Reklama

TAK

Reklama

Mikołaj Lizut
redaktor naczelny Radia Roxy FM

Przyjaźń kobiety i mężczyzny jest trudna. Między nimi wisi w powietrzu seks. Albo go jeszcze nie było, albo są już po. Można się oczywiście oszukiwać i twierdzić, że między nimi nie ma żadnego przyciągania, ale nawet jeśli mówimy, że go nie ma, i nie dochodzi do seksu, to gdzieś ta myśl jest w nas. Podświadomie ciągle siedzi w naszej głowie. Także w sytuacji, gdy nie podobamy się sobie i nie uważamy siebie nawzajem za obiekt seksualny. Wiele osób wychodzi z założenia, że chce to mieć już z głowy, żeby oprzeć swoją relację już tylko na przyjaźni. Czy seks wprowadza jakieś wielkie zmiany w relacjach międzyludzkich?

Oczywiście, to sprawa indywidualna. Dla niektórych seks jest bardzo ważny – to wielkie, podniosłe przeżycie związane z miłością. Dla innych nie. Wychodzę z założenia, że lepiej kochać się z kimś, kogo znam dłużej i lubię, a nie decydować się na jednorazowy, przypadkowy epizod. Więc jeśli nie seks z przyjaciółką, to z kim? Z wrogiem, z kimś, kogo nie lubię? Też można, ale przecież przyjaźń to tylko trochę mniej niż miłość. Mnie trudno byłoby kochać się z kobietą, z którą się nie przyjaźnię.

Jeżeli doszłoby do sytuacji, w której przyjaźniłem się z kobietą, ale nie widziałem jej jako partnerki w łóżku, a potem trafiłby nam się seks, to według mnie zmieniłoby to naszą relację na korzyść. Nie dość, że nadal mam przyjaciółkę, to teraz mogę się z nią dzielić wszystkim. Do tego odpada cała procedura chodzenia na randki i poznawania siebie nawzajem.

Poza tym seks jest przez nas mocno przeceniany. Przywiązujemy do niego zbyt dużą wagę. Oczywiście może być fascynująco i romantycznie, ale można z kimś pójść do łóżka i przejść nad tym do porządku dziennego.

Mikołaj Lizut. fot east news

Maja Bohosiewicz. fot. east news

NIE

Maja Bohosiewicz
aktorka

Ja jednak stanę w opozycji do opinii kolegi Lizuta. Po pierwsze, nie można zadać mężczyźnie tak skonstruowanego pytania. Oni, gdy tylko usłyszą: „Czy można uprawiać seks?”, od razu odpowiadają: „Tak!”, nie czekając na dalszą część pytania. Tak są po prostu skonstruowani. Nie jest to kwestia złej woli, tylko natury.

Twierdzę, że nie warto uprawiać seksu z przyjacielem. Dlaczego? Na szali jest zbyt wiele do stracenia. A jeśli poczciwy przyjaciel się zakocha?! A jeśli, nie daj Boże, ja się zakocham? Zbyt wiele jest niewiadomych!

A co, jeśli w końcu zbadamy organoleptycznie wielkość przyjaciela i nie będzie ona budziła powszechnego szacunkui uznania? Zawsze można powiedzieć: „Och, Tomek, nie przejmujsię, na pewno nie jest taki mały”. A w tej sytuacji pozostaje albo kłamstwo, albo sugestywne drapanie się po brodzie i truizm stary jak świat: „Mały, ale wariat” lub „Małe jest piękne i proste w użyciu”.

Oczywiście coś takiego może się nie zdarzyć. Tylko po co ryzykować. Na świecie jest prawie 7 miliardów ludzi i większość z nich spełnia wszystkie wymagane kryteria do uprawianiaseksu. Wybór jest tak szeroki, że na pewno znajdziemy kogoś, kto odpowiada wszystkim naszym wymaganiom. Nie musimy zatem sięgać po przyjaciela.

No, chyba że jest to „fuck buddy” (albo bardziej poprawny politycznie „friend with benefits”), czyli wszystkie korzyści z bycia razem minus pamiętanie o drobiazgach typu urodziny,imieniny czy rocznice.

Ja akurat uwielbiam prezenty i życzenia, więc pozostanę w zwykłym, standardowym heteroseksualnym i monogamicznym związku.

WYSŁUCHAŁY: Ewa Stępień i Marta Krupińska

Reklama

ŹRÓDŁO: magazyn ELLE

Reklama
Reklama
Reklama