Reklama

W tym artykule:

  1. Maria Callas – droga na szczyt
  2. Początek wielkiej kariery.
  3. Powrót do Nowego Jorku
  4. Maria Callas i Arystoteles Onasis – tragedia w trzech aktach
  5. Kurtyna
Reklama

Miała słuch absolutny i głos o rozpiętości trzech oktaw. Występowała na największych operowych scenach świata, poruszając nie tylko techniczną perfekcją, ale też głębią, którą nadawała postaciom. Nawet ponad pięćdziesiąt lat po śmierci Maria Callas wciąż uznawana jest za najsłynniejszą śpiewaczkę operową w historii.

Maria Callas – droga na szczyt

Maria Callas, a właściwie Maria Anna Cecilia Sofia Kalogeropoulos, przyszła na świat 2 grudnia 1923 r. w Nowym Jorku. Jej greccy rodzice przeprowadzili się do Ameryki z powodów finansowych, ale za oceanem też nie wiodło im się najlepiej. Wychowywana była w Astorii w dzielnicy Queens głównie przez matkę Ewangelię, która słynęła z silnego charakteru oraz wysokich aspiracji, które przerzucała na dzieci. Maria niejednokrotnie wspominała w rozmowach, że kobiety nigdy się nie dogadywały. Zanim przyszła na świat, w wieku trzech lat zmarł pierworodny syn Kalogeropoulosów, Vasil. Gdy więc zamiast oczekiwanego chłopca na świecie pojawiła się Maria, matka miała odmówić opieki nad dziewczynką przez kilka tygodni.

Moja matka miała napady wściekłości, gdy tylko na mnie spojrzała. Ojciec z kolei nie spuszczał ze mnie wzroku. Denerwowali się, że nie mają syna, tylko córkę

- pisała w swoich wspomnieniach Maria.

Gdy dziewczynka miała trzynaście lat, razem z siostrą i matką wróciła do Grecji po rozwodzie rodziców. Tam Ewangelia szybko podjęła decyzję co do przyszłości córek i zapisała obie na lekcje śpiewu do słynnej hiszpańskiej piosenkarki Elviry de Hidalgo. Naturalny talent Marii szybko dał o sobie znać, co finansowo zamierzała wykorzystać jej matka. Zapisała więc nastolatkę do Konserwatorium Ateńskiego, gdzie Maria spędziła trzy lata pod okiem śpiewaka operowego Trivello.

Matka była bardzo ambitna i najwyraźniej coś we mnie dostrzegła. Wtedy bez protestu spełniało się wolę rodziców. Uważam jednak, że to okrutne i powinno być wręcz zakazane. Nie należy obarczać dzieci taką odpowiedzialnością. Dzieciństwo jest krótkie i powinno być wspaniałe. Moje, niestety, takie nie było – mawiała później Callas. Kobieta zaczęła odnosić pierwsze sukcesy w Grecji, jednak czuła, że ogromną sławę zdobędzie dopiero w Ameryce.

API/GAMMA/Gamma-Rapho via Getty Images

Początek wielkiej kariery.

Maria Callas wróciła do Nowego Jorku w 1945 roku. Tam w krótkim czasie otrzymała propozycję dwóch ról w Metropolitan Opera – Leonory w „Fideliu” i Cio-cio w „Madame Butterfly”. Obie jednak odrzuciła ze względu na język, w którym miały być wykonywane. W 1947 r. zdobyła kontrakt na cztery przedstawienia Giocondy Ponchiellego otwierające sezon w Arena di Verona i w czerwcu udała się w podróż do Włoch. Miesiąc później zadebiutowała w Weronie występem w Arena di Verona w partii Giocondy, pod batutą jednego z największych dyrygentów operowych XX w., Tullio Serafina. Sukces w życiu zawodowym zbiegł się u Callas z dość kontrowersyjnym romansem. Trzy miesiące po występie na włoskiej scenie śpiewaczka poślubiła Giovanniego Battistę Meneghiniego, mężczyznę starszego od niej o ponad trzydzieści lat.

Od tamtego momentu jej kariera jedynie nabierała tempa. Występowała na największych scenach operowych świata – od neapolitańskiego Teatro di San Carlo, przez Teatro Colón w Buenos Aires, aż po londyński Covent Garden Theatre. Swoim niepowtarzalnym głosem podbijała serca każdej publiczności. Występem, który ugruntował jej pozycję ikony i żywej legendy, była partia Elwiry w „Purytanach” Belliniego, zastępując chorą Margheritę Carosio. Na nauczenie się roli Callas potrzebowała jedynie dziewięciu dni.

Keystone-France/Gamma-Keystone via Getty Images
Angelina Jolie w filmie „Maria” (2023)
mat. prasowe; fot. Pablo Larraín

Powrót do Nowego Jorku

W 1956 roku Maria Callas nareszcie otrzymała upragnioną rolę w Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Na scenie debiutowała partią normy w operze Belliniego. Jeszcze w tym samym sezonie powróciła na nowojorską scenę w Tosce i Łucji z Lammermooru, odnosząc ogromny sukces w Ameryce. Wkrótce po pierwszych występach w Stanach o Callas przypomniała sobie jej zaborcza matka. Ewangelia udzieliła obszernego wywiadu dla „Times”, przedstawiając się w córkę jako rozpuszczone i niewdzięczne dziecko. Dla Amerykanów w latach 50. XX w. była to ogromna rysa na wizerunku śpiewaczki. Callas udało się jednak oczarować nowojorczyków swoim niesamowitym głosem do tego stopnia, że kłoniła się publiczności szesnaście razy po występie. Skandal sprawił jednak, że kobieta nigdy nie rozmawiała później z dziennikarzami na temat swojej matki.

Getty Images/Bettmann

Maria Callas i Arystoteles Onasis – tragedia w trzech aktach

Callas i grecki milioner poznali się przypadkiem. W 1959 r., gdy śpiewaczka jadła kolację w towarzystwie męża i przyjaciół, nagle do ich stolika podszedł Aristotelis Onasis. Zachwycony urodą diwy zapytał, czy nie zaszczyciłaby go swoją obecnością podczas rejsu jego prywatnym jachtem. Kobieta nie odpowiedziała na zaproszenie, ale oczarowany nią Grek nie zamierzał się poddać. W końcu uległa namowom i po kilku tygodniach była już zakochana. Callas i Onasis spędzali wspólnie każdą wolną chwilę i wszystko wskazywało na to, że śpiewaczka odnalazła prawdziwe szczęście u boku miliardera. Niestety sielanka nie trwała długo. Maria odziedziczyła po matce ognisty temperament i bywała bardzo zazdrosna. Kochankowie nieustannie się kłócili, a następnie godzili. Gdy oznajmiła, że zamierza zakończyć karierę operową, ten jawnie ją krytykował. O tym, że zamierza poślubić Jackie Kennedy, dowiedziała się o tym dopiero z gazet. „Najpierw straciłam głos, potem charakter, a na końcu Onassisa”, powiedziała w jednym z wywiadów.

Reklama
Hulton-Deutsch Collection/CORBIS/Corbis via Getty Images
Grace Kelly
FranK Hurley/NY Daily News Archive via Getty Images

Kurtyna

W ostatnich latach życia Maria Callas wielokrotnie próbowała powrócić na scenie. Lata, podczas których nie oszczędzała swojego głosu i nałogowo paliła, w końcu dały jednak o sobie znać. Choć ludzie pragnęli znów posłuchać śpiewaczki na żywo, a bilety na jej występy wyprzedawały się na pniu, po jej sopranie nie było już śladu. Wtedy usunęła się w cień. Dni spędzała w swoim paryskim apartamencie. Tam też odeszła - 16 września 1977 roku.

Roger Viollet via Getty Images/Roger Viollet via Getty Images
Reklama
Reklama
Reklama