Naturoterapeutka Marta Otawa: "Wszystko, co nas karmi, płynie we krwi" [WYWIAD]
Marta Otawa to naturoterapeutka, która w nowatorski sposób łączy różnorodne techniki przywracające równowagę w organizmie. Najbliższa jej jest Tradycyjna Medycyna Chińska, do której jednak dodaje inne terapie. Efekty jej autorskich zabiegów możesz zobaczyć i poczuć niemal natychmiast, a najlepszym miejscem, aby je przetestować jest stworzone przez terapeutkę Spa 4 Strony w Wodnej Wieży w Pszczynie.
- Maja Mendraszek - Goser, Maja Mendraszek - Goser
Używasz często sformułowania: nowa holistyka, co to takiego?
Marta Otawa: Określam tak mój sposób myślenia o terapiach manualnych. Dawniej holistyka oznaczała: mieszaj tam w garnku te zioła, czekaj i starzej się z godnością. Moja filozofia troski o ciało (zewnętrze i wnętrze) powstała ze zwykłej, cywilizacyjnej potrzeby pójścia do przodu i znalezienia rozwiązań na miarę naszych czasów i oczekiwań - szybszych, lepszych, skuteczniejszych. Wierzę i praktykuję nową holistykę, która nie wyklucza, a otwiera się na różne opcje – zarówno w ujęciu terapeutycznym, jak i beauty. Życie jest tak szybkie i to wszystko nabrało takiego tempa, że musimy też trochę zmienić nasz sposób myślenia, rozważnie, ale i odważnie sięgać po to, co jest dostępne.
Robisz to od kilku lat zdecydowanie wyprzedzając trendy - ostatnio takie podejście zaczyna być już coraz popularniejsze.
MO: Tak i to jest według mnie bardzo logiczne, bo przychodząc na zabieg wierzymy przecież, że terapia przyniesie nam zarówno zdrowie jak i urodę. Nie tylko zlikwiduje zmarszczki, ale i zmartwienia, które je spowodowały. Bo to one właśnie pozostawiają te ślady w postaci zmarszczek, niedoskonałości, czy bólu. Dlatego uważam, że podczas terapii musimy działać kompleksowo, wielotorowo, wielowątkowo. To jest właśnie ta magia synergii różnych technik, że jesteśmy w stanie zaspokoić współczesną potrzebę natychmiastowego efektu na zewnątrz, jednocześnie pozostając w nurcie naturalnego podejścia do zdrowia, do urody, do bycia w dobrostanie. To naprawdę można osiągnąć rozumiejąc przyczynowość pewnych dolegliwość, znając mnogość narzędzi naturalnych i podchodząc do człowieka wielopłaszczyznowo, wielopoziomowo, od razu z wielu stron.
Jak podchodzisz do tego tematu, do tego człowieka?
MO: Jestem mocno zakorzeniona w Tradycyjnej Medycynie Chińskiej i pokrótce wyjaśnię, na czym ta koncepcja polega. W ogromnym skrócie oczywiście, bo jest to nauka, sztuka, wiedza, która pomaga nam nieomal w każdym aspekcie życia. To zarówno dieta, ziołolecznictwo, jak i zabiegi manualne, ćwiczenia fizyczne oraz praca z energetyką naszego ciała. Ja najbardziej czerpię tu z akupunktury, ale sięgam też po bańki chińskie i płytkę gua sha. Oczywiście to są wszystko tylko narzędzia, piękne, tradycyjne narzędzia. Najważniejsze jest jednak, żeby używając ich mieć określoną koncepcję, wiedzieć, do czego zmierzamy. Istnieje diametralna różnica pomiędzy patrzeniem na ciało (i wszystko, co go dotyczy) z perspektywy Wschodu, a Zachodu. Zachód i medycyna akademicka mówią jedynie o ciele fizycznym. Wschód zakłada również istnienie takiego tworu jak ciało energetyczne, które ma pierwszeństwo, bo to w nim zawarta jest cała matryca informacyjna jak powinno funkcjonować ciało fizyczne. Chcąc pracować w nurcie terapii Wschodu, bardzo istotne jest zrozumienie i zaakceptowanie takich zależności.
Zaczyna się robić skomplikowanie…
Obiecuję, że będzie najprościej jak potrafię. Wyobraź sobie, że ciało energetyczne to jest taka jakby siatka przepływów energii życiowej w naszym ciele. To znaczy, że nasze ciało fizyczne oplatają szlaki energetyczne, tak zwane meridiany. Na nich, powiedzmy, jak bramki na autostradzie poustawiane są biologicznie aktywne punkty, czyli punkty akupunkturowe. Energia życiowa Qi to coś jak: iskra w maszynie. Ten bodziec, energetyczny impuls powoduje, że żyjemy. To jest taki układ elektryczny, jak płynący w kablach prąd i to on napędza nasze materialne ciało - czyli nasz fizyczny organizm, każdy organ, każdą komórkę.
Choć zachodnia medycyna nadal ten aspekt pomija, to widzę jednak pewien postęp – bo przestała z tą teorią walczyć a zaczęła ją badać. Wielkim zainteresowaniem cieszy się ostatnio obszar wiedzy na temat powięzi, jej struktury i funkcji w ciele. Medycyna akademicka potwierdza, że na stykach przegród powięziowych, powstają swego rodzaju szlaki zagęszczonego kolagenu, które doskonale przewodzą wszelkie impulsy. Co ciekawe – szlaki te dokładnie pokrywają się z chińską mapą meridianów, na których akupunkturzyści regulują przepływy energii Qi. Oznacza to, że tak naprawdę jest to ta sama historia. Historia o naszym ciele, które jest wielowymiarowe: ma swój aspekt fizyczny, swój aspekt fizjologiczny, emocjonalny i energetyczny. Ostatnio do mojego gabinetu przychodzi wielu lekarzy, którzy ogromnie doceniają naturoterapię i Tradycyjną Medycynę Chińską jako terapie wspierające leczenie akademickie. Uważam, że to wspaniałe, że te dwa światy stają ramię w ramię, żeby po prostu pomagać ludziom.
A jak teraz tę wiedzę przekładasz na realne terapie?
Zobacz - żyjemy w czasach, w których choroby psychosomatyczne są absolutną plagą. Jak myślisz, dlaczego? Bo wszystkie emocje, cały stres muszą gdzieś znaleźć ujście. Myślę, że to one są przyczyną absolutnej większości chorób, z którymi dzisiaj się zmagamy - cywilizacyjnych, przewlekłych, takich, z którymi medycyna Zachodnia ma wielki kłopot, aby sobie poradzić.
Dotyczy to także chorób dermatologicznych czy wypadania włosów?
Dokładnie tak. Migreny, problemy metaboliczne, bezsenność, różnego rodzaju nałogi. Większość z nas zmaga się z tymi dolegliwościami. To są wszystko zachowania kompulsywne, czyli tak naprawdę ucieczka od zablokowanych emocji, ucieczka od traum, od psychoblizn, które w naszym ciele są zapisane właśnie na tym poziomie energetycznym. I dlatego tak trudno poradzić sobie samą farmakologią. Potrzeba czegoś więcej - to wszystko może być komplementarne, można połączyć podejścia Wschodu i Zachodu, po to, żeby pomóc naszemu klientowi czy pacjentowi.
To jest dla mnie absolutnie rewolucyjne podejście, że uznajemy i sięgamy po te osiągnięcia, które są nowoczesne i to, co było stosowane przed tysiącami lat.
Nie zamykamy się na nic. To jest i mądrość, i wiedza, i doświadczenie, i intuicja, i serce, które w to wkładamy i dzięki temu jesteśmy w stanie osiągnąć o wiele, wiele więcej. Jest to niesamowite, a efekty takiej terapii zadziwiają mnie każdego dnia.
Co to oznacza w praktyce?
Ja na przykład sięgam do Tradycyjnej Medycyny Chińskiej po akupunkturę, która jest wspaniałym narzędziem dającym nam możliwość harmonizowania przepływów energetycznych. Czyli tego, od czego zaczęłyśmy. Punkty akupunkturowe to są spusty, którymi jesteśmy w stanie tę rzekę energii regulować. Tam, gdzie jest jej za dużo, tam, gdzie jest jej za mało, tam, gdzie są blokady – wyrównujemy ten bieg. Czyli, na przykład - nie leczymy nadciśnienia, ale wyrównujemy je do optymalnego poziomu. Naszym celem jest przywrócenie w organizmie homeostazy. Homeostaza - to ta chwiejna równowaga, zawsze trochę „nad” albo „pod” ale samoistnie zmierzająca do centrum. Niesamowitą siłą naszego organizmu jest to, że ma on zapisaną informację jak powinien działać i powinien sam do tej równowagi wracać. Tak robi zdrowy organizm. Wraca do harmonii.
A jeżeli tak się nie dzieje?
Wtedy ja używam akupunktury. Naprawiam ten wzorzec w ciele energetycznym. Ale pracuję także z ciałem fizycznym i tu dążę do regulowania naszych podstawowych procesów fizjologicznych. Wytrzymasz jeszcze krótki wykład? Mamy dwa układy krążenia: krwionośny i limfatyczny. To są dwa filary, na których stoi zdrowa fizjologia naszego ciała. Układ krwionośny dostarcza wszystkich substancji odżywczych, tlenu, hormonów odpowiadających za choćby metabolizm komórkowy skóry. Wszystko, co nas karmi, płynie we krwi. Więc dobre dokrwienie, to jest odpowiednie nakarmienie każdej komórki. Aby tak się działo, krew musi być wartościowa i musi płynąć z odpowiednim ciśnieniem. Drugi filar, czyli układ limfatyczny to coś w rodzaju systemy oczyszczającego (takiej: kanalizacji). Sprząta on nasz organizm z toksyn, z odpadów metabolicznych, z wszystkich śmieci, które nie są nam potrzebne, które zalegają. Musimy być nakarmieni i posprzątani. I tu pojawiają się masaże, ale też bańki chińskie, bańki próżniowe, ogniowe czy gua sha. To są narzędzia, które pozwalają nam pracować z układem limfatycznym i układem krwionośnym poprzez zewnętrzną ingerencję. Możemy tu też dołożyć temat beauty czyli piękną skórę, bo pracujemy na mięśniach i powięziach (udrożniamy przepływy limfatyczne i poprawiamy ukrwienie). Pracujemy także z naskórkiem przez naturalne kosmetyki, dobrze dobrane do cery. Dokładając akupunkturę jesteśmy w stanie znowu wejść level wyżej, czyli pracujemy w warstwach śródskórnych. Wchodząc igłą akupunkturową w warstwy skóry właściwej prowokujemy wzmożoną produkcję kolagenu i elastyny. Z naszego naturalnego potencjału regeneracyjnego tworzymy sobie proces anti-aging.
Nie dostarczamy nic z zewnątrz, czerpiemy z naszych własnych zdolności naprawy?
Tak, stymulujemy to, co mamy. Akupunktura estetyczna, liftingi manualne, naturalne zabiegi anti-aging - to jest wykorzystanie tego, co mamy, żeby zmotywować nasz organizm do maksymalnej pracy w zakresie rewitalizacji. Powiedziałabym, że jest to taki booster, żeby wzmocnić siły regeneracyjne do pracy na 100%. Wracając jeszcze do Tradycyjnej Medycyny Chińskiej i ogólnego zdrowia. W dawnych Chinach lekarzom płaciło się nie za wyprowadzanie z choroby, ale za to, że rodziny będące pod ich opieką nie chorowały. Jeśli tak się działo, to wynagrodzenie lekarza było pomniejszane, bo nie wykonał swojego zadania. Tak właśnie jest z naturoterapią, którą możemy także wykorzystać do celów beauty. Powinna ona utrzymać organizm w pełnej mocy, tak żeby sam się harmonizował i dzięki temu utrzymywał w stałym zdrowiu.
Czy zatem naturalne terapie są alternatywą dla medycyny estetycznej, czy mają szansę jakoś współgrać?
Kiedyś byłam bardzo radykalna w podejściu do tego tematu, dzisiaj jestem otwarta na wszystko co się wokół mnie dzieje, dlatego właśnie proponuję nową holistykę. Współpracując z moimi klientkami, staram się je jak najlepiej zrozumieć, ich potrzeby, emocje, styl życia. Zawsze próbuję doradzić im tak, żeby dobrze czuły się ze swoim ciałem. To uczucie miłości i zadowolenia z ciała to największy klucz do zdrowia i urody. Dlatego uważam, że jeśli ktoś chce skorzystać na przykład z botoksu, czy liftingów chirurgicznych, to jest jego decyzja i ma do tego pełne prawo. A ja z moimi naturalnymi metodami staram się z tym współdziałać. Szczególnie podkreślam, żeby korzystając z medycyny estetycznej, nie odpuszczać robienie masaży, pielęgnacji skóry, dobrego nawodnianie, odżywiania czy wysiłku fizycznego. Tutaj wszystko ma znaczenie. Organizm ludzki to jest cała maszyna. Nawet, jeżeli jedną część podmieniamy, to ta podmieniona część i tak musi współgrać z całym urządzeniem.
Opowiedz mi jeszcze, czego mogę się spodziewać przychodząc do ciebie na terapię?
Klient zwykle zapisuje się na konkretny zabieg, bardziej terapeutyczny lub bardziej estetyczny. Bez względu na jego cel - zawsze zaczynamy od wywiadu dotyczącego stanu zdrowia, stylu życia, rutyny, a także informacji, które dostajemy z ciała. Warto pamiętać, że nawet przy zabiegu ściśle urodowym otrzymujemy benefity zdrowotne, bo meridiany, te szlaki energetyczne, o których wcześniej mówiłyśmy, łączą różne obszary naszego ciała z narządami wewnętrznymi. I tak właśnie główne punkty aktywne, stymulujące układ pokarmowy, żołądek, jelita, pęcherzyk żółciowy znajdują się właśnie na twarzy. I co z tego wynika? A to, że pracując miejscowo z twarzą, (w trakcie zabiegów anti-aging, liftingów manualnych, czy akupunktury estetycznej) stymulujemy jednocześnie układ pokarmowy, metabolizm, pracujemy z jelitem grubym, z żołądkiem. Kolejna historia rzeka, to sztuka pracy z obszarem ucha – aurikuloterapia. Akupunktura ucha pozwala działać z tymi psychosomatycznymi historiami, nerwicami, zaburzeniami żywieniowymi, nałogami czy nawet alergiami. Tak, że generalnie praca z obszarem głowy, twarzy, uszu, to jest najlepszy start – nie tylko do urody, ale do globalnego zdrowia. Bo okazuje się, że ktoś przychodzi zrobić sobie akupunkturę estetyczną, a zaczyna chudnąć, przestaje się objadać, wycisza swój układ nerwowy, zaczyna zupełnie inaczej funkcjonować w pracy, jest uspokojony, osadzony w sobie, bardziej skupiony. Wszystkie te klocki ustawiają się na swoich miejscach tworząc idealną całość - a to manifestuje się pięknie na twarzy. Twarz jest wizytówką, nie tylko naszej urody, ale tak naprawdę naszego zdrowia.
Bardzo głębokie, a jednocześnie bardzo logiczne. A pamiętasz jakąś spektakularną historię poprawy zdrowia?
Tak, oczywiście. Takich historii jest wiele. Podam jeden przykład. Przyszła do mnie kiedyś kobieta stricte po pomoc w pozbyciu się migren, które trwały od 17 lat i były następstwem traumatycznego porodu. Przeżyła wielką traumę rodząc syna i te negatywne, nieprzepracowane, nieuwolnione emocje spowodowały, że każdego miesiąca dostawała bardzo ciężkiego ataku migreny. Próbowała wszystkich metod medycyny akademickiej, ale i tak praktycznie każdy atak kończył się na pogotowiu, pod kroplówką z bardzo silnymi lekami przeciwbólowymi, nic innego jej nie pomagało. Przyszła do mnie z prośbą o wypróbowanie, co akupunktura na to. Nie miała wielkich oczekiwań, też już trochę bez nadziei, ale stwierdziła, że można zaryzykować. Miała bardzo stresujący tryb życia, wiec kiedy dochodziła do ściany – jej organizm reagował migreną i po prostu ją odcinał. Zaczęłyśmy pracę z igłami, gua-shą, bańkami i masażem. Efekt przerósł moje oczekiwania oraz upewnił w tym, jak wielką moc ma naturoterapia. Po trzech spotkaniach doszło do przesilenia, takiego punktu kulminacyjnego, dotarłyśmy do sedna i ten cały ból się wylał. To był bardzo trudny moment, ale to był też punkt zwrotny. I rzeczywiście, jej migreny praktycznie ustąpiły. I to się utrzymuje. Jestem przekonana, że kiedy mówimy o dolegliwościach cywilizacyjnych, uwzględniając właśnie te wszystkie napięcia w karku, szyi, ograniczoną ruchomość głowy, różnego rodzaju problemy stresowe, napięciowe, bóle pleców, bóle głowy, dolegliwości metaboliczne – absolutnie warto sięgać po taką synergię technik, bo to przynosi szybkie efekty. A kiedy już przywrócimy równowagę, wystarczy tylko świadomie ją utrzymywać. Brzmi fantastycznie prawda? Ale tak właśnie funkcjonuje nowa holistyka.