Kobiecy orgazm: rozkosz bez przymusu
Przez lata kobiecy orgazm przypominał jednorożca. Ktoś o nim słyszał i widział, ale nie na tyle, by wierzyć, że istnieje. Dziś pojawiło się pytanie: czy seks zawsze musi kończyć się szczytowaniem?
Dla mnie świetny seks równa się orgazm. Krótka piłka.
MARTA NIEDŹWIECKA, SEX COACH No to bieda. Bo jak mężczyzna będzie miał problem albo ty, to już nic z seksu nie zostanie, prawda? Utożsamianie dobrego seksu z seksem zakończonym orgazmem upraszcza relacje erotyczne. Sprowadza je do pogoni za kolejnym szczytem, który zawsze może być słabszy od kolejnego. To jak uznanie,
że w wejściu na Mount Everest najważniejsze są przebywanie na szczycie i selfie, które można tam sobie strzelić. Najlepiej jest mieć dobry seks. A co to jest, niech każdy zdecyduje sam.
W jednym z filmów Woody’ego Allena bohaterka mówi: „Wydawało mi się, że miałam orgazm, ale mój lekarz mówi, że to nie to”. Zawsze wiemy, że to jest to?
BEATA RUDZIŃSKA Orgazm się „nie wydaje”, on jest albo go nie ma. To nic intelektualnego, prędzej zwierzęcego, pierwotnego. Moment, kiedy ciało staje się pomostem albo portem, który na krótką chwilę opuszczamy. Nigdy nie mam wątpliwości, czy przeżyłam orgazm, chociaż muszę dodać, że świetny seks nie zawsze kończy się orgazmem. Czasem ważniejsze jest szczęście i poczucie bliskości, które odnajduje się we współżyciu z ukochaną osobą.
Jak to możliwe, że niektóre kobiety nie wiedzą, czy na pewno miały orgazm?
MARTA Jeśli jakaś kobieta nie jest pewna, czy to, co czuje, jest orgazmem, zawsze może zrobić krok w tył i sprawdzić wrażenia płynące z masturbacji. To pierwsza szkoła przyjemności, w której uczymy się swojego ciała, rozpoznawania tego, co się dzieje, gdy w konkretny sposób stymulujemy np. łechtaczkę. To też chwila miłości, w której zajmujemy się tylko sobą, co najpełniej pozwala nam poznać reakcje ciała. Kobiety, które nie mają pewności, czy to, co czują, jest szczytowaniem, potrzebują poświęcić sobie nieco więcej uwagi.
Niektóre uważają wręcz, że kiedy przeżywają orgazm, są brzydkie...
BEATA Naprawdę? Co za bzdury! Kobiety, jesteście wtedy najpiękniejsze! Wszystkie!
KRZYSZTOF SZTUK Nie ma nic wspanialszego niż widok szczytującej kobiety i nic tak nie podnieca mężczyzny jak świadomość tego, że mógł jej ofiarować taki stan. Jeśli kobieta uważa, że podczas szczytowania jest brzydka, to według mnie brakuje jej pewności siebie, a rolą mężczyzny jest zapewniać ją o jej pięknie.
MARTA Kobieta w czasie orgazmu jest najprawdziwsza. Jeśli nie udaje, jeśli „puściła” to, co ją trzymało, i właśnie przeżywa, jak mówią Francuzi, „la petite mort”, małą śmierć (idiom na określenie orgazmu, odnosi się do sytuacji, kiedy wychodzimy poza swoje ego, a więc w jakiś sposób „umieramy” – przyp. red.), jest najpiękniejsza w sposób nie do podrobienia. Wolna, emocjonalna, dzika.
DAMIAN ALEKSANDER Może to nieeleganckie cytować siebie, ale ja zawsze powtarzam: „Jest jedna linia doskonała i jest nią linia wyznaczająca kształt kobiecego ciała”. Bardzo lubię patrzeć! Kobieta jest piękna zarówno w swoim poetyckim akcie pieszczoty, jak i w finale tej opowieści. Jej wzrok, szybki oddech, dreszcze. Jeśli uważa, że jest brzydka, to czas na terapię, dzięki której usunie przeszkody na drodze do rozkoszy.
Ja przez długi czas obawiałam się rozkoszy. Panicznie bałam się stracić kontrolę nad sytuacją. A przecież musisz skoczyć, żeby polecieć. Gdybym wcześniej wiedziała, że „to” jest takie dobre, latałabym codziennie. Dlatego zapytam: lubicie rozkosz?
BEATA Serio pytasz? Oczywiście, że uwielbiam. Zarówno doznawać rozkoszy, jak i ją dawać. Najgłębiej przeżywam rozkosz z kimś, kogo kocham i pożądam.
KRZYSZTOF Jaki byłby sens wstawania z łóżka codziennie rano, gdyby nie było perspektywy przeżycia czegoś cudownego? Każdy lubi rozkosz, chociaż... Coś, co jednej osobie może sprawiać przyjemność, dla drugiej może być kompletnie niezrozumiałe.
DAMIAN Z kobietami często jest tak, że odhaczają męski orgazm tuż po ejakulacji. A rzeczywistość jest taka, że mężczyzna ma też inne punkty erogenne niż jeden. Wymieniając tylko kilka, to np. uszy, twarz, usta, szyja, plecy, pośladki…
BEATA To prawda, co mówi Damian. Mężczyzna ma nie tylko jeden punkt erogenny. W ogóle męski orgazm to też ciekawy temat. Mało się o nim mówi, bo większość zakłada, że mężczyzna jest dość prosty w obsłudze. Manuela Gretkowska zaczepnie stwierdziła kiedyś, że facet składa się tylko z jednej dźwigni, a to nieprawda. Gdyby tak było, nie istniałby seks tantryczny, dzięki któremu kochankowie mogą mieć stosunek przez wiele godzin, bo mężczyzna panuje nad ejakulacją i jednocześnie przeżywa nieprawdopodobną rozkosz.
DAMIAN Rozkosz jest dla mnie nośnikiem bardzo pozytywnych emocji. Gdyby ludzie szukali jej więcej w swoim życiu codziennym, konflikty i wojny szybko odeszłyby do lamusa. Wystarczy spojrzeć na ludzi praktykujących, jak mówiła Beata, seks tantryczny. Bliskie jest im przekonanie, że w momencie spełnienia orgazm jednoczy nas z absolutem i zmienia energię pożądania w czystą miłość.
Sprowadzę naszą dyskusję na ziemię: po co mężczyźnie kobiecy orgazm?
DAMIAN Po co mi kobiecy orgazm? Dla podniesienia swoich samczych notowań w rankingu na najlepszego kochanka (śmiech). Zastanawiałem się, co leży u podstaw tego, że mężczyźni chętnie finalizują swoją podróż, a kobiety rezygnują czasem w połowie drogi. Mam wrażenie, że powód leży na poziomie komunikacji emocjonalnej. Kobiety często były stawiane przed niemal wymogiem doprowadzenia mężczyzny do końca, ale już dla samych zainteresowanych finał partnerki nie jest obligiem.
Bielizna, kup on-line:
Pamiętam, że na którejś sesji psychoterapii rozmawiałam o orgazmach. Powiedziałam, że mam kochanka, który nie tylko czeka na mnie w łóżku, ale nawet rezygnuje ze swojego orgazmu, żebym miała swój. Psycholozka powiedziała: „To dobry mężczyzna”. Jesteście dobrymi mężczyznami?
DAMIAN Wyczekiwanie orgazmu może dowodzić, że dwoje ludzi się nie czuje lub nie rozumie swoich potrzeb, nie inspirują się wzajemnie w łóżku. To przecież dialog dwóch ciał i umysłów. Narosło wokół tego wiele przekonań, jak choćby to, że mężczyźni myślą tylko o sobie. I pewnie w większości przypadków tak bywa. Ja uważam, że orgazm kobiety jest równie przyjemny jak własny. A jeszcze w tym samym momencie… Choć nie ukrywam, dużo czasu mi zajęło, żeby pojąć tę trudną sztukę. Traktuję spełnienie kobiety jako swego rodzaju nagrodę. Umiem też zrezygnować ze swojej. Zdarza się jednak, że myslę egoistycznie i jeśli widzę, że starania idą na marne (z powodu obopólnych blokad), sięgam po nagrodę tylko dla siebie. Ale tak, staram się być „dobrym mężczyzną”.
KRZYSZTOF Mężczyzna ma zdecydowanie łatwiej, bo kobiecie podobno można tylko pomóc osiągnąć orgazm. Zgodzę się z Damianem, że jest to pewnego rodzaju nagroda, a nawet prezent dla obu stron – daje rozkosz kobiecie i zarazem łechce ego mężczyzny. Dojście do orgazmu po uprzednim szczytowaniu partnerki zwiększa moją frajdę i satysfakcję.
MARTA Ewolucyjnie orgazm ma być rzeczywiście nagrodą, jedną z największych gratyfikacji, jakie znamy. Ale raczej nasz orgazm, nie zaś obserwowany. Mówiąc poważnie, kobiecy orgazm może być dla mężczyzny wielorakim komunikatem. Wszystko zależy od tego, po co ten konkretny facet poszedł do łózka z tą konkretną kobietą.
Specjalisci twierdzą, że aby wejśc w stan „orgazmicznego odlotu”, trzeba czuć się absolutnie bezpiecznie. Ja, kiedy tak się poczułam, mogłam wreszcie powiedziec „wow!”.
BEATA Być może specjaliści mają rację, choć pewnie każdy z nas ma inne granice poczucia bezpieczeństwa. Są przecież osoby, które mówią o nieprawdopodobnych doznaniach erotycznych z obcymi osobami. Ja mogę mówić tylko o sobie. Czuję się bezpiecznie w łóżku z kimś, komu ufam. Aby pozwolić sobie na „orgazmiczny odlot”, czyli na totalne otworzenie się przed drugą osobą, muszę wiedzieć, że jestem akceptowana, pożądana, podziwiana etc. Musi być trochę tak jak w piosence Johnny’ego Legenda: „Love your curves and all your edges. All your perfect imperfections. Give your all to me…” (w skrócie: kochaj wszystkie swoje doskonałe niedoskonałości – przyp red.).
MARTA Ciało kobiety działa tak, że informacje o bezpieczeństwie docierają do ciałka migdałowatego i dają możliwość wejścia w relaksacje. Dla wielu kobiet jest to warunek pojawienia się orgazmów i tak, zdecydowanie to prawda, że ludzie maja różne progi poczucia bezpieczeństwa.
KRZYSZTOF Jak dla mnie orgazm to coś bardziej w stylu ulubionego miejsca, do którego drogę odkrywa się wciąż na nowo i które za każdym razem wygląda inaczej.
To sprzyja kreatywności?
BEATA Orgazm daje kopa, natomiast seks w ogóle sprzyja kreatywności. Z pewnościa udany seks i częste orgazmy sprawiają, że jestem piękniejsza. Sama sobie bardziej się podobam i mam ochotę ubierać swoje ciało w seksowne fatałaszki, bo czuję się atrakcyjna. À propos kreatywności poorgazmicznej, przypomina mi się malarstwo Georgii O’Keeffe. Myślę, że jej cipka była zródłem wielu fantastycznych orgazmów, które zainspirowały ją do namalowania przepięknych waginalnych kwiatów.
MARTA Orgazmy też mogą być przeróżne: strefowe, całego ciała, pochodzące ze stymulacji łechtaczkowej, analnej, strefy G. Jednak ilekolwiek nazw przeczytamy, nie dajmy sie zwariować. A tym bardziej wkręcic w przymus szczytowania w jakimś określonym stylu. W seksie najważniejszy jest nie orgazm, ale sens tego, co robimy.
TEKST Iza Szolc