Sydney Sweeney zaskoczyła nową fryzurą. Jak Jet Black Bob uratował jej stylizację na Met Gali?
Czy jeden detal potrafi odmienić cały look? Sydney Sweeney na Met Gali właśnie udowodniła, że tak.
W tym artykule:
- Met Gala 2024: Sydney Sweeney zaprezentowała nową fryzurę
- Sydney Sweeney przełamuje konwenanse na Met Gali
Wczoraj pisaliśmy o przygotowaniach Sydney Sweeney do Met Gali 2024, a w nocy mogliśmy za to podziwiać efekt. Gwiazda "Tylko nie ty" pojawiła się na czerwonym dywanie w nowojorskim Metropolitan Museum of Art w sukni projektu Miu Miu. Nasz zachwyt wykracza jednak poza samą kreację.
Met Gala 2024: Sydney Sweeney zaprezentowała nową fryzurę
Do sukni projektu Miu Miu wrócimy za chwilę, ale najpierw kilka słów pochwały za pełne zaangażowanie aktorki we wpasowanie się w motyw przewodni eventu. Met Gala nie bez powodu nazywana jest "modowymi Oscarami" – to miejsce i czas na podejmowanie ryzyka i zrywanie z konwencjami. Właśnie tak postanowiła podejść do tematu Sweeney.
Aktorka, która bez trudu wpisuje się w obowiązujący kanon piękna i dzięki swojej sylwetce bogini potrafi każdą stylizację wynieść na znacznie wyższy poziom, nie boi się eksperymentowania. Balowa suknia Miu Miu, chociaż piękna, prawdopodobnie przeszłaby bez echa. Galowy look gwiazdy zostałby nazwany pięknym, dziewczęcym i... niestety nudnym. Na szczęście Sweeney zdecydowała się perukę.
Jet Black Bob zdał egzamin i całkowicie odmienił wygląd aktorki. Pasujące kolorystycznie akcenty stylizacji uzupełniały look dodając mu pazura i charakteru. Całość to od góry do dołu walka klasycznego piękna z groteską przemijania. To dokładnie to, co narzucił motyw przewodni. Grzywka sięgająca oczu, chociaż mało praktyczna na co dzień, dodała nostalgicznego wyrazu do całej stylizacji.
Sydney Sweeney przełamuje konwenanse na Met Gali
Czy charakterystyczny dla aktorki blond też by się sprawdził? Tak, ale prawdopodobnie wystąpienie przeszłoby bez większego echa. Sama kreacja jest obiektywnie udana, bo:
- wpisuje się w motyw przewodni gali, którym w tym roku był: "Sleeping Beauties: Reawakening Fashion",
- pasuje zarówno kolorystycznie, jak i fasonem do aktorki,
- jest po prostu ładna.
Po raz kolejny zostało jednak udowodnione, że w modzie odpowiedni detal robi ogromną różnicę. Błękit i tiul nadają kreacji bajkowego charakteru – Bella z "Pięknej i bestii" bez mrugnięcia okiem zamieniłaby swoją ikoniczną żółtą suknię na ten projekt Miu Miu. Przełamanie go jednak czarnym detalem i lateksową fakturą rękawiczek wprowadziło do stylizacji nieco nawet złowieszczego charakteru. Biżuteria, raczej klasyczna patrząc na pozostałe dodatki, pasowała do mieniącej tafli, którym była pokryta skóra aktorki.
Nie zapominamy również o czarnej woali, którą przybrała Swenney na wejście do Muzeum. To prawdziwy obraz przemijania.