocznym. Latem nosi je do sukienek, zimą do grubych swetrów. Jej styl jest luźniejszy, choć zdarza się, że tęskni za czasami, kiedy mogła się wystroić.
Patent, który podpatrzyła u Francuzek? Chusta noszona na sto sposobów.
– W ciągu dnia posłuży jako plażowy ręcznik albo ochrona przed słońcem, wieczorem pomoże opędzić się od komarów. Do tego możesz owinąć ją wokół szyi, zapleść turban lub zawiązać wokół twarzy, zyskując modny „babushka look”. Tutaj trudno o lepszy dodatek – przekonuje.
Słodki ciężar, lekki stylizacje
Gabrysia Czerkiewicz, wykładowczyni, redaktorka mody, mama, autorka tekstu. Mój styl zmienił się diametralnie po urodzeniu dziecka. Wcześniej, podobnie do znajomych dziennikarek, preferowałam klasyczną czerń. Widocznie tak już jest, że gdy w życiu dzieje się coś radosnego, chcemy się tym podzielić ze światem, manifestując szczęście np. za pomocą ubrań. Jednak codzienność z niemowlakiem nie wyglądała już tak kolorowo.
Okazało się, że wyjście do ulubionej kawiarni jest pełną przygód wyprawą. W wielu moich ulubionych miejscach w Warszawie przy wejściu brakuje podjazdu dla wózków. Gdy musiałam wnieść go po schodach, najlepiej sprawdzała się garderoba z kategorii „leisure wear”, czyli coś między strojem sportowym a rekreacyjnym: bawełniane longsleeve’y, bluzy z kapturem, legginsy z wysokim stanem – to one były bazą moich stylizacji w pierwszych miesiącach po urodzeniu Tolka (na zdj. po prawej).
Ważne, musiały być z dobrych jakościowo tkanin – w życiu świeżo upieczonej mamy pranie to codzienność. W sezonie jesienno-zimowym przy wyborze stylizacji najważniejsze okazały się: prostota, bo nie mam czasu na prasowanie czy zapinanie rzędów guzików, i waga ubrań – im lżejsza stylizacja, tym lepiej.
Tolek, mając sześć miesięcy, ważył dziewięć kilogramów, drugie tyle jego wózek. Grube wełniane płaszcze odwiesiłam do szafy, a skórzaną torebkę zamieniłam na nerkę Patagonii. Do tego wygodne dżinsy, converse’y i ulubiona biżuteria Rosa.
Podczas spacerów znakomicie sprawdził się otulający sweter Bereniki Czarnoty. Zaskakująco lekki, biorąc pod uwagę ilość wełny i moheru, z których go wydziergano. W zimniejsze dni wystarczyło narzucić na niego cienką puchówkę, a kiedy zrobiło się cieplej, zastępował wiosenny płaszcz.
Byłam zaskoczona, że mimo stawiania komfortu na pierwszym miejscu po urodzeniu Tolka częściej inwestowałam w eleganckie rzeczy. W szafie zadomowiły się wieczorowe sukienki, spodnie w kant z wysokim stanem, połyskujące koszule. Od kiedy weekendowe wyjścia stały się rzadkością, niecierpliwie wyczekiwałam pretekstu, by znów włożyć coś szykownego, np. na wesele przyjaciół. Zwykle przygotowywałam się na ostatnią chwilę. Tym razem jednak amarantową sukienkę w kwiatowy wzór skandynawskiej marki Rotate wybrałam już trzy miesiące wcześniej.
Dla porównania: swoją suknię ślubną kupiłam tydzień przed ceremonią!
Kariera szyta na miarę
Dagmara Brzezińska, to moja koleżanka z pracy. Na co dzień nosi trampki lub mokasyny, lecz w swoim gabinecie trzyma ulubione szpilki Prady, które wkłada na spotkania z klientami.
Kiedy prosto z pracy musi biec na służbową kolację albo ważną imprezę, z szafy wyjmuje idealnie skrojoną smokingową marynarkę i jest gotowa do wyjścia.
– Sposób ubierania się w danej firmie widać już na etapie rozmów rekrutacyjnych. Kiedy jestem zapraszana na spotkanie i naprzeciwko mnie siadają osoby w dżinsach, marynarkach, wiem, że przychodzenie do biura w garniturze będzie nienaturalne – wyjaśnia Dagmara.
Uważa, że nie trzeba wydawać fortuny na ubrania dobrej jakości, bo w formalnym dress codzie diabeł tkwi w szczegółach. To dzięki nim można wyrazić swój styl. Hasło klucz: dodatki. Pracując w L’Oréalu mogła pozwolić sobie na wyrazistą biżuterię, do której w tamtym czasie miała słabość.
– Branża kosmetyczna jest mocno powiązana z modową, zwracanie uwagi na bieżące trendy było nawet wskazane.
Trzeba jednak pamiętać, by nie przesadzić. Epatowanie logo jest mocno nie na miejscu – zaznacza.
Z czasem jej ulubiona biżuteria zaczęła się zmniejszać. Dzisiaj Dagmara ogranicza się do dwóch ulubionych pierścionków i zegarka Rolex, który sprezentowała sobie na 40. urodziny. Jej zdaniem ważne momenty w życiu należy celebrować. Przed rozpoczęciem pracy dla InPostu zamówiła trzy garnitury szyte na miarę i czarną torebkę Diora, model St Honoré.
– Dla mnie praca oznacza rozwój, wyzwanie, dlatego warto powiedzieć sobie: „Jesteś tu, gdzie chciałaś być, ciężko na to pracowałaś, powinnaś się za to nagrodzić”. Żeby móc docenić innych, trzeba umieć docenić siebie – podsumowuje.
Żelazna zasada? „Dress how you want to be addressed” – usłyszała wiele lat temu od swojego mentora podczas stażu menedżerskiego w British American Tobacco. Pierwszy dzień w nowej pracy, spotkanie z ważnym klientem, występ na branżowej konferencji to nie czas na eksperymenty.
– Na takie okazje wybieram zawsze garnitur, białą koszulę, szpilki – podkreśla Dagmara. – Sprawdzony zestaw, który pozwala poczuć się profesjonalnie bez względu na okoliczności.