Reklama

Wystraszone dzieci, które stoją na łóżkach i kanapach, zniewolone torebki-misie, a wśród rekwizytów dokumenty z orzeczeń Sądu Najwyższego dotyczących pornografii dziecięcej. Ostatnia kampania Balenciaga, która powstała z myślą o sezonie świątecznym, zaskoczyła negatywnie nawet najbardziej zagorzałych fanów. "Przerażające, jak wielu dorosłych musiało być w to zaangażowanych… rodziców, fotografów, dyrektorów kreatywnych, copywriterów, projektantów stron internetowych, pracowników agencji projektowych, producentów, menedżerów, reklamodawców…" oraz "To pierwsza strona ich witryny. Przestraszone, zdezorientowane dziewczynki na łóżkach z zabawkami, ubrane w strój fetyszysty dla dorosłych. Ta sesja zdjęciowa musiała być oglądana przez dziesiątki osób, zanim została umieszczona na stronie głównej domu – czy żadna z nich nie myślała, że to było złe? Ani jedna osoba?" można było przeczytać na Twitterze.

Reklama

Alessandro Michele odchodzi z Gucci? Najpopularniejsza marka na świecie może stracić legendarnego projektanta>>

W odpowiedzi na piętrzącą się krytykę kampania została całkowicie usunięta ze strony internetowej i social mediów Balenciaga, a zamiast zdjęć - pojawiło się tam oficjalne oświadczenie z przeprosinami. "Serdecznie przepraszamy za wszelkie urazy, które mogła spowodować nasza kampania świąteczna. Nasze torby z pluszowymi misiami nie powinny być prezentowane w tej kampanii z dziećmi. Natychmiast usunęliśmy ją ze wszystkich platform" napisano na pierwszej klatce Stories, a druga uzupełniła komunikat. "Przepraszamy za wyświetlanie niepokojących fragmentów naszej kampanii. Traktujemy tę sprawę bardzo poważnie i podejmujemy kroki prawne przeciwko stronom odpowiedzialnym za stworzenie zestawu i włączenie niezatwierdzonych elementów do naszej sesji zdjęciowej do kampanii wiosna 2023. Stanowczo potępiamy wykorzystywanie dzieci w jakiejkolwiek formie. Stawiamy na ich bezpieczeństwo i dobre samopoczucie".

Raf Simons zamyka swoją markę po 27 latach. Projektant skasował już prawie wszystko na Instagramie>>

To nie wystarczyło, by poprawić kryzys wizerunkowy. Gwiazdy, związane do tej pory z hiszpańskim domem mody, zaczęły komentować całe zajście i dystansować się od firmy. Nawet Kim Kardashian, fanka i ambasadorka Balenciaga, udzieliła komentarza. Zaznaczyła w nim, że jej wspólna przyszłość z tą luksusową marką zależy od tego, jak podejdą do sprawy i wyraziła nadzieję, że osoby, które stoją za kontrowersyjną kampanią, rozumieją powagę sytuacji: "Jako matka czwórki dzieci byłam bardzo zaniepokojona tymi zdjęciami. Bezpieczeństwo nieletnich powinno być naszym priorytetem, a cokolwiek mu zagrażające powinno być zakazane w naszym społeczeństwie" napisała na swoim Instagramie celebrytka.

Kolejny krok Balenciaga? Wytoczenie procesu sądowego "stronom odpowiedzialnym" za kampanię i medialny pozew o 25 milionów dolarów, który ma być "zadośćuczynieniem za rozległe szkody".

Przy kontrowersyjnej kampanii z domem mody współpracowała wynajęta przez niego firma produkcyjna North Six, Inc. oraz scenograf Nicholas Des Jardins, LLC. Według Balenciaga materiały, które zostały użyte w kampanii, zostały wykorzystane bez ich wiedzy i zgody. Jej przedstawiciele twierdzą też, że cała sytuacja była "wroga lub co najmniej wyjątkowo lekkomyślna", przez co "opinia publiczna, w tym media, fałszywie i przerażająco skojarzyła Balenciaga z odrażającym i głęboko niepokojącym przedmiotem decyzji sądu". Do tej argumentacji nie do końca są przekonani krytycy mody i internetowy liderzy opinii. Susan Scafidi z Fashion Law Institute, na którą powołuje się Diet Prada, twierdzi, że cała sytuacja jest "strategicznie niewłaściwa" i zwraca uwagę, że gdyby Balenciaga była zainteresowana rekompensatą finansową, zdecydowałaby się na cichą ugodę, a nie głośny pozew w świetle reflektorów.

Francuski gigant vintage banuje sieciówki. Na platformie Vestiaire Collective nie pojawią się marki fast fashion>>

Samo Diet Prada z kolei poprosiło o opinię producenta współpracującego z największymi markami, który udzielił anonimowego komentarza: "Nie sądzę, aby dręczenie dzieci było głównym planem Balenciaga, ale ktoś postanowił to [dokumenty dotyczące pornografii - przyp.red.] wydrukować i położyć na biurku (...) Ostatecznie to marka jest odpowiedzialna za patrzenie na wszystko przez lupę, ale nikt nie zwraca na to uwagi. Branża jest teraz gównianym show i jest tak mało przemyślenia oraz zrozumienia dla każdego aspektu. Ostatecznie jest to zdarzenie, która będzie się powtarzać, jeśli marki nie będą używać odpowiednich narzędzi do promowania swojego wizerunku".

Reklama

Jeszcze ostrzejsze stanowisko wobec domu mody zajęli internauci, którzy sugerują, że Balenciaga szuka teraz kozła ofiarnego. Kto ma rację? Na rozwiązanie tej sprawy trzeba będzie jeszcze poczekać. Co ciekawe, zarówno North Six, jak i Nicholas Des Jardins nie skomentowali całej sytuacji.

Reklama
Reklama
Reklama