Dlaczego będziemy tęsknić za starą C(é)line?
28 września cała branża mody wstrzymała oddech. Misternie utkane imperium nieprzeciętnego minimalizmu, od lat wyróżniającego dom mody Céline, stanęło według sceptyków nad przepaścią. Most łączący to, co znaliśmy dotychczas z nową odsłoną marki, zbudować (lub spalić) miał nowy dyrektor kreatywny - Hedi Slimane. Jak mu poszło? Zamiast ferować wyroki, postanowiliśmy przypomnieć sobie o najważniejszych momentach w historii marki, dzięki którym bezpowrotnie zakochaliśmy się w Céline pod kierunkiem Phoebe Philo.
- Anna Tobiasz
Dlaczego będziemy tęsknić za Phoebe Philo dla Celine?
„Less is more”
Zabranie akcentu znad „e” z logo domu mody Céline, to naszym zdaniem jedyne uproszczenie jakie Hedi Slimane wprowadził tam po objęciu stanowiska dyrektora kreatywnego marki (01.2018). Reszta jest błyskiem, panoszącym się rock'n'rollem i komercyjną zabawką. Z dużą dozą zrozumienia zerkamy więc w stronę postulatów zagorzałych wyznawców Philo, którzy walkę z nowym porządkiem podejmują między innymi na Instagramie. Hasztagi #bringphiloback, czy #ripcéline to tylko niektóre z nich. Za czym tęsknią wierni fani z jednej strony niezmiernie prostej, z drugiej absolutnie wyjątkowej i charakterystycznej estetyki domu mody Celine (tak, od tej pory zgodnie z nową oficjalną nazwą, świadomie zrezygnujemy z akcentu nad „e”) konsekwentnie utrzymywanej przez ostatnich 10 lat? Już od pierwszej kolekcji Resort (2010) mieliśmy do czynienia z modą w wydaniu „less is more”. Pistacjowy garnitur (2015), nonszalancko opadający na ramiona oversize’owy płaszcz (2014), skórzany t-shirt (2010) oraz powtarzane w wielu kolekcjach dwurzędowe marynarki, to tylko niewielka część projektów, które utworzyły swoisty kanon garderoby silnej, stylowej i pewnej siebie współczesnej kobiety, która nie czuje potrzeby emanowania banalnym seksapilem. W kontekście rockowego blichtru, który zafundował nam Slimane, będziemy tęsknić za uniwersalną prostotą i nowoczesną elegancją, do której przyzwyczaiła nas Philo.
Kultowa geometria
Po drastycznych zmianach, które rozpoczęły się od zmiany logo, oraz całej komunikacji wizualnej domu mody Celine, z zapartym tchem oczekiwaliśmy kolekcji na sezon wiosna-lato 2019, której premiera miała odbyć się podczas wrześniowego Paris Fashion Week 2018. Jednym z absolutnie kultowych elementów stylu wylansowanego przez Philo są (niemalże natychmiast przejęte przez popularne sieciówki) geometryczne obcasy. To właśnie one stanowią dla nas doskonały przykład na to, co w branży mody określa się „efektowną klasyką z twistem”. Fantazyjnie, a zarazem niezwykle subtelnie rzeźbione platformy po raz pierwszy zagościły na wybiegu w kolekcji na wiosnę-lato 2014. Delikatnie pozłacane, czasem subtelnie kanciaste, innym razem perfekcyjnie zaokrąglone, lub intrygująco nieregularne podeszwy okazały się prawdziwym „game changerem” w świecie mody. Możemy się założyć, że żadna z was nie przeszła obojętnie obok muli na kulistym obcasie z Zary, czy Mango, które podbijały sklepowe witryny ostatniego lata. Skoro już zapuściliśmy się w obuwnicze rejony osiągnieć Phoebe Philo, nie wolno zapomnieć nam również o absolutnym hicie ostatnich kilku sezonów… O czym mowa? Klapki z futrem, które lansowane przez francuski dom mody w 2013 roku wzbudziły niemałe kontrowersje, dzisiaj stały się absolutnym must havem w szafie każdej fashionistki. I właśnie to mistrzowskie łączenie tego co nowoczesne, eleganckie, a zarazem funkcjonalne, stało się kolejnym powodem, dla którego tęsknym wzrokiem spoglądamy w stronę „starej ery” nowego Celine.
Nieśmiertelne „it bags”
Kiedy w 2008 roku Phoebe Philo objęła stanowisko dyrektor kreatywnej w domu mody Celine, prezes LVMH wiązał z tą zmianą niemałe nadzieje. Na spektakularny sukces nie trzeba było na szczęście długo czekać. Argumentem, który z pewnością trafił do analitycznych umysłów kierownictwa koncernu stało się aż trzykrotne zwiększenie przychodów marki. My jednak (w towarzystwie całej rzeszy modowych minimalistek) czekaliśmy na namacalne dowody artystycznego mistrzostwa w wydaniu Philo. W nieśmiały flirt z projektami galanterii skórzanej francuskiego domu mody dałyśmy się wciągnąć za sprawą dostępnego w trzech rozmiarach modelu Luggage Tote (2009). Nasz modowy romans nabrał rumieńców już po roku i tak torebka Trio do dzisiaj rozgrzewa nasze serca jako ponadczasowy klasyk. Ostatecznie i nieodwracalnie zakochałyśmy się w końcu w marce Céline dzięki kultowej „it bag” Phantom, która choć stanowi naturalne zaprzeczenie wszechobecnej logomanii, jest chyba najbardziej rozpoznawalnym modelem torebki wszechczasów. Jakby nie patrzeć, nadal marzą o niej zarówno stylowe nastolatki, jak i eleganckie businesswoman.
Mimo ogarniającej nas tęsknoty za absolutnie imponującym dorobkiem Phobe Philo przez lata tworzącej dla Celine (2008 – 2017), staramy się wstrzymać z przedwczesną oceną wizji Hedie’ego Slimane’a, a z pytaniami o dalsze próby zachowania DNA marki oraz (co szczególnie interesuje zapewne Bernarda Arnault - prezesa koncernu LVMH) potencjalne zwiększenie dochodów francuskiego domu mody, będziemy czekać do kolejnego paryskiego tygodnia mody. Czy tego chcemy czy nie, ciąg dalszy na pewno nastąpi.
Zobacz też: Najważniejsze momenty w 10-letniej pracy Phoebe Philo dla Celine
1 z 9
Celine spring summer 2012
2 z 9
Celine spring summer 2017
3 z 9
Celine fall winter 2017
4 z 9
Celine spring summer 2016
5 z 9
Celine fall winter 2018/2019
6 z 9
Celine fall winter 2017/2018
7 z 9
Celine fall winter 2015
8 z 9
Celine spring summer 2018
9 z 9
Celine spring summer 2016