Blake Lively wygląda kwitnąco - dosłownie. Aktorka w duchu "method dressing" promuje swój nowy film
Blake Lively ma ostatnio fioła na punkcie kwiatów - ale ta modowa obsesja ma doskonałe wytłumaczenie.
Stylowa strategia
Blake Lively jest znana z ubierania się zgodnie z motywem przewodnim w trakcie promocji swoich filmów - praktykowała to na długo przed tym, zanim termin "method dressing" wszedł do modowego leksykonu za sprawą Zendayi i jej stylisty Law Roacha. (Fani nadal pamiętają jej ściśle garniturowy dress code wokół promocji filmu "A Simple Favor"). Teraz, kiedy aktorka przygotowuje się do premiery swojego najnowszego filmu, "It Ends With Us" - który trafi do kin 9 sierpnia - po raz kolejny oddaje hołd swojej ekranowej bohaterce, kwiaciarce Lily Bloom, za sprawą swoich stylizacji.
"Mam tendencję do ubierania się jak moje bohaterki, kiedy robię film, bo moda jest zawsze furtką. Przeważnie ubieram się jak postać, bo zakochuję się w tym, co robi" - powiedziała Lively w rozmowie z PEOPLE.
Od startu tournée prasowego w czerwcu, Lively nosiła wyszywane koralikami kwieciste mini sukienki, wplatała we włosy misterne kwiatowe akcesoria, a nawet olśniewała w kreacji Oscara de la Renty przypominającej malowniczy ogród. Słynąca z samodzielnego tworzenia swoich stylizacji Lively po mistrzowsku łączyła wschodzące talenty z renomowanymi projektantami, występując w strojach artystycznej nowojorskiej marki Dauphinette, skarbach vintage od Diora i Vivienne Westwood, czy w kreacjach wielkich marek jak Valentino i Chanel.
Kwitnące stylizacje Blake Lively
Na niespodziewanym pokazie filmu "It Ends with Us" zachwyciła parą dżinsów Valentino za 19 tysięcy dolarów z haftowanymi dżinsowymi kwiatami i wycięciami, które zestawiła w prosty, ale stylowy sposób z białym podkoszulkiem.
3 sierpnia Lively poszła o krok dalej, tworząc "Betty Blooms" - florystyczne wydarzenie zorganizowane we współpracy z jej markami napojów Betty Buzz i Betty Booze oraz Starbright Floral Design New York. Miała na sobie sukienkę, top i pasek marki Dauphinette, a do tego pasujący płaszcz marki Péro. Jej intensywnie różowe czółenka Malone Souliers dopełniły stylizację, która idealnie wpasowałaby się w tournée prasowe "Barbie".
Zaledwie kilka dni później Lively olśniewała w minisukience Oscara de la Renty, która wydawała się być prosto z kwiaciarni. Z kolei 5 sierpnia postawiła na bardziej ryzykowny look, zakładając skórzane bermudy i pasującą do nich kurtkę ozdobioną jaskrawymi haftami kwiatów, którą narzuciła na gołą skórę.
Ciekawe, czym zaskoczy nas na premierze - mamy przeczucie, że finałowa stylizacja wynagrodzi nam jej nieobecność na tegorocznej Met Gali!