Jesienią 2025 będziemy ubierać się jak brytyjska arystokracja. Daniel Lee przywrócił Burberry do dawnej świetności

Po dwóch latach eksperymentów jego wizja nabrała kształtu i stała się jednocześnie spójna, komercyjna i brytyjska do szpiku kości. Jego Burberry nie jest rewolucyjne, nie próbuje na siłę uciekać od dziedzictwa marki – zamiast tego doskonale je rozumie i subtelnie aktualizuje. W kolekcji na jesień–zimę 2025/2026 zobaczyliśmy garderobę idealną na weekend w angielskiej posiadłości: szlachetne tkaniny, melancholijne kolory i dużo, naprawdę dużo pięknych płaszczy.

Lee inspirował się brytyjską wsią, ale nie tą autentyczną, a raczej jej wizerunkiem z filmów i książek. Przyznawał, że uwielbia „Saltburn”, opowieść o ekscentrycznej arystokratycznej rodzinie, i to właśnie tam szukał natchnienia. Obsada była doskonale dobrana do motywu przewodniego: pokaz otworzyła Jessica Madsen, znana jako Cressida Cowper z „Bridgertonów”, a tuż za nią podążyli Richard E. Grant („Gosford Park”, „Saltburn”), Jason Isaacs („The Crown”) i Elizabeth McGovern („Downton Abbey”). Kolekcja była pełna winylowych trenczy, futrzanych kurtek i skórzanych bomberek, a także szkockiej kraty w wersji odświeżonej – długie kilty spięto z przodu niczym nowoczesne peleryny. „Burberry to marka stworzona z myślą o byciu w ruchu, na zewnątrz i w różnych warunkach pogodowych i terenowych” - powiedział Lee, który zadbał o to, by każdy element był nie tylko piękny, ale i praktyczny.

Jeśli ktoś zastanawiał się, czy to jego ostatni sezon w Burberry, projektant rozwiewa wątpliwości: „Jestem w naprawdę pozytywnym miejscu”. I dobrze, bo wreszcie widać, że wie, dokąd zmierza.

Zobaczcie wybrane sylwetki z pokazu Burberry jesień-zima 2025/2026:

1 z 15