Reklama

Udowodniono, że większość domorosłych znawców wina nie potrafi odróżnić drogiego, leżakowanego latami trunku od taniego odpowiednika z dyskontu. To znak, że albo jakość wina uległa znacznej poprawie, albo... w pogoni za snobizmem niektórzy stracili zdrowy rozsądek. Jednak dziś prawdziwym snobem może zostać ten, kto wykorzystuje dla własnej przyjemności i zdrowia kilka niezwyczajnie zwyczajnych umiejętności.
SAMORÓBKA W CENIE
Dawne dyskusje o poszukiwaniu idealnej knajpki z sushi pozostają w cieniu opowieści o zakwasie na domowy chleb. Ten zaś najlepiej smakuje z tradycyjnym masłem. Można zrobić samemu albo nabyć w supermarkecie. Wielu snobów odkryło, że tam także sprzedają jedzenie dla ludzi.
Ci, którzy kilka lat temu pielęgnowali rękami ekspertów ogródki zen, dziś po pracy wracają do domu, by grzebać w ziemi i choćby na balkonie sadzić polskie zioła. Bo do rangi snobizmu urastają rzeczy niewymierne i bezcenne. Czas! – Szukałam właściwego modelu, ale nie trafiłam – opowiada o poszukiwaniach idealnego abażura Zosia, team lider w firmie telekomunikacyjnej, po godzinach domorosła projektantka. Przywiozła do domu niezbędne materiały i do późnej nocy darła, zszywała, doczepiała, aż powstała pierzastostrzępiasta świecąca kula. Idź w jej ślady! Handmade, czyli robótki ręczne, podbijają serca kobiet po obu stronach oceanu.
WITAJ W DOMU
„Weźmij gołębi albo kurcząt, ociągnij na węglu, pokraj w ćwierci...” – tak zaczyna się jeden z przepisów polskiej kuchni dworskiej zawartych w antologii „Polskie zabytki kulinarne”. W czasach kiedy wszyscy kręcą humusy, wspólne gotowanie staropolskich dań może zrobić wrażenie na gościach. Snob wie jednak dobrze, że nim zamarynuje bażanta, musi sprawdzić, ilu znajomych jest wegetarianami, ilu weganami, a ilu tylko fleksitarianami. Bez uprzedzenia za to można zorganizować domowy dyskusyjny klub filmowy. Amerykańskie kino kontrkulturowe, a może włoskie horrory albo estońskie animacje dla dorosłych...
ZBIERACTWO NIE UMIERA
Kolekcjonowanie wymaga trzech rzeczy, których brak zagonionym przedstawicielom klasy średniej: czasu, pieniędzy i miejsca. Możesz być snobem prasowym, kolekcjonując zagraniczne wydania magazynów „The New Yorker” czy „The Observer”. Możesz być snobem literackim i mieć w biblioteczce kolekcję dzieł Dostojewskiego po rosyjsku. Wyeliminuj za to z półek hity sprzedażowe Empiku. Żadnych kompromitujących czytadeł, to nie przystoi! I pamiętaj o własnym ekslibrisie!

ZOSTAŃ MECENASEM
Podziwianą fanaberią okazuje się dziś posiadanie w domu kolekcji winyli. Free jazz z niewielkiej amerykańskiej wytwórni na płycie wydanej zaledwie w 500 kopiach? Jasne, bierz! Tym bardziej że często okładki zwykle są godne powieszenia na ścianie. A skoro już o obrazach i wieszaniu mowa – zamiast odkładać na Matejki i Kossaki, warto zasponsorować młodych polskich twórców.
UKULTURALNIANIE PO NOWOJORSKU
Jola i Tomek poznali się w domu mediowym. Tak zaczyna się historia prywatnej galerii połączonej z kawiarnią, którą otworzyli w jednym z polskich miast. Mają tam obrazy, rękodzieło, fairtrade’ową kawę. Wszystko robią po godzinach. – Zainspirowało mnie to, co podpatrzyłam wśród zamożnych mieszkanek Manhattanu. Kobiety sukcesu, które jeszcze kilka lat temu prezentowały swoje zbiory sztuki wąskiemu gronu znajomych zaproszonych do własnych apartamentów, zaczęły wszystko wynosić z domu i udostępniać ludziom w czymś na kształt galerii połączonej z knajpką – mówi Jola. Szanujący się snob galeryjny wie, które mieszkania w jego mieście to prywatne domy kultury.
USPOŁECZNIANIE À LA DUCHESSA
Nie samą kulturą i sztuką snobka żyje. Jedną z najlepiej postrzeganych form wypoczynku wśród dobrze sytuowanych kobiet Zachodu jest wolontariat. Być może nie unikniesz zorganizowanego wyjazdu do Afryki, gdzie w wąskiej grupie pracuje się na rzecz szpitala dla dzikich zwierząt z sawanny albo przy odbudowie szkoły w Tybecie. Uwierz, twoje dzieci lepiej wypadną oddelegowane do takich zajęć niż na wydumanych wyjazdach ze szkółką golfa.
WYPOCZYWANIE HOLISTYCZNE
Skąd jednak czerpać energię do tych wszystkich działań? Jak zawsze od Matki Ziemi. Od tego są glampingi, ekskluzywne wyjazdy pod namioty. Pierwszym polskim glampingiem jest Glendoria, która kusi tym, co Mazury mają do zaoferowania najlep- szego – ciszą, spokojem, naturą i... namiotami. Ale zrażaj się, nie ma to nic wspólnego z leżeniem na twardej ziemi pod płachtą brezentu!
WŁASNA PRZYSTAŃ
W dobrym tonie jest mieć umiejętność panowania nad prostym jachtem, znajomość takielunku, ale jest też przystań w znaczeniu metaforycznym, czyli dom. Dziś prawdziwe życie smakuje najlepiej nie w domu pod miastem ani w apartamentowcu, Prawdziwą klasę poczujesz dopiero, wprowadzając się do przedwojennej kamienicy wyremontowanej na wysoki połysk albo... do mieszkania w dzielnicy utrzymanej w socrealistycznej manierze architektonicznej. Wyposażysz je w zwyczajne meble i będziesz prowadzić normalne życie, jedząc normalne jedzenie. „New York Times” i francuskie ELLE właśnie otrąbiły, że banał, zwyczajność i nierzucanie się w oczy to najnowszy, najbardziej snobistyczny trend. Za oceanem i nad Sekwaną już to wiedzą. Czy normalność przyjmie się też nad Wisłą?
Tekst Dominika Węcłąwek

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama