Reklama

Kasia Gola, założycielka GeekGoesChic i specjalistka od nowych technologii w modzie

Tak, ale inaczej. Pięć lat to bardzo niedługi okres w dziejach ludzkości. Przez dziesiątki, a nawet setki lat robiliśmy zakupy tak samo - wychodząc na bazar. Ciężko będzie tak szybko zmienić przyzwyczajenia. Jednak powoli zachodzą poważne zmiany, które zostały przyśpieszone przez pandemię. Galeria handlowa będzie miejscem do spędzania wolnego czasu, showroomem, parkiem rozrywki coraz mocniej połączonym ze sklepem online i digitalowm profilem użytkownika. Coraz więcej będziemy kupować przez sociala i w tym kierunku będą zmierzać galerie handlowe. Zaczniemy też wykorzystywać grafikę 3D oraz rozszerzoną rzeczywistość (AR), która będzie jednym ze sposobów na integrację sklepu offline z online. Już powstają rozwiązania, które to umożliwiają, na przykład polski startup WEARFITS.

Reklama

Galeria handlowa coraz mocniej będzie naszpikowana technologią. Bezobsługowymi kasami, interaktywnymi ekranami i czujnikami zbierającymi informacje o nas. To już się dzieje między innymi za sprawą Amazona, który sprzedaje technologie inteligentnych oraz bezobsługowych sklepów stacjonarnych. W Polsce przoduje grupa CCC. Dane to słowo klucz w modzie - zaraz obok mody zrównoważonej. Galerie handlowe coraz mocniej będą ukierunkowane na to, aby dać klientowi rozrywkę i sprofilować go digitalowo, po to aby optymalizować sprzedaż online. Klient nie będzie o tym wiedział. Prywatność będzie luksusem w modzie, o czym ludzie zaczną myśleć zbyt późno. Poza technologią, widzę w galeriach miejsce na nowe modele biznesowe. Na przykład pop-upy wypożyczalni ubrań, co już się dzieje na przykład w Nowym Jorku. Albo na butiki do personalizacji ubrań. Czy za 20 lat będziemy kupować w galeriach handlowych? Myślę, że to możliwe, ale technologie powoli wypierają przestrzeń offline, więc nie wykluczam, że kiedyś tradycyjne galerie handlowe staną się przeżytkiem kulturowym.

Ujawniono ranking 10 najbardziej pożądanych marek oraz elementów garderoby drugiego kwartału 2020 roku>>

Harel, blogerka i dziennikarka

Nie sądzę, żeby umiłowanie dla galerii handlowych szybko minęło. Tym bardziej, że w Polsce brakuje ulic sklepowych, które w wielu europejskich czy światowych miastach galerie handlowe świetnie zastępują. Dopóki środek ciężkości handlu będzie znajdował się w lokalizacjach wielkopowierzchniowych, nie widzę szans, byśmy szybko z wizyt w takich miejscach zrezygnowali. Ja sama nie lubię galerii handlowych i unikam - chyba że znajduje się tam sklep, którego nie ma nigdzie indziej, np. & Other Stories w Galerii Mokotów. Znacznie bardziej lubię jednak miejsca kameralne (jak np. Mysia 3), które - mam nadzieję - w przyszłości będą stanowić poważną konkurencję dla handlowych molochów. Na razie są alternatywą, wykorzystywaną dość rzadko, nawet ze względów tak przyziemnych, jak brak miejsc parkingowych. Ale może w przyszłości parking dla rowerów wystarczy? To wizja idealistyczna, oczywiście. Jest jeszcze jedno miejsce, które nagle okazało się konkurencją dla galerii handlowych. Do tej pory postrzegane jako uzupełnienie oferty, po trzech miesiącach lockdownu nabrało nowej mocy. To internet. Sieci odzieżowe zamykają powoli swoje sklepy w Polsce. Nie widzimy tego wyraźnie, ale to już się dzieje. Co pojawi się w galeriach handlowych na ich miejsce? Puste powierzchnie to strata, na jaką taka galeria na dłuższą metę nie może sobie pozwolić. Tym samym najczęściej pojawiają się marki coraz bardziej przypadkowe i jakości znacznie poniżej normy. Myślę, że klientela marek odzieżowych w ogóle jeszcze mocniej się spolaryzuje. Świadomość i jakość kontra niska cena i szeroki wachlarz oferty. I być może galerie handlowe staną się czymś w rodzaju tanich bazarów.

Sonia Przybył, badaczka trendów związana z agencją Metaphor

Pięć lat to stosunkowo krótki okres, nawet w tak niepewnej i dynamicznej rzeczywistości nieustających zmian, aby móc przekształcić system mody kreowany od dziesiątek dekad, w którym kluczowe miejsce zajmują galerie handlowe - „świątynie konsumpcji”. Wbrew pozorom nie są one wyłącznie elementem łańcucha sprzedażowo-dystrybucyjnego szybkiej mody, lecz także oznaką współczesności. Umożliwiły umasowienie i demokratyzację aspiracji bycia modnym, która jest wartością społeczeństwa konsumpcyjnego. Niezależnie od tego, jaki mamy wobec nich stosunek, nie możemy posłużyć się w tym przypadku modelem samospełniającego się proroctwa wykorzystując pandemiczne zmiany i zachłysnąć się wizją najbliższej przyszłości, w której „świątynie” mogłyby zniknąć, a my naturalnie przestaniemy w nich kupować. W 2025 roku monumentalne budynki okraszone nowoczesnością nadal będą elementem miejskich przestrzeni, a my nadal będziemy realizować swoje rytuały. Dla konsumentów galerie handlowe nie są wyłącznie miejscem transakcji, przebywanie w nich to niejako sposób spędzania wolnego czasu, który stał się umasowionym nawykiem.

Jednak niewątpliwie pięć lat to wystarczający czas, by zaimplementować kształtujące się obecnie procesy zmiany w samych „świątyniach”, jak i w nawykach konsumentów, które mogą stać się jednym ze scenariuszy 2025 roku. Widocznym kierunkiem zmiany jest relokacja istotności władzy konsumenta z biernej postawy, opierającej się wyłącznie na podtrzymywaniu „kultu produktu” w rolę prosumenta, który posiada realny wpływ na kształtowanie wartości, tożsamości marek, a także produktów. Przestrzeń zakupowa będzie równoległym wymiarem współtworzonym online, jak i offline przez zarządzanie informacją o kliencie, który stanie się równocześnie użytkownikiem. Oznacza to, że klienci będą pozostawiali po sobie dokładnie taki sam cyfrowy ślad w przestrzeni rzeczywistej jak w wirtualnych sklepach. Metody transakcyjne będą realizowane automatycznie, dostosowując się do danego użytkownika np. przez możliwość wyboru systemu abonamentowego czy też zakupu produktu. Z kolei ta zmiana wpłynie na modernizowanie przestrzeni stacjonarnych oraz zasobów produktowych, umożliwiając klientowi ich hiperpersonalizację, tak, aby potrzeby konsumenta zostały zrealizowane zanim on sam poczuje ich pragnienie. Dlatego kluczowe jest wzmacnianie społecznej świadomości roli klientów w przestrzeni publicznej, bo rytualizm konsumpcyjny zostanie zachowany, jednakże to od nas zależy, jaki będzie miał charakter w przyszłości.

Reklama

Aleksandra Zawadzka, redaktorka mody ELLE.pl

Czy w 2025 wciąż będziemy robić zakupy w galeriach handlowych? Myślę, że tak, jednak niekoniecznie będą to miejsca, które znamy z czasów przedpandemicznych. Już teraz - na naszych oczach - widzimy efekty kilkumiesięcznej izolacji w postaci walki dużych sieciowych sklepów o coraz silniejszą pozycję w sieci i ożywienie traktowanego do niedawna po macoszemu e-commerce'u (wystarczy spojrzeć na to, z jakimi problemami mierzy się amerykański i europejski Primark, który ma tylko sklepy stacjonarne i przez tygodnie lockdownu przynosił zysk w wysokości... zero złotych) czy rozwój opcji "click-and-collect". To może oznaczać, że również galerie handlowe zamienią swoje zwykle informacyjne strony internetowe w multibrandowe sklepy online, które będą pośredniczyć między klientami a markami i udostępniać swoje lokale tak jak dotychczas, tylko w formie wirtualnej. A co z przestrzenią stacjonarną? Niewykluczone, że za kilka lat będzie pełnić formę "albumową" jak niszowe magazyny kolekcjonerskie, a przepchane stosami ubrań sklepy zamienią się w przestronne showroomy i butiki 2.0., które połączone zostaną z kawiarniami, kwiaciarniami albo punktami naprawy czy personalizacji. W końcu w zakupach chodzi też o doświadczenie, emocje i kontakt z ludźmi, a tych rzeczy na pewno jeszcze długo po zażegnaniu pandemii będzie nam brakować.

Reklama
Reklama
Reklama