Reklama

Jaki komplement słyszysz najczęściej?

Reklama

NATALIA SZROEDER: Dość łatwo zjednuję sobie ludzi. Da się mnie lubić i to jest cecha, z której jestem dumna. Odpowiem więc na to pytanie nie wprost: mam opinię dobrego człowieka. To dla mnie najważniejsze i na tym się skupiam. Najbardziej cieszę się więc z takich komplementów.

Pytam o to prowokacyjnie, przyznaję. Założyłam, że odpowiesz, że najczęściej słyszysz komplementy dotyczące urody.

To się zdarza. Jednak mam do tego dystans, głównie dlatego, że w świetle reflektorów, podczas występów, kręcenia teledysków czy na sesjach zdjęciowych artystów pokazuje się w atrakcyjnej wersji. A ona jest bardzo krucha, chwilowa, stworzona przez sztab zdolnych ludzi, którzy dbają o nasz wizerunek. Staram się o tym pamiętać i nie przywiązuję się do tych komplementów. Nie chcę kreować się na fałszywie skromną, ale piękno jest tak względnym pojęciem… Jakkolwiek banalnie by to zabrzmiało, skupiam się na tym, co wewnątrz. Dlatego powiedziałam, że komplementy, które ze mną najbardziej rezonują, dotyczą cech niewidocznych dla oka. Na mnie zawsze największe wrażenie robią ludzie, w których dostrzegam życzliwość, dobroć, światło. Więc jeśli ktoś widzi te cechy we mnie, cieszy mnie to.

Październik to miesiąc dbałości o zdrowie psychiczne. Co sprawia, że jesteś bliżej siebie?

Od wielu lat jestem w procesie i szczerze mówiąc, nie wiem, czy da się uzyskać ostateczne odpowiedzi, bo to nieustanna praca i długa droga. Staram się uważnie słuchać samej siebie. Sądzę, że to jest taka umiejętność, którą czasem się zatraca. Miałam już wiele momentów, w których wydawało mi się, że jestem na dobrej ścieżce, a potem to się gdzieś gubiło. Nad tym trzeba stale pracować. Patrzę, obserwuję, co na mnie działa, co robi mi dobrze, a co źle. Słucham uważnie swoich potrzeb. Wielokrotnie mówiłam już o swojej terapii i cieszę się, że znowu mam okazję, bo wciąż – mimo że temat dbania o zdrowie psychiczne zagościł już w naszych domach, a sięganie po pomoc terapeuty przestaje być ujmą – bywa to pomijane, traktowane jako wątek poboczny. Wciąż na mapie Polski jest wiele miejsc, w których korzystanie z opieki specjalisty, kiedy źle się czujesz psychicznie, jest kwestią wstydliwą. Ja po tę pomoc chętnie sięgam.

Czego dowiedziałaś się o sobie dzięki terapii?

Pozwoliła mi zbudować relację z samą sobą, ale też żyć w symbiozie z ludźmi wokół. Otworzyłam się, sięgnęłam w głąb siebie. Teraz po prostu staram się być uważna na to, co dzieje się wewnątrz mnie, na moje reakcje, które nie zawsze są idealne i nie zawsze przynoszą mi ulgę. Bacznie obserwuję, namierzam problemy, nazywam je. Zastanawiam się, jak o tym mówić publicznie, bo w sferze rozmów o zdrowiu psychicznym jest też mnóstwo banałów.

Jestem przeciwniczką coachingów na TikToku, ludzi, którzy nie mają wiedzy, a radzą: odrzuć toksyka, zwróć uwagę na czerwone flagi, rozpoznaj narcyza. W tym zalewie banałów, do których się odniosłaś, chciałam Cię poprosić o przykłady, by nasza rozmowa mogła być inspiracją dla kobiet.

Moment, w którym zdecydowałam się pójść na terapię, był dla mnie przełomowy. Czułam, że jestem pod ścianą. Lubię mieć wszystko pod kontrolą, wpływać na wiele rzeczy. Skorzystanie z pomocy nie było dla mnie oczywiste. Ale kiedy już umówiłam się ze specjalistą, zrozumiałam, że nie zawsze wszystkiemu muszę sprostać, być zawsze na sto procent. A tak żyłam przez wiele lat. Aż zabrakło mi sił. W tej podbramkowej dla mnie sytuacji postanowiłam skorzystać z terapii, która nauczyła mnie stawiania granic także samej sobie. Bo oczywiście przekraczałam je, leciałam na łeb, na szyję. Nie wiadomo, po co i w jakim celu, a przy okazji traciłam siły. Pełne zrozumienie tego wszystkiego trwało. Zwłaszcza kiedy masz opinię człowieka, który nigdy nie odmawia, na którego zawsze można liczyć. Wiesz, chcę być osobą, na którą można liczyć, ale nie taką, której jednocześnie łamie się kark. I choć złapanie w tej kwestii równowagi idzie mi coraz lepiej, to wciąż zdarza się, że daję sobie wejść na głowę. Kluczem jest to, by otaczać się ludźmi, którzy mają w stosunku do ciebie dobre intencje i są prawdziwie życzliwi, bo na pewno zaakceptują fakt, że chcesz o siebie dbać.

Reklama

Cały wywiad przeczytasz w listopadowym numerze ELLE Polska

Reklama
Reklama
Reklama