Romantyzowanie życia (#romanticizinglife). Instagramowy trend, mądra lekcja uważności czy kolejny temat do odhaczenia?
Hashtag #romanticizinglife ma miliony wyświetleń. Idealizujesz codzienne czynności, dzięki czemu masz dobry nastrój i optymistyczne nastawienie do siebie i świata. Czy można idealizować za bardzo? Tak. Wtedy pojawia się frustracja.
- Agata Jankowska
W tym artykule:
- Pistacjowe rogale i eukaliptus, czyli co kryje się pod hashtagiem #romanticizinglife
- Czy jesteś głównym bohaterem swojego życia?
- Celebrowanie małych przyjemności, odwaga do spełniania wielkich marzeń
- Czy jest coś złego w koloryzowaniu szarej codzienności?
- Zagrożenia wynikające z nadmiernej idealizacji rzeczywistości
- Kogo nudzi trend romantyzowania życia?
"Musisz zacząć romantyzować swoje życie” – mówi intrygujący kobiecy głos na TikToku. Ale gdy tylko słyszę, że coś muszę, pojawia się buntownicza myśl: czyżby? Postanowiłam sprawdzić, na czym polega tak modny w mediach społecznościowych trend romantyzowania życia.
Pistacjowe rogale i eukaliptus, czyli co kryje się pod hashtagiem #romanticizinglife
Pod hashtagami #romanticizinglife, #romanticizingaesthetic, #romanticizingmornings kryją się bukiety peonii, zapachowe świece, rustykalna pościel, rogale z pistacjowym kremem (to najnowszy hit na TikToku) i parująca herbata w porcelanowej filiżance. Influencerki w mediach społecznościowych niczym Ania z Zielonego Wzgórza beztrosko biegają w słomkowym kapeluszu po kwietnej łące lub jak bohaterki książek Jane Austen zamyślone wpatrują się w padający za oknem deszcz. Tiktokerka z Hawajów obserwuje ptaki, podlewa rośliny i kroi egzotyczne owoce na śniadanie. „To daje mi powód, by budzić się co rano” – tłumaczy. Instagramerka z Włoch przechadza się po wąskich uliczkach Rzymu. Do tego komentarz: „Jesteś jedyną osobą, która może każdego ranka wstawać z łóżka, by realizować marzenia i tworzyć swoje życie”. Inna influencerka prasuje wałkiem liście eukaliptusa, żeby za chwilę zawiesić je pod prysznicem. Jej filmik został obejrzany blisko siedem milionów razy. Porady, jak romantyzować naukę (#romanticizingstudying), czyli włożyć plisowaną spódniczkę, uczyć się w bibliotece, a wieczorem z przyjaciółkami oglądać serial „Kochane kłopoty”, ma ponad sześćset tysięcy polubień. A wiral, na którym influencerka z Nowego Jorku romantyzuje śniadanie (#romanticizingbreakfast), chrupiąc pistachio suprême, czyli ciastko z Lafayette Grand Café & Bakery, w ciągu doby obejrzało pół miliona internautów.
Czy jesteś głównym bohaterem swojego życia?
W idealizowaniu codziennych czynności przodują kobiety. Na Instagramie powstało na ten temat blisko 60 tysięcy postów, a na TikToku niemal ćwierć miliona nagrań. Czy ogólnoświatowy trend to jedynie designerskie wnętrza? Gloryfikacja optymizmu? A może stoi za tym głębsza filozofia? Korzeni zjawiska możemy szukać jeszcze w czasach pandemii. Już wtedy internetowa twórczyni z Utah w USA wbrew katastroficznym nastrojom próbowała odzyskać równowagę, wygrzewając się w porannym słońcu i spryskując kołdrę perfumami o zapachu cytryny. „Musisz zacząć romantyzować swoją codzienność i myśleć o sobie jak o głównym bohaterze. Jeśli tego nie zrobisz, życie nadal będzie cię omijać. A wszystkie małe rzeczy, które czynią je tak pięknym, pozostaną niezauważone. Rozejrzyj się dookoła i uświadom sobie, że to, że jesteś tu i teraz, jest dla ciebie błogosławieństwem” – prawdopodobnie jako pierwsza tę motywacyjną sekwencję, która szybko stała się wiralem, wykorzystała w 2020 roku 26-letnia Ashley Ward. Jej filmik, na którym kamera z góry filmuje grupę przyjaciół odpoczywających na plaży, a potem robi zbliżenie na główną bohaterkę leżącą na ręczniku, został obejrzany na TikToku ponad trzy miliony razy.
„Romantyzowanie to pozytywne nastawienie do rzeczy, które życie ma do zaoferowania niezależnie od tego, czy okoliczności są takie, jak sobie wyobrażałeś” – tłumaczyła w poście. I od tego się zaczęło.
Celebrowanie małych przyjemności, odwaga do spełniania wielkich marzeń
Mimo że po trudnym czasie pandemii zostało już tylko wspomnienie, celebrowanie małych przyjemności oraz życie „tu
i teraz” (przynajmniej w social mediach) ma się wciąż bardzo dobrze. Zdaniem ekspertów to dlatego, że romantyzowanie to kontynuacja zgłębiania praktyki koncentracji mindfulness i skandynawskiej filozofii szczęścia – hygge, czyli zwracania uwagi na chwilę obecną, zaglądania w głąb uczuć, potrzeb, myśli i emocji w sposób wolny od uprzedzeń. A to daje moc, poczucie sprawczości i namiastkę kontroli nad własnym życiem, co w dobie chaosu informacyjnego, wizji katastrofy klimatycznej i widma światowej wojny jest nam niezbędne. Eric Loucks, profesor epidemiologii, nauk behawioralnych i społecznych z Uniwersytetu Browna oraz dyrektor uniwersyteckiego Centrum Mindfulness, w swoich badaniach zebranych w publikacji „The Mindful College Student” przekonuje, że uważne podejście do życia może zmniejszyć stres, zapobiec objawom depresji, a także poprawić jakość snu. „Jeśli staramy się zbudować życie, które uszczęśliwia, i umieszczamy siebie w jego centrum, okazuje się, że każdy z nas jest inny i wyjątkowy. Które metody najbardziej przemawiają do naszej psychiki? Samoświadomość” – mówił w wywiadzie dla „The New York Times”. Zgadza się z nim dr Anna Kiedrzyńska-Tui, kulturoznawczyni i współzałożycielka agencji Propsy PR, skupiającej się m.in. na badaniu trendów w sieci. – Historia pokazuje, że czasem wygrywają fakty, liczby i nauka, innym razem emocje, empatia i intuicja. Obecnie w dyskursie społecznym dominuje komunikacja emocjonalna i widać to nie tylko na TikToku, ale choćby w debacie politycznej, dyskusji społecznej, literaturze i sztuce – zauważa. Jej zdaniem trend romantyzacji niewiele różni się od założeń epoki romantyzmu, kiedy skupiano się nie na tym, co widzi oko, ale co czuje serca bicie. – Jeśli do tego dodamy bolesną lekcję rozpędzonego kapitalizmu, którą dostało poprzednie pokolenie, nie powinno dziwić, że młode zetki nostalgicznie zerkają w stronę tego, co niematerialne, ulotne i niepoliczalne – kwituje. Teza znajduje potwierdzenie w badaniach. Z najnowszego raportu Uniwersytetu SWPS „Zetki o zetkach. Jakie jest pokolenie Zet w Polsce” (a to głównie jego przedstawicielki idealizują życie) wynika, że tylko 18 proc. badanych wymieniła pracę jako sens życia. Za to 93 proc. uważa, że nadrzędną wartością jest samorozwój.
W książce „Generations. The Real Differences Between Gen Z, Millennials, Gen X, Boomers, and Silents and What They Mean for America’s Future” amerykańska psycholog Jean M. Twenge wykazuje, że osoby z pokolenia Z rzadziej używają słów: status, klasa, posiadanie, a częściej: wolny, prawdziwy, uczuciowy, uważny.
Czy jest coś złego w koloryzowaniu szarej codzienności?
Jednak oglądając dziesiątki filmików, postów i rolek, trudno oprzeć się wrażeniu, że cała filozofia romantyzowania sprowadza się głównie do banalnych rad w stylu: „Jeśli chcesz romantyzować życie, kup mieszkanie w starej kamienicy” lub „Leżąc na trawie, patrz w chmury jak Dyzio Marzyciel”. Zaraz, zaraz. A może jednak w tym chaosie nieistotnych treści można odnaleźć cenne perełki? Jedna influencerka w ramach idealizowania jesiennej pogody poleciła książkę Wiesława Myśliwskiego „Ostatnie rozdanie”. I choć przypuszczam, że sam autor nie ma pojęcia, że trafił na TikToka, trudno się nie zgodzić, że fabuła powieści idealnie pasuje do trendu. Mówi o tym, że samoświadomość uzyskujemy zbyt późno, a wiele nieważnych spraw zaprząta naszą uwagę zbyt wcześnie. Inna tiktokerka jako tło nagrania wykorzystała remiks piosenki „Wicked Game”. Być może dzięki temu ktoś odkryje muzyczną twórczość Chrisa Isaaka, a za nią filmy reżysera Davida Lyncha, a zwłaszcza „Dzikość serca”, z którego utwór pochodzi. Moim zdaniem to najbardziej romantyczny film drogi w historii kina. Nicolas Cage w marynarce z wężowej skóry romantyzuje życie od pierwszej minuty. Doktor Karol Jachymek, autor książki „Z nosem w smartfonie”, który bada i popularyzuje wiedzę dotyczącą współczesnego internetu, komunikacji międzypokoleniowej, a w szczególności przedstawicieli pokolenia Z i pokolenia Alfa, jest przeciwnikiem trywializowania i krytykowania wszystkiego, co dzieje się w mediach społecznościowych. Jego zdaniem romantyzacja życia zwłaszcza wśród młodych ludzi jest cenna, bo buduje wspólnotę. – Sam fakt przeżywania czegoś razem, wrzucania zdjęć i oglądania ich wspólnie buduje więzi i wyzwala pozytywne emocje.
Dostrzegam w romantyzowaniu performatywny młodzieńczy manifest, a nawet formę buntu przeciwko wszechogarniającej nas negatywności – tłumaczy.
I pyta retorycznie: – Co złego jest w tym, że młodzi ludzie, lekko koloryzując swoje szare dni, chcą powzdychać w zadumie i zatopić się choć przez chwilę w marzeniach? Nawet jeśli to tylko przejściowa moda, lepsze to, a na pewno bardziej estetyczne, od zeszłorocznego internetowego hitu „bed rotting” (tłum. gnicie w łóżku). Wtedy internet zalała masa filmików niepościelonych łóżek i bałaganu. Słowem – totalne zaprzeczenie romantyzacji.
Tymczasem trend idealizowania świata wokół nas już dawno wyszedł poza ramy social mediów i rozlewa się na kolejne dziedziny życia. Przykład? Romantyzacja pracy, polecana przez wielu coachów biznesu, zachęca do innego spojrzenia na nią. Czy zatem wystarczy, że usiądziesz z laptopem w kawiarni, żeby praca zamiast obowiązku stała się wyborem? W końcu – jak mówi porzekadło – „rób to, co kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia”. Nawet kolarze, tzw. mamile (skrót od „middle age man in lycra”), dotychczas kojarzeni z bezwzględną realizacją planu treningowego, odpuścili, coraz częściej doceniając kolarstwo romantyczne, czyli takie, którego celem jest uzyskanie przyjemności z jazdy: z ładnym widokiem, bez krzty rywalizacji.
Zagrożenia wynikające z nadmiernej idealizacji rzeczywistości
Gorzej, jeśli trend sam w sobie stanie się pościgiem za lajkami (czytaj: za akceptacją) i wywoła presję bycia kimś innym, niż jesteśmy. Być może już teraz wiele osób, skrolując znane aplikacje, zadaje sobie pytanie: „Co ze mną nie tak? Wszyscy wokół potrafią dostrzegać piękno ulotnych chwil, a ja nie!”. Już kilka lat temu na łamach ELLE pisałam o tym, jak bardzo wychowanie na bajkach Walta Disneya i komediach romantycznych skomplikowało życie współczesnych kobiet. No bo skoro do tej pory nie spotkały rycerza, który choćby jak Richard Gere z filmu „Pretty Woman” nie podjechał limuzyną pod okno, to jakie z nich księżniczki? Czy zatem istnieje ryzyko, że z pozoru niewinne idealizowanie i romantyzowanie życia może przerodzić się we frustrację? Istnieje – twierdzą eksperci.Równolegle do romantyzacji popularność zdobywa inny, dość naiwny trend – afirmacji i manifestacji życia. O co chodzi? Internautki przekonują, że wystarczy uwierzyć i wypowiedzieć na głos swoje marzenia, żeby wkrótce się spełniły. Można afirmować np. za pomocą listu (#lovelettermethod) lub szeptu (#whispermethod). W pierwszym przypadku należy napisać list do samej siebie z treścią, jakiej oczekiwałabyś od wybranej osoby. W drugim wystarczy jedynie, że wyobrazisz sobie, jak szepczesz jej do ucha to, czego chcesz. Dzięki tym technikom, jak przekonują internautki, twój „crush” straci dla ciebie głowę, szef da awans, a problemy same się rozwiążą. – Zmuszanie się do uważności i bezgraniczna wiara w sprawczość paradoksalnie przynosi efekt odwrotny. Spłaszcza ideę „bycia wystarczającą”. Nadaje codziennym czynnościom etykiety, a w efekcie sprowadza je do zadań na liście, które kolejno odhaczamy ptaszkiem i bez większej refleksji idziemy dalej. A przecież w uważności zupełnie nie
o to chodzi – Anna Kiedrzyńska-Tui także zauważa pewne zagrożenia wynikające z nadmiernej idealizacji rzeczywistości. A Karol Jachymek zwraca uwagę na jeszcze inną pułapkę nie tylko w romantyzacji, ale we wszystkich trendach budowanych w mediach społecznościowych. – Nawet jeśli w zamyśle idealizacja życia i romantyzacja codziennych czynności jest oparta na sprzeciwie wobec konsumpcjonizmu, już widać, jak marki wykorzystują algorytmy badające upodobania internautów, a influencerzy decydują się na komercyjne współprace. W efekcie romantyzowaną wieczorną kąpiel sponsoruje konkretna firma kosmetyczna, a pistacjowy croissant na śniadanie najlepiej smakuje tylko w jednej, popularnej kawiarni. A kiedy oddolnie budowany trend staje się komercyjny, prędzej czy później zostaje obśmiany i odrzucony.
Kogo nudzi trend romantyzowania życia?
Dlatego eksperci wkrótce wieszczą zmianę dyskursu. Być może wahadło przechyli się niedługo na drugą stronę. – Nie zdziwię się, jeśli w okolicach jesieni jeszcze w tym roku znudzeni lukrowanym światem internauci skłonią się w stronę realizmu, a nawet brzydoty – spekuluje Jachymek. Zresztą już teraz można zauważyć kiełkujące wśród – tym razem męskiej – grupy tiktokerów, wyraźnie zmęczonych całym tym romantyzmem, hasło: „Przestań romantyzować swoje życie!”.
Materiał ukazał się w numerze ELLE7/2024