Znasz ten orgazm?
Kobiecy orgazm został już wszechstronnie opisany, a jednak wciąż fascynuje kolejnych badaczy. Oto krótki przegląd najnowszych doniesień na tym polu.
Sportowy – dla bywalczyń fitness klubów
Wynalazek amerykański. Debby Herbenick, badaczka z Indiana University, potwierdziła, że odpowiednie ćwiczenia fizyczne są w stanie wywołać u kobiety orgazm. Do ćwiczeń tych zaliczyła m.in. wspinaczkę linową, podnoszenie ciężarów, jazdę na rowerze i gimnastykę brzucha. To jeszcze jeden argument za tym, żeby uprawiać sport! Na marginesie: o tym, że kobiety przeżywają orgazm podczas ćwiczeń fizycznych przekonywał już prof. Alfred Kinsey. Z sondażu słynnego seksuologa, opublikowanego w 1953 r. wynikało, że takie przeżycia są udziałem 5 proc. kobiet.
Orgazm punktu C – dla wnikliwych
To efekt stymulacji ujścia cewki moczowej, występuje zazwyczaj tuż po orgazmie łechtaczkowym.
Wieloogniskowy – dla multizadaniowców
Osiągalny podczas stymulacji co najmniej dwóch lub więcej stref erogennych, np. sutków, łechtaczki i pochwy.
Energetyczny – dla randkujących wirtualnie
Nie wierzysz w istnienie energii, bo nigdy jej nie widziałaś (niektórzy mają tak z kaloriami)? Spróbuj ją zatem poczuć. Punkt wyjścia to brak oczekiwań, otwarty umysł, zrelaksowane ciało. Zwolennicy tego typu orgazmu przekonują, że można go osiągnąć bez dotyku, a nawet ubranym od stóp do głów.
Strefowy – dla hobbystów
Zależy od indywidualnych upodobań kobiety. Może wystąpić na skutek dotykania np. okolic karku, szyi, palców, a nawet stóp. Bardzo wrażliwym miejscem u większości kobiet jest dolna część ucha.
Sutkowy – dla wtajemniczonych
Jak sama nazwa wskazuje, powstaje pod wpływem (umiejętnych!) pieszczot piersi. Szkoda tylko, że to tak rzadki talent u mężczyzn.
O tym, czy udany seks zawsze musi kończyć się orgazmem czytaj w kwietniowym numerze ELLE.