Reklama

Spotykamy się tuż przed konferencją ELLE About Fashion, gdzie Ada jest jedną z prelegentek w debacie pod tytułem „AI, moda, sztuka i metaversum”. Ramię w ramię z nią na scenie siedzą fotografka i pasjonatka AI Agata Serge i Dominika Szot, dyrektor marketingu Grid Esports i założycielka organizacji It’s Her Game, wspierającej kobiety w branży gier.
Świat gier komputerowych, metaversum czy AI ma nie tylko męską, lecz także kobiecą twarz. Pełne zmysłowości, delikatności i natury prace Ady są absolutnie unikatową jakością w wirtualnym świecie, jednak aby znaleźć się tu, gdzie jest teraz, nie było łatwo.

Reklama

Wytłumacz kompletnemu laikowi, czym się zajmujesz?
Jestem artystką, a moim głównym medium jest grafika 3D. Dzięki niej od początku swojej kariery tworzę wirtualny świat – moją alternatywną rzeczywistość, którą następnie staram się uchwycić w swoich pracach.

Twoja praca jest bardziej techniczna czy kreatywna? Więcej w niej kodu czy kreacji?
Obecnie moja rola w całym procesie tworzenia jest o wiele bardziej kreatywna niż w przeszłości. Swój styl określam jako magiczny realizm – odwzorowuję świat rzeczywisty, ale adaptuję go wedle swojej wizji. Dodaję do niego nieoczywiste, wymyślone przeze mnie elementy, tak żeby widz nie był do końca pewien, czy patrzy na obraz realistyczny, czy może fantastyczny. W języku angielskim istnieje takie piękne słowo, które idealnie opisuje ducha moich prac – „uncanny”. Myślę, że dobrze oddaje ono tę nieuchwytność i niesamowitość prac, które tworzę, oraz zaciekawienie tym, czy to, co widzimy, jest prawdziwe.

Gdybyś miała zaznaczyć kropkę w swoim życiu w miejscu, gdzie zaczęło się Twoje zainteresowanie grafiką 3D, to kiedy byś ją postawiła?
Swoją pierwszą pracę 3D stworzyłam około 10 lat temu, jednak sztuki wizualne były mi bliskie już od dziecka. Tę ścieżkę kariery sugerowali mi również rodzice, którzy jako pierwsi dostrzegli we mnie potencjał. Oboje są architektami, a mój tata był jednym z pierwszych projektantów 3D w Polsce. Pamiętam, gdy byłam jeszcze mała, zaczynał tworzyć swoje pierwsze rendery architektoniczne i już wtedy fascynowała mnie wizja budowania wirtualnego świata.

Czyli naukę zawodu wyniosłaś z domu?
Kiedy zaczęłam myśleć o tworzeniu 3D, okazało się, że znam już niemal całą nomenklaturę używaną w tym środowisku i to nowe medium nie było mi zupełnie obce. Tata pomógł mi wtedy i nakierował na odpowiednie programy, pokazał źródła, z których warto czerpać wiedzę, oraz biblioteki assetów, czyli materiałów przydatnych przy tworzeniu grafiki 3D.

Próbowałaś swoją wiedzę poszerzyć akademicko? Są w ogóle studia, które warto podjąć, chcąc być grafikiem 3D?
Studiowałam przez pół roku w Katedrze Mody na warszawskiej ASP, następnie zdałam na Fashion communication na London College of Fashion. Niestety, dla mnie Londyn okazał się zbyt trudnym miastem do życia, więc zrezygnowałam z uczelni i wróciłam do Polski. Można powiedzieć, że jestem samoukiem – przez 3–4 lata poświęcałam każdą wolną chwilę na naukę 3D i doskonalenie swojej techniki. Jest to niezwykle skomplikowane medium, zwłaszcza jeśli aspiruje się do tworzenia realistycznych grafik. Na pewno istnieją studia czy kursy, które przygotowują do pracy z 3D, zwłaszcza jeśli chce się tworzyć gry komputerowe. Grafika w nich użyta różni się od naszej – musi być lżejsza i liczona w czasie rzeczywistym. Moje prace mają zbyt dużo detali i są zbyt realistyczne, a co za tym idzie – są zbyt ciężkie do wykorzystania w grach. Myślę, że niezależnie od tego, jaki kierunek w grafice 3D się wybierze oraz czy uczęszczało się na związane z tym studia, najważniejsza jest ilość czasu poświęconego na doskonalenie swoich umiejętności.

W jakich programach pracujesz i czy technologia, w której pracowałaś przez ostatnią dekadę, się zmieniła?
Pierwszy program, z którym miałam styczność, to Blender. Jest on darmowy, a 3D na początku było dla mnie tylko zabawą. Wtedy uchodził za amatorskie narzędzie, lecz z czasem zaczął się rozwijać i stawać coraz bardziej kompleksowy. W tym momencie wszystkie największe firmy w niego inwestują – od Apple po Meta. Zawsze się śmieję, że nie wiem, czy ja dorosłam z Blenderem, czy Blender dorósł ze mną.

A jak często musisz się doszkalać? Domyślam się, że w świecie 3D nowinki technologiczne pojawiają się z dnia na dzień.
Pracuję w nowych technologiach, więc nieustanna nauka idzie w parze z moją codziennością. Mniej więcej co trzy miesiące mamy aktualizacje i kolejne wersje Blendera, w których pojawiają się nowe funkcje. Nie ukrywam, że właśnie teraz, w kontekście szerokich dyskusji o AI, powinniśmy trzymać rękę na pulsie. Zmiany technologiczne w sztukach wizualnych są obecnie bardzo dynamiczne, co jest jednak dość stresujące.

AI to temat, który w tej chwili jest na językach wszystkich. Dla wielu to, co tworzysz, może się wydawać również stworzone przez AI, a jest wręcz odwrotnie, w Twojej pracy samodzielna kreacja jest niesamowicie istotna. Jakbyś wytłumaczyła tę różnicę laikowi?
Tak, zdecydowanie się z Tobą zgadzam, trafiłaś w sedno. Dodałabym tylko, że w 3D mamy bardzo dużą kontrolę i potrafimy osiągnąć niemal każdy efekt w zależności od tego, ile czasu poświęcimy na projekt. W pracy z AI nie wszystko zależy od nas. Dużo rzeczy staje się kwestią przypadku albo wynika z niezrozumienia naszych poleceń. Czuję, że pracując z AI, oddajemy jej mniej więcej 80% kreatywności. W 3D to ja kontroluję wszystko, co wpływa na ostateczny wygląd obrazu – od kolorów materiałów, tekstur obiektów, kąta, pod którym pada światło, czy jego temperatury.

Z racji, że projekt wykonany przez AI nie jest przez nas w 100% kontrolowany, dochodzi problem praw autorskich, które teoretycznie do nas nie należą, lecz do komputera. Jak to wygląda w przypadku 3D?
Dokładnie! Grafika 3D to tworzenie wirtualnego świata od podstaw: musimy wykreować wszystkie obiekty, nadać im materiał, dobrać światło i ułożyć wszystkie te elementy w spójną całość. Przykładowo, w wirtualnej rzeczywistości, jeżeli chcę przesunąć stół lub postawić na nim lampę, to mogę to zrobić sama. W AI mogę napisać prompt z takim poleceniem, ale często brakuje precyzji. 3D to nie tylko narzędzie czy technika, lecz także medium artystyczne.

Ile czasu trwał Twój najdłuższy projekt? Na przykład komercyjny?
Nasza ostatnia kampania dla marki Mercedes x Maybach trwała łącznie prawie osiem miesięcy.

Wow.
Była to seria trzech animacji. Ogrom pracy włożonej w tworzenie takich wizualizacji 3D jest niesamowity. Oczywiście długość produkcji wynika z charakteru projektu komercyjnego, gdzie kluczowa jest komunikacja z klientem oraz wdrażanie poprawek. Gdyby to był projekt czysto artystyczny, realizowany wyłącznie dla mnie i przeze mnie, myślę, że praca byłaby znacznie krótsza. Finalna koncepcja w projekcie dla Mercedes x Maybach była oczywiście moja – nie tylko czuwałam nad projektem, lecz także osobiście zajmowałam się wieloma technicznymi aspektami. Podkreślam to, ponieważ obecnie prowadzę własne studio, w którym w projektach komercyjnych mam wsparcie w dobranym przeze mnie zespole graficznym. Dzięki temu mogę teraz skupić się głównie na tej kreatywnej i artystycznej części mojej pracy.

Ile osób z Twojego studia pracowało nad Maybachem?
W zespole jest pięć osób, przy czym chciałabym zaznaczyć, że są to same kobiety. Oprócz mnie są jeszcze dwie projektantki 3D, z których każda specjalizuje się w innej dziedzinie. Jedna zajmuje się wyłącznie modelowaniem obiektów wirtualnych, druga pracuje nad systemami nodów, czyli matematycznymi układami tworzącymi animację. Gdyby nie one, taki projekt zająłby niecałe dwa lata. Dodatkowo naszą pracę wspierają dwie managerki, które pomagają w organizacji pracy, postprodukcji i innych zadaniach.

Czy kobieta w świecie 3D to częste zjawisko?
To się zdarza bardzo rzadko.

Dlaczego zatem zdecydowałaś się zatrudnić same kobiety?
Myślę, że wszystko wyszło bardzo naturalnie. Z mojego doświadczenia łatwiej mi pracuje się z kobietami – lepiej rozumieją moje podejście do pracy i tworzymy zgrany zespół. W świecie 3D nadal dominują mężczyźni, więc praca w studiu, gdzie właścicielką jest kobieta, ułatwia ten start. Nie muszą na początku udowadniać swojej wartości i pokazywać, że są na równi z mężczyznami, mogą skupić się wyłącznie na własnym rozwoju. Oczywiście nie oznacza to, że nigdy nie zatrudniam mężczyzn! Mieliśmy już trzy podejścia, ale okazały się nieudane i żaden z nich nie został z nami dłużej niż trzy miesiące. Może u nas panuje atmosfera jak w damskiej szatni (śmiech). I szczerze mówiąc, obecnie bardzo dobrze się nam pracuje w takim układzie.

A może chodzi też o to, że Twoja kreatywna wrażliwość pozwala im robić bardziej kobiece projekty, w końcu z tego jesteś znana, prawda? Z innego spojrzenia na estetykę 3D.
Dziewczyny zdecydowanie preferują tę estetykę. Dla nich bardziej interesujące jest pracowanie nad projektami kreatywnymi niż czysto technicznymi.

A jak Ty się odnalazłaś w męskim świecie 3D dekadę temu?
Na początku nie traktowano mnie poważnie, więc ukryłam swoją tożsamość. Teraz jest inaczej – moje portfolio jest już o wiele bardziej rozbudowane, a praca dla znanych na całym świecie marek wyróżnia mnie na tle innych twórców, i moja płeć jest często atutem, a nie przeszkodą. Ale chyba dzięki temu, że te początki były ciężkie, bardziej doceniam to, co teraz udało mi się wypracować.

Kobiecość jest poniekąd Twoją silną stroną. O ile dla takiej Prady jesteś oczywistym wyborem, to dla Mercedesa niekoniecznie. Zostałaś wybrana, bo możesz im zaoferować inną wizję niż mężczyzna.
Maybach bardzo chciał mieć narrację czegoś unikatowego, niespotykanego – stworzyłam reklamę samochodu z fantastycznymi motylami i jeżeli mogę być nieskromna…

Możesz, nawet powinnaś.
Jestem niesamowicie dumna zarówno z tej kampanii, jak i z tego, że Mercedes zaufał nam i chciał z nami pracować!

Ta kampania pokazuje wrażliwość i delikatność – hasła, którymi branża motoryzacyjna nigdy się nie promowała. W Twoich projektach ogólnie pojawiają się niesamowite stworzenia, przede wszystkim owady. Czy gdybyś nie była projektantką 3D, byłabyś botaniczką?
Jako dziecko marzyłam, żeby być oceanografką! Bezgranicznie kocham naturę i jest ona niekończącym się źródłem inspiracji w moich pracach. Świat fauny i flory niesamowicie mnie fascynuje. Ponadto niczym biotechnolożka mogę bez ograniczeń tworzyć swoje własne gatunki, tyle że w wyimaginowanym świecie 3D!

Często czytając opisy prac, widzę, że interesuje Cię nie tylko wygląd, lecz także symbolika fauny i flory.
Zawsze starałam się tworzyć coś więcej niż tylko piękny obraz. Warstwa symboliczna i przekaz mojej pracy są dla mnie równie ważne. Oczywiście podchodzę do prac personalnych inaczej niż do komercyjnych. W mojej artystycznej działalności przelewam emocje, które czuję w danym momencie. Dlatego mam tak silną więź ze swoimi dziełami – są one dla mnie zapisem moich doświadczeń i uczuć.

Co Cię inspiruje, kiedy tworzysz prywatne projekty?
To dość osobiste pytanie, ale jestem otwarta na rozmowę na ten temat. Na początku tworzyłam, by znaleźć ujście dla trudnych emocji i leczyć złamane serce. Moja praca ogromnie mi w tym pomogła. Z czasem zrozumiałam, że moje dzieła mogą nie tylko opowiadać o bólu, lecz także być zapisem szczęśliwych momentów. Zawsze inspirują mnie skrajności, w tym radość i smutek.
W zeszłym roku stworzyłam pracę „Dumb.0”, przedstawiającą ośmiornicę pilnującą stosu monet, które symbolizują wartości takie jak zaufanie, czas, miłość, czułość i wiedza. Był to mój komentarz na temat trudności dzielenia się tymi niematerialnymi rzeczami. W mojej animacji ośmiornica broni tych wartości i nie chce ich oddać, podobnie jak my często nie chcemy dzielić się tymi zasobami z innymi.

Twoje prace są już dostępne do kupienia na rynku dzieł sztuki. Czy bardziej ciągnie Cię do artystycznego, czy komercyjnego świata?
W tym momencie swojego życia chcę skupić się w pełni na artystycznej stronie mojej kariery. Od kilku miesięcy intensywnie pracuję nad moją pierwszą wystawą indywidualną, która odbędzie się jesienią w Seulu. To dla mnie coś nowego. W branży działam już 10 lat, a moje studio dynamicznie rozwija się od półtora roku. Dzięki solidnemu i kompetentnemu zespołowi czuję, że mogę zrealizować swoje artystyczne aspiracje, na które wcześniej nie mogłam sobie pozwolić.

Kilka lat mieszkałaś za granicą, były Paryż, Londyn, Sztokholm… Potem wróciłaś do Warszawy. Nie myślałaś o tym, że te europejskie miasta dadzą Ci większy rozwój w dziedzinie 3D?
Szczerze mówiąc, pod wieloma aspektami decyzja o powrocie była dla mnie dobra. Londyn był dla mnie bardzo depresyjny, byłam też decydowanie za młoda, gdy tam wyjechałam. Paryż był z kolei dobrym miejscem na mój start w branży oraz kontakt z innymi twórcami i klientami, ale nie był dobry dla mojego życia osobistego. Wyjazd do Sztokholmu był lekko szaloną, podyktowaną emocjami decyzją. Jak często bywa w takich przypadkach, te uczucia szybko zniknęły, więc sparzona szybko stamtąd wróciłam.
Przez wiele lat mieszkania za granicą brakowało mi mojej rodziny i najbliższych przyjaciół, dlatego zdecydowałam się na przeprowadzkę do Warszawy. Czułam, że za granicą nigdy nie byłam traktowana jak swoja. To bardziej osobiste odczucia, ale nie sądzę, że moja kariera na tym ucierpiała. Wręcz przeciwnie!

Czyli podkreślanie, że jesteś Polką, jest dla Ciebie ważne?
Tak. Jeśli wszyscy będziemy stąd wyjeżdżać i udawać, że nie jesteśmy z Polski, to jak ma się to zmienić? Musimy się wyróżniać, bo mamy wielu utalentowanych twórców, którymi możemy się pochwalić. Na przykład Magda Butrym, która zdobywa międzynarodowe rynki i jesteśmy z tego dumni. To, czego nauczyły mnie wszystkie wyjazdy, to pozbycie się wstydu. Nauczyłam się być dumna z mojego pochodzenia, co mnie motywuje do działania.

Który projekt komercyjny był dla Ciebie najcięższy?
Najtrudniejszą kampanią, którą wspominam, była kampania dla marki Trussardi. To była bardzo wymagająca współpraca – liczne poprawki na ostatnią chwilę wydłużyły czas realizacji projektu. Nie wspominając o problemach z płatnościami, które zmusiły nas do skierowania sprawy na drogę prawną i publicznego nagłośnienia jej w naszych mediach społecznościowych. Ta sytuacja przerodziła się w dużą akcję, która nie tylko skłoniła klienta do szybkiej reakcji, lecz także zainspirowała innych artystów do walki o swoje prawa.
Często jako artyści, marzący o współpracy z renomowanymi domami mody, obawiamy się stracić taką szansę i tolerujemy ciągłe przekraczanie granic oraz nieuczciwe traktowanie ze strony klientów. Jednak nasza praca ma swoją wartość i nie możemy pozwolić, by wykorzystywano nas w takich sytuacjach.

Masz na liście dom mody, z którym chciałabyś pracować?
Gucci.

Jakie masz prywatnie podejście do mody? Lubisz chodzić na zakupy? Kreować swój styl?
Modą fascynowałam się już jako nastolatka, ale kilka lat temu zmieniłam do niej podejście. Choć nadal kocham kolory, a dobieranie dodatków niesamowicie poprawia mi humor – stałam się bardziej świadoma problemów ekologicznych związanych z branżą modową. Teraz, zamiast ślepo podążać za trendami, moje główne zainteresowanie skupia się na mojej własnej ekspresji.

Gdzie w takim razie robisz zakupy?
Na Vinted albo Vestiaire Collective. Od czasu do czasu pozwalam sobie na zakup droższej rzeczy. Staram się jednak wybierać marki, o których wiem, że oferują dobrą jakość, a ich produkty będą ze mną na długi czas. Na przykład torebka Loewe, którą noszę od lat, nadal jest w świetnym stanie, podobnie jak mój ulubiony płaszcz Burberry z nadrukiem imitującym sierść sarny.

Reklama

Wolisz wirtualność czy realność?
Myślę, że oba światy są mi bliskie, a moje podejście do nich zmienia się w zależności od okresu w moim życiu. W przeszłości bywały momenty, kiedy wirtualność była dla mnie absolutną ucieczką i źródłem ukojenia. Obecnie jestem w dość dobrym miejscu w swoim życiu, dlatego staram się znaleźć balans między tymi dwoma światami. Jednak zawsze będę bardziej skłonna do ulepszania rzeczywistości niż ucieczki od niej.

Reklama
Reklama
Reklama