Reklama

Taylor Swift i Matt Healy – plotki o romansie i kontrowersje wokół muzyka

Zacznijmy od początku. Plotki o romansie Taylor Swift i Matty'ego Healy'a pojawiły się w sieci kilka tygodni temu. Żadna ze stron nie potwierdziła sensacyjnych doniesień, ale w mediach społecznościowych znaleźć można zdjęcia, na których zaskakująca para trzyma się za ręce. Przypuszczenia potwierdziły też osoby z otoczenia gwiazd, mówiąc o potajemnych pocałunkach i łączącym ich gorącym uczuciu. Dla najwierniejszych „Swifties” nie powinien być to szok. Historia tej dwójki sięga już 2014 roku. „Poznałem Taylor Swift, to było bardzo miłe spotkanie. Wymieniliśmy się numerami. Zobaczymy, co się stanie. Co miałbym zrobić? Umówić się z Taylor? Ona jest prawdziwą sensacją, nie odmówiłbym” – relacjonował wówczas wokalista The 1975.

Reklama

Dwa lata później kolejny raz podjął wątek znajomości z piosenkarką. Przyznał, że nie czułby się dobrze w roli partnera dużo bardziej znanej koleżanki po fachu. „Nie miała dużego wpływu na moje życie” – tłumaczył w rozmowie z Q magazine. „Po prostu uważam za fascynujące to, jak bardzo świat interesuje się Taylor Swift. Gdybym rzeczywiście umawiał się nią, wykrzyczałbym: »Cholera, nie jestem chłopakiem Taylor Swift!« To pozbawiłoby mnie męskości, umniejszyło mi jako mężczyźnie”. Słowa nie spotkały się z ciepłym przyjęciem, dlatego Matty pospieszył z wyjaśnieniami. „Przyznaję, że czasem jestem idiotą, ale na pewno nie mizoginem. Sugerowanie tego bardzo mnie zasmuca” – napisał w usuniętym już wpisie. Podkreślił, że nigdy nie randkował z Taylor Swift, a świat celebrytów nazwał „zagmatwanym i przerażającym”. Dodał, że jest dumny z tego, że sam zapracował na własne nazwisko i nie chciałby mieć przypiętej łatki „czyjegoś chłopaka”.

Jednak to nie ta wypowiedź była zalążkiem dzisiejszej afery. Matty Healy zasłynął z prowokacyjnych występów, w trakcie których spożywał surowe mięso czy całował fanów. Wielu ma mu za złe wykonanie na scenie nazistowskiego gestu, choć obrońcy twierdzili, że jest to satyra na politykę Donalda Trumpa i wsparcie, jakiego udzielił mu Kanye West. Miłośnicy muzyka wyliczają, że w przeszłości wiele razy stawał po stronie postępowych wartości. Zwracał uwagę na mizoginię w branży muzycznej, zaprosił na scenę Gretę Thunberg i protestował przeciwko łamaniu praw społeczności LGBT. Problemów przysporzył mu jednak niedawny podcast...

Taylor Lautner
Frazer Harrison/Getty Images

Fani Taylor Swift zarzucają jej próbę przykrycia głośnej afery

Wiadomo już, że niestroniący od mocnych słów Matty nie do końca pasuje do nieskazitelnego wizerunku Taylor Swift. Ale co tak naprawdę wywołało niesmak wśród „Swifties”? Już wyjaśniamy. Taylor ogłosiła, że już dziś światło dzienne ujrzy nowe ekskluzywne wydanie płyty „Midnights”. Na krążku znalazła się odświeżona wersja utworu „Karma”. Tym razem piosenkarka zaprosiła do studia raperkę Ice Spice. Media podejrzewają, że współpraca z czarnoskórą artystką ma udobruchać fanów przerażonych wizją związku idolki z frontmenem brytyjskiej grupy. Dlaczego według zaniepokojonego fandomu Matt Healy nie jest wymarzonym kandydatem na partnera gwiazdy? Powodów jest wiele i wykraczają one daleko poza typowe dla show-biznesu argumenty o hulaszczej naturze i reputacji kochliwego łamacza serc. Internetowa kartoteka zawiera oskarżenia zahaczające o rasizm.

W lutym Matth Healy gościł w podcaście „The Adam Friedland Show”. Gospodarzami programu o złej sławie są komicy Adam Friedland i Nick Mullen. Słuchacze często zarzucają im promowanie krzywdzących i prymitywnych treści. Tak się złożyło, że zasiadający przed mikrofonem muzyk wspomniał o 23-letniej czarnej nowojorczance. Nazwał ją „grubą Chinką” i kpiąco zasugerował, że ma „azjatycki akcent”. W tym samym odcinku padły również szokujące uwagi na temat filmów pornograficznych z udziałem czarnoskórych kobiet. Przejawy rasizmu wobec Azjatów i Afroamerykanów skłoniły Spotify i Apple do usunięcia nagrania ze swoich katalogów. Kiedy Taylor obwieściła, że nawiązała współpracę z Ice Spice, natychmiast wytknięto jej chęć odciągnięcia uwagi od słów, jakie na antenie wygłosił jej chłopak.

„Właściwie to już wcześniej niemal skończyłam z Taylor Swift” – napisała redaktorka Huffington Post. „Potem ogłosiła piosenkę z pochodzącą z Bronxu raperką i to był gwóźdź do trumny. To cuchnie strategią PR-owca, mającą ograniczyć szkody”. Zdania są mocno podzielone. „Nie jest jego menadżerką. Dlaczego więc ponosi odpowiedzialność za złe zachowanie tej osoby?” – padają pytania w komentarzach. „To takie smutne, jak wielu z nas w ogóle się tym nie przejmuje i będzie jej bronić za wszelką cenę, zamiast przyznać, że jej działania wpływaja na fanów z marginalizowanych społeczności” – kontrują inni.

Niektórzy fani skierowali do Taylor otwarty list, w którym proszą ją o przemyślenie życiowych wyborów. „Twój głos ma ogromną moc, a milczenie jest namacalne. Wzywamy cię do zastanowienia się nad wpływem, jaki ma na otoczenie zarówno twoje własne zachowanie, jak i twoich współpracowników”. Część fandomu zbojkotowała apel, zaznaczając, że nie mają prawa ingerować w prywatne sprawy celebrytów. Inni w geście protestu zrezygnowali z zakupu winylowego wydania albumu.

Reklama

Mimo całego zamieszania Taylor Swift i Ice Spice radośnie odnoszą się w mediach społecznościowych do możliwości współpracy. „Jestem ogromną fanką tej wspaniałej artystki i po poznaniu jej mogę potwierdzić: musicie mieć na nią oko” – napisała 33-latka. „Jesteś najsłodsza, dziękuję ci bardzo, kocham cię” – odpisała z entuzjazmem wschodząca gwiazda rapu. Healy również posypał głowę popiołem i zwrócił się do raperki podczas koncertu w Nowej Zelandii. „Czuję się z tym słabo i jest mi przykro, jeśli cię uraziłem. Przepraszam. Nie dlatego, że zirytowało mnie, że moje żarty zostały źle zrozumiane. To dlatego, że nie chcę, żeby Ice Spice myślała, że jestem dupkiem. Kocham cię, tak mi przykro” – powiedział przed publicznością.

Miley Cyrus
Denise Truscello/Getty Images for iHeartMedia
Reklama
Reklama
Reklama