Mika Urbaniak pokonała demony przeszłości. Artystka udowadnia, że można podnieść się z każdej sytuacji
Mika Urbaniak ma za sobą walkę z uzależnieniem od alkoholu oraz diagnozę choroby afektywnej dwubiegunowej. Dzisiaj dzieli się swoimi doświadczeniami i daje świadectwo, że jednak na końcu wyboistej drogi można odnaleźć szczęście.
- ELLE
W tym artykule:
- Kim jest Mika Urbaniak?
- Mika Urbaniak o chorobie alkoholowej
- Mika Urbaniak: choroba dwubiegunowa
- Mika Urbaniak i Victor Davies
Kim jest Mika Urbaniak?
Mika Urbaniak, a właściwie Michelle, jest córką Urszuli Dudziak i Michała Urbaniaka. Urodzona 8 stycznia 1980 roku w Nowym Jorku, od najmłodszych lat rozwijała pasję do muzyki. Gdy miała sześć lat, jej rodzice rozwiedli się. Po latach będzie wspominać, że to doświadczenie mocno odbiło się na jej zdrowiu psychicznym.
"Miałam sześć lat i świat mi się nagle zawalił. Zapamiętałam to tak: ojciec był, był i nagle go nie było. (...) Wiedziałam, że ma inną kobietę".
Mika Urbaniak od przedszkola do ósmej klasy uczęszczała do katolickiej szkoły koedukacyjnej imienia Świętego Ignacego Loyoli. - “To była bardzo surowa placówka. Moi rodzice, którzy pochodzili z katolickich domów, mimo że nie praktykowali żarliwie swojej religii, uważali, że taka dyscyplina będzie dla nas dobra. Trudno nawet powiedzieć, czy byłyśmy w tej szkole lubiane, czy nie. Tak naprawdę nikt nie miał możliwości nas poznać. Od początku byłyśmy kosmitkami. Najczęściej śmiano się z nas i wytykano nas palcami. Czułam się okropnie. To był trudny czas” - wspomina Urbaniak w książce “Będzie lepiej”.
W wolnych chwilach dorabiała, chwytając się różnych zajęć. Była kelnerką, opiekowała się psami sąsiadów. Dzieciństwa nie wspomina dobrze. Rozwód rodziców, surowa dyscyplina w szkole, problemy z rówieśnikami, którzy naśmiewali się z polskiego pochodzenia jej i siostry Katarzyny.
“Byłyśmy Polkami. Gatunkiem podrzędnym. Polka – czym tu się chwalić? Urodziłyśmy się w Nowym Jorku i mówiłyśmy po angielsku bez akcentu. Mimo to wyśmiewano nasze polskie pochodzenie”.
Problemy próbowała topić w alkoholu, po który pierwszy raz sięgnęła w wieku 14 lat. Jak się później okazało, używka została z artystką na bardzo długo.
Mika Urbaniak o chorobie alkoholowej
“Byłam nieśmiała i wycofana. Inna od większości dziewcząt w szkole. Chciałam być otwarta i towarzyska. Widoczna. Zauważona. Niczego nie pragnęłam bardziej. Ten kieliszek sprawił, że poczułam się atrakcyjna, silna, mogłam wszystko. Na chwilę stałam się osobą ze swoich wyobrażeń”. Mika Urbaniak w książce zdradza, co sprawiało, że często sięgała po alkohol. Razem ze swoją starszą siostrą i jej znajomymi imprezowały w weekend w Central Parku. - “Tam wypiłam pierwszy kieliszek. Dał mi wielkiego kopa! Byłam oszołomiona, a po chwili ogarnęło mnie szczęście. Poczułam się silna i bezpieczna. Nagle u stóp miałam cały świat. W jednej chwili stałam się ładna, mogłam mieć najlepszego chłopaka i potrafiłam przenosić góry. Bardzo podobał mi się ten stan”. Razem z siostrą ukrywały przed mamą swoje wybryki. Zresztą w tym czasie zmarł Jerzy Kosiński, ukochany Urszuli Dudziak. Do tego liczne wyjazdy i trasy koncertowe sprawiły, że Urszuli ciężko było wszystkiego dopilnować.
“Mama wiedziała, że chodzimy na imprezy, ale nie zdawała sobie sprawy, że sporo pijemy. Wracałyśmy pijane o czwartej nad ranem. Przemykałyśmy do pokoju, mama spała albo jej nie było, bo wyjechała w trasę koncertową”.
Pewnego razu Mika Urbaniak trafiła do szpitala z powodu zbyt dużej, wręcz śmiertelnej dawki alkoholu we krwi. Nie pamięta, kto ją tam zawiózł. To wtedy została zmuszona do podjęcia leczenia. Od mamy usłyszała ultimatum: albo idzie na odwyk, albo musi wyprowadzić się z domu. Tak trafiła na odwyk i spotkania AA.
Mika Urbaniak: choroba dwubiegunowa
Rok po odwyku Mika Urbaniak usłyszała diagnozę: choroba afektywna dwubiegunowa. Z jednej strony poczuła ulgę, że znalazła odpowiedź na swoje stany maniakalne i depresyjne, które towarzyszyły jej od 19. roku życia, a z drugiej nie potrafiła tego zaakceptować. Odmawiała leczenia i wsparcia specjalistycznego.
Po latach przyznaje, że gdyby poprosiła o pomoc, z pewnością zaoszczędziłaby sobie cierpienia i mogła skupić na pracy.
“Dwubiegunówka sprawia, że człowiek ma ochotę uciec przed światem. (…) Zmagałyśmy się z moim problemem dwadzieścia lat. Dwadzieścia lat wspinałam się na szczyty i z nich spadałam” - mówiła Mika Urbaniak w wywiadzie dla “VIVY!”. W chorobie mogła liczyć na ogromne wsparcie mamy i partnera, Victora.
Mika Urbaniak i Victor Davies
Mika i Victor poznali się na koncercie Andrzeja Smolika w Warszawie w 2000 roku. Victor, który jest kompozytorem, wokalistą i producentem, przyjechał z Londynu, żeby wykonać kilka piosenek. Wtedy oboje byli w innych związkach. Po dziewięciu latach ich drogi ponownie skrzyżowały się. Victor zaproponował, żeby Mika nagrała cover na jego płytę. Przy kolejnym projekcie (płyta „Follow You”) zakochali się w sobie. Oprócz pasji do muzyki odkryli wspólną pasję do malowania. Dla Miki Victor przeniósł się do Polski.
“Wspólne koncertowanie działa odświeżająco na nasz związek także dzięki energii, którą dają nam publiczność, muzycy itd. W tworzeniu własnych utworów też mobilizujemy siebie nawzajem. Jest między nami minimalna zdrowa konkurencja, która napędza do działania. Tak to wygląda, jeśli związek tworzy dwoje artystów” – mówiła Mika Urbaniak w wywiadzie dla “PANI”.
Artystka przyznaje, że wsparcie Victora, który jest od niej starszy o 14 lat, jest nieocenione. “Mamy naszą stabilność, przeszliśmy przez wzloty i upadki z powodu mojej choroby. Ale życie z Victorem jest weselsze niż z kimkolwiek innym. Chociaż bywa też trudne”, mówiła Mika Urbaniak dla “VIVY!”.